MarekMalcher MarekMalcher
163
BLOG

Opowieść lądowa - dwie drogi

MarekMalcher MarekMalcher Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Dwie drogi

Założeniem tego tekstu jest przeanalizowanie dwóch możliwych scenariuszy stojących przed Polską.

Traktować będę  dwa  możliwe  polityczne zamierzenia jako całkowicie równorzędne, w sposób możliwie obiektywny. Przede wszystkim zaś nie odmawiając żadnej ze stron polskiego politycznego sporu prawa do patriotyzmu.

Zacznę od programu jaki ma opozycja. Bo opozycja ma program i to od lat. W ciągu ostatniego roku plan ten uległ pewnym przekształceniom. Są to jednak przekształcenia dotyczące metod jego wprowadzania nie zaś samego celu.

Elementami tego planu jest wygaszenie sporu Polski z Brukselą i Niemcami, oraz zgoda na dalszą integrację z UE. W kraju natomiast jest to powrót do polityki rozwijania kilku/kilkunastu wielkomiejskich centrów, kosztem prowincji.

Co przemawia za przyjęciem takiego planu? Na własny użytek nazwałbym to Planem Świętego Spokoju. Wygaszenie konfliktów spowodowałoby zapewne znacznie łatwiejsza współprace gospodarczą z Niemcami, brak nagonki medialnej na Polskę ze strony największych koncernów medialnych Europy. Przyjęcie zachodnio-europejskich, łagodniejszych norm obyczajowych zostałoby poparte, przez znaczną (młodszą) część społeczeństwa. Instytucje naukowe harmonijniej współpracowałyby z wiodącymi instytutami niemieckimi i francuskimi.

Dzięki prężności polskich firm, jedności etnicznej polskiego społeczeństwa, wyjątkowej dobrej i wciąż jeszcze niedrogiej sile roboczej Polska rozwijałaby się jeszcze wciąż szybciej niż sąsiedzi. Zapewne jednak musielibyśmy zrezygnować z pewnych zbyt odważnych inwestycji oraz na rzecz przyjaznych stosunków poświęcić kilka mniejszych planowanych inwestycji, które zbytnio konkurowałyby z planami sąsiadów. Jednym słowem wyglądałoby to prawie tak jak to już było przed rokiem 2015.

„Prawie” jednak czyni różnicę.

Największa z różnic: W ciągu całego 2022 roku, wraz z rosyjską agresją i reakcją głównych państw Unii załamała się jedna z głównych przesłanek polityki polskiego rządu sprzed 2015- poczucie bezpieczeństwa państwa oparte o przymierze z Niemcami i Francją.

Zachowanie Niemiec zarówno przed atakiem Rosji jak i w czasie całego roku wojny dowiodło, że w godzinie próby to nie od Niemiec moglibyśmy się spodziewać pomocy.

Z drugiej strony, w przypadku zwycięstwa opozycji,  paradoksalnie mogłoby się okazać, że nowa opozycyjna ekipa jest mniej skłonna do całkowitej uległości wobec Niemiec niż poprzednia, kiedy to minister Sikorski bał się bardziej słabości Niemiec niż ich siły.

Polska roku 2023 jest znacznie silniejszym państwem niż Polska 2015. Silniejsza gospodarczo, militarnie i prestiżowo. A przywódcy silnego kraju skłonni są do mniejszych ustępstw wobec sojuszników. Zaś sami Niemcy, po katastrofie swojej polityki wobec Rosji także będą musiały przemyśleć swoją nową, słabszą rolę w Europie.

Dlaczego opozycja nie zdradza swoich planów? Integracja z Unią ma sporo przeciwników w polskim społeczeństwie. Większość Polaków uznaje ją za poddanie się niemieckiemu dyktatowi i utratę niepodległości. Także powrót do tak zwanego rozwoju dyfuzyjnego- czyli wspierania głównie ośrodków miejskich, choć korzystny dla ludności wielkomiejskiej (głównego elektoratu opozycji), natychmiast wywołuje odruch niechęci u mieszkańców wsi i małych miasteczek.

Podobnie duży opór wywołują plany radykalnych zmian obyczajowych i kosztowny dla Polski radykalizm Unii w walce ze zmianami klimatycznymi.

Próba oparcia się o duże miasta i regionizacja będą, moim zdaniem, głównymi sposobami Unii na integracje. Niedawna inicjatywa Prezydentów dużych polskich miast jest tej polityki przejawem.

Także w samej Unii polityka integracji napotykać będzie coraz większe przeszkody. Do głównych należy słabnąca rola Niemiec jako przywódcy Unii, zmiany rządów we Włoszech i być może w Hiszpanii. Coraz bardziej wyrazisty staje się też opór społeczeństw zachodnich przeciw radykalnej walce z klimatem i absurdalnym zmianom obyczajowym.

Wreszcie kolejną przeszkodą może stać się rosnąca świadomość USA, że integracja Unii pod dyktando Niemiec jest w istocie

projektem antyamerykańskim.  

Z tego powodu nie mam pewności jak dzisiejsza opozycja potraktuje (  po ewentualnie wygranych wyborach ) plany dzisiaj rządzących -o których piszę niżej. Uzasadniona jest obawa, że pod naciskiem zachodniego sąsiada z nich po prostu zrezygnuje lub zostaną one zmarginalizowane.



Teraz opis projektu drugiej strony sporu.

Polityka wewnętrzna polegająca na tak zwanym rozwoju zrównoważonym będzie kontynuowana z dwóch powodów. Z jednej strony prawica uważa, że państwo, w którym maleje różnica w poziomie życia między metropoliami a prowincją sprzyja bardziej dalekowzrocznemu rozwojowi kraju niż rozwój dyfuzyjny. Z drugiej to elektorat prawicy, czyli wyborcy z małych miasteczek i wsi najbardziej zyskują na takim sposobie dystrybucji środków państwa.

W dziedzinie polityki zagranicznej polska prawica stawia przed sobą niezwykle ambitne zadania.

Coraz więcej polityków prawej strony, nie tylko polskich, mówi o okienku możliwości otwierającym się przed Polską. Potwierdził to nawet, z nieukrywaną irytacją, jeden z polityków niemieckich, ostrzegając, że „polskie pięć minut może się szybko skończyć”. Bo rzeczywiście okno na nowe możliwości działania polskiego państwa otwiera się tak szeroko, że może przyprawić o zawrót głowy.

 Tu już nie tylko mowa o jagiellońskich marzeniach Piłsudskiego.

4 listopada 2015 roku odbyło się w Bukareszcie pierwsze spotkanie przywódców 9 państw wschodniej flanki NATO- budapesztańskiej dziewiątki. Celem powołania tej organizacji jest pogłębienie współpracy militarnej. Ta inicjatywa działa i jest przez wojnę na Ukrainie stale pogłębiana.

29 września 2015 w Nowym Yorku odbywa się pierwsze spotkanie Inicjatywy Trójmorza. Do inicjatywy tej oprócz krajów 9 zgłaszają swój akces Austria, Słowenia i Chorwacja.

7 lipca 2021 w Lublinie Litwa, Ukraina i Polska podpisują „Deklarację o wspólnym europejskim dziedzictwie…..” Jest to już mająca ramy organizacyjne inicjatywa, której jednym z celów jest „działania strategiczne na rzecz zwalczania zagrożeń hybrydowych i dezinformacyjnych..”

   Wszystkie trzy inicjatywy,  obejmują łącznie około 150 milionów ludzi ( 110 Trójmorze plus 40 milionów Ukraina).  Dzisiaj zaczynają już być one traktowane z szacunkiem choć witane były ironicznymi uśmieszkami w roku 2015.  Trójkąt lubelski już działa, z Bukaresztańską Dziewiątką za kilka dni będzie rozmawiał prezydent Biden, projekty infrastruktury Trójmorza zaczynają już wchodzić w początkowy etap realizacji.

Warty odnotowania jest fakt, że we wszystkich trzech inicjatywach pozycja Polski jest centralna i niezbędna do samego ich istnienia. Od powodzenia tych trzech inicjatyw może zależeć przyszła pozycja Polski. Wydaje się, że polska prawica rozumie, że jej wysiłki w dziedzinie polityki zagranicznej powinny się koncentrować wokół tych planów.

Klimat dla powyższych zamierzeń jest wyjątkowo dobry. Decydującym czynnikiem jest nie tyle sama wojna na Ukrainie a amerykańska i wschodnioeuropejska  reakcja na konflikt. Reakcję tę wzmocniły znakomicie zarówno bohaterska i profesjonalna obrona Ukraińców jak i postawa Polaków i polskiego państwa.

   Bukaresztańska dziewiątkę wiąże spoiwo najsilniejsze z możliwych - wspólna obawa o przetrwanie. Nawet Węgrzy, których państwo jest najsłabszym ogniwem tej koalicji zapewne mają w pamięci 1956 rok i Rosjan na ulicach Budapesztu.

Oprócz tego koalicja ta ma bardzo silne poparcie północnej flanki krajów odczuwających zagrożenie ze strony Kremla, czyli Finlandii, Szwecji i Norwegii.

Mocne poparcie Stanów Zjednoczonych dla powyższych inicjatyw i związane z nim zacieśnianie stosunków z Polską nie jest wyłącznie zależne od poparcia Ukrainy. Coraz bliższa w ostatnim dziesięcioleciu współpraca Niemiec i Francji z Rosją mocno niepokoiła USA. Tym bardziej, że miała ona widoczne akcenty antyamerykańskie. Dosadnie przekonał się o tym już prezydent Donald Trump, w czasie swojej wizy w Hamburgu w lipcu 2017 roku.

   Sądzę, że od tamtego czasu elity amerykańskie zdały sobie sprawę jak bardzo projekt Unii Europejskiej jest metodą na zdominowanie Europy przez Niemcy (z „mniejszościowym” udziałem Francji) oraz dążeniem do usunięcia wpływów amerykańskich z kontynentu. Wyjście z UE amerykańskich „kuzynów” czyli Wielkiej Brytanii tylko tę interpretację potwierdzały.

Reakcja Niemców na napaść Rosji na Ukrainę, pogłębiła wątpliwości co do zamiarów Berlina. Zachowanie Niemców w pierwszych miesiącach wojny bardzo wielu obserwatorom wydawało się czekaniem na klęskę Ukrainy. Dopiero niepowodzenia inwazji i międzynarodowy nacisk wymusiły na Niemcach ospałą i minimalistyczną pomoc dla Ukraińców.

Jest rzeczą oczywistą, że nakreślone wyżej plany możliwe będą wyłącznie przy współdziałaniu wszystkich zainteresowanych  państw. Tym niemniej, z racji swojej centralnej pozycji Polsce przypadnie rola koordynatora i animatora tych inicjatyw. To i tak będzie bardzo trudne i sporo ponad aktualny potencjał gospodarczy naszego kraju. Jednakże warto spróbować- bo jak często się słyszy w wypowiedziach prawicowych polityków- jest to okno możliwości, które otwiera się raz na kilkaset lat.

Największą przeszkodą w realizacji tych planów zdaje się być nie kto inny a polska opozycja. Wiele wypowiedzi nie tylko polityków ale także intelektualistów strony opozycyjnej wskazuje na ich niemal religijnie bałwochwalczy stosunek do Niemiec i UE. Zdają się nie zauważać, że dzisiaj po 12 miesiącach wojny sytuacja naszego zachodniego sąsiada w znaczącym stopniu zmieniła się na gorsze.

 Niemcy od  powstania prawicowego rządu w Polsce usilnie pracują nad izolacją i osłabieniem naszego kraju na arenie międzynarodowej, co czynią niestety wspólnie z polską opozycją. Polityka ta w ostatnich kilku latach odniosła sporo sukcesów.

Naszej opozycji wspólnie z Niemcami i politykami UE udało się niemal przekonać Świat i Europę (i samych siebie), że Polska jest krajem niedemokratycznym, niemalże autorytarnym reżimem. Trudno o większą bzdurę. Chyba od transformacji nie było w Polsce rządu, który tak łagodnie traktowałby często bezprawne działania opozycji.

Tym niemniej świat i Europa uwierzyły w te systematycznie powtarzane brednie.

Wiara ta trwała aż do 24 lutego zeszłego roku. Od tej pory do dzisiaj trwa dekompozycja tego misternie realizowanego od siedmiu lat planu. Zachowanie Polaków i polskiego państwa wobec Ukrainy spowodowała gwałtowne załamanie się tych oszczerstw i odczuwalną falę podziwu w wielu krajach świata. Pozytywne postrzeganie Polski przez świat wzrosło gwałtownie.

Odwrotnie natomiast ma się sprawa z naszym zachodnim sąsiadem. To „mocarstwo moralne” jak sami chcieliby się nazywać Niemcy od tego samego momentu dokonuje kolejnych aktów auto kompromitacji. Zachowanie wobec Ukrainy obnażyło plany Niemców wobec Europy. Na początku dzięki NS 1 i NS2 reszta Europy miała korzystać z dobrodziejstwa niemieckiego habu gazowego. Jakie to piękne narzędzie kontroli reszty Europy! Jesteś grzeczny- masz tańszy gaz, jesteś niepokorny, to ci troszkę cenę podniesiemy, albo przykręcimy kurek. Zadziwiające jakimi pilnymi uczniami Rosjan okazywali się Niemcy. Ten deal z Rosjanami był znakomicie czytelny dla prawicowego rządu w Polsce i jedną z największych zasług tego rządu jest przeciwdziałanie tym zagrożeniom.

 Ale dzisiaj w świetle zachowania Niemców wobec wojny, zwłaszcza w jej pierwszych dniach stał się czytelny dla całego świata. To rozlegające się teraz ze wszystkich stron stwierdzenie „Polacy mieli rację” - dotyczy nie tylko zachowania Rosji. Dotyczy także zachowania Niemiec.

Nie tylko polski rząd widzi zachowanie Niemiec. Najboleśniej bielmo z oczu spadło Ukraińcom, którzy właściwie aż do inwazji widzieli w Niemcach główną siłę, która chce ich związać z Europą. Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że poczuli się przez nich zdradzeni.

Mniej boleśnie, ale równie mocno zawiedzone a nawet zaskoczone zostały niemieckim zachowaniem kraje bałtyckie, Rumunia, Słowacja i Czechy. Oto bowiem okazało się, że wszystkie piękne słowa na temat wspólnej Europy pryskają jak bańka mydlana w godzinie próby. Okazuje się, że wtedy dochodzi do głosu kilkusetletni „koncert mocarstw” który najwyraźniej stale brzmiał gdzieś cichutko a którego głównym założeniem jest podział Europy na strefy wpływów- niemiecką i rosyjska. Gdzie miałaby być granica? Bardziej na Wiśle niż na Bugu. Maleńkim kamyczkiem potwierdzającym, że muzyka ta mogła być grana w zaciszach gabinetów wcześniej, może być rozbrajanie polskiej armii 2010-2014, na wschód od Wisły i przenoszenie jednostek na zachód. Jakiej linii miały one bronić? Na Wiśle?

Zagrożone inwazją poczuła się także Skandynawia usilnie starając się dostać pod NATOwski parasol. Tutaj zaskoczenie polityką Niemiec nie jest tak wyraźne, po prostu dlatego, że kraje te w znacznie mniejszym stopniu zależne są od niemieckiej Unii.

Natomiast państwem, które wydaje się, najlepiej przewidziało rozwój sytuacji w Europie jest Wielka Brytania.

Jednym z podstawowych powodów Brexitu było właśnie postępująca arogancja Niemiec w zarządzaniu Europą. Jedyne co może dziwić  dzisiaj -a nas cieszyć- to bardzo duże zaangażowanie Wielkiej Brytanii po stronie Ukrainy. Odrzućmy didaskalia takie jak wielkie mowy o prawach człowieka i ich przestrzeganiu. Takim sprawami państwa naprawdę przejmują się dopiero wtedy, gdy jest to w ich interesie. Jaki więc interes mają Brytyjczycy w gorliwej pomocy Ukrainie? Rosja jest przecież dosyć daleko. Wydaje się, że dla Wielkiej Brytanii zwycięstwo Rosji byłoby przede wszystkim wielkim umocnieniem Niemiec w Europie. A tego od stuleci Anglicy nie lubią.

Zadziwiające jest jak zupełnie nie dostrzegają powyższych oczywistości opozycyjni polscy politycy i niestety także politolodzy. Dla nich dalej jak najściślejsze związanie się- najlepiej w federacji- z Niemcami jest uważane za polską rację stanu. Niemcy uważani są przez nich wręcz za mocarstwo niezbędne Polsce do przeżycia. A tymczasem jest wręcz odwrotnie. Polską racją stanu jest zrzucenie coraz ciaśniejszego gorsetu zakładanego nam przez Niemcy. To przez ten kraj Polska nie może się prawidłowo rozwijać. To oni nie pozwalają nam korzystać z polskiego węgla, to oni protestują, kiedy chcemy wybudować elektrownie atomowe, to oni  próbują nam zabronić rozbudowy portu w Szczecinie i uregulować Odrę. To oni wciskają nam wiatraki i absurdalne unijne zarządzenia klimatyczne, które mogą zrujnować polską gospodarkę. To oni wyciskają wszystkie soki z Unii pod pozorem pomocy. Zapytajcie Greków co sądzą o niemieckim patronacie.

 Nie uciekniemy od tego przytłaczającego sąsiedztwa, ale też nie gloryfikujmy ich siły. Zwłaszcza, że stają się coraz słabsi a nie coraz silniejsi. Po inwazji Ukrainy nie mogą już twierdzić, że są „moralnym mocarstwem”. Ich „soft power” jest na równi pochyłej. Niewiele też zostało z ich legendarnej sprawności w zarządzaniu. Niemcy są nam potrzebni nam a my im. Tyle, że jako partnerzy a nie jako nadzorcy. Mówi się, że Polska jest poddostawca części dla Niemiec. Tak jest, ale nie zapominajmy, że podczas epidemii C-19, przy utrudnionej wymianie z Chinami, kraje, gdzie odbywała się faktyczna produkcja nagle stały się bardzo poszukiwane. Nie tylko Niemcy chcą od nas kupować- inne kraje też a nie dokładają przy tym do zakupów paternalistycznej otoczki.

 Wydaje się, że politycy opozycyjni nawet w formie eksperymentu myślowego nie zakładają równorzędnej współpracy z Niemcami. Nawet w myślach nie rozpatrują także ewentualnego wyjścia z UE, jeżeli okaże się, że uczestnictwo w tym dobrowolnym związku państw, przynosi Polsce więcej szkody niż korzyści. Jaka jest przyczyna tej myślowej indolencji?

Napadając na Ukrainę, Putin, wbrew swoim intencjom, podarował Polsce zakrwawiony Złoty Róg. Sprawił, że stała się Polska wrotami do złamania potęgi Rosji. Z gotowością do współpracy i nadzieją patrzy na nas kilkanaście krajów wschodniej i północnej Europy. Wspomaga nas najsilniejsze państwo świata.

Szanowna Opozycjo- jeżeli wygracie nadchodzące wybory- pamiętajcie co trzymacie w rękach.

I nie  zagubcie Rogu schylajcie się po niemiecką czapkę z piór.

emerytura po czterdziestu latach na morzu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka