kołysał się w sierocym odrętwieniu
gdy ona nagle budziła się
z czujnego snu matki
przytulała jego męskie plecy
obejmując chciała dać miłość
której gdzieś tam po drodze zabrakło
chłonęła jego zapach ni to dużego chłopca
a może półświadomego mężczyzny
co wypowiadał wieczne słowa
-nie jesteś mi w stanie pomóc
on teraz z żarem ciała i obłędem w oczach
zasypia spokojnie snem kamiennym
żyje po śmierć samą
umiera za życia
trzymając w dłoni cyjanek jutra
w ciele kochanej kobiety
Inne tematy w dziale Kultura