oranje oranje
47
BLOG

RP: Niewola bastardów

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 2

Dopóki nad kominkiem wisi „plazma” na kredyt, a chata obciążona jest hipoteką – dopóty min. Czuma będzie gadał co zechce, Mariusz Kamiński bez problemu dostanie ósemkę w zawiasach, a żołnierze w Afganistanie sami będą cerowali sobie skarpety.

Polacy są w niewoli własnych długów i – wraz z dziedziczoną przez 50 lat atrofią zasad, stałą podatnością na propagandę, nabytym brakiem elementarnej godności, sprostytuowanym autorytetom – stanowi to zaciągnięty na ostatni ząbek ręczny hamulec dla jakiegokolwiek działania.

Komuna na sztandarach wypisała sobie elektryfikację oraz walkę z analfabetyzmem. Czytając i słysząc współczesnych szafarzy słowem żałuję, że czerwoni nie poprzestali na tym pierwszym – oto pokolenia, które oglądały przez wieki jedynie koński zad teraz dostały klawiaturę i sporo wolnego czasu. Zmęczone tłuczeniem w klawiaturę palce masują się podczas oglądania sprofilowanych pod ten target wieści w TV.  

Wszystko to, co zebrałem powyżej – i cała masa czynników innych – nie pozwala mi wierzyć w jakąkolwiek akcję społecznej konsolidacji, w restaurację porządku społecznego opartego na rozumie i sumieniu oraz racji stanu.

Nie przeszkodzą w naszym dobrym społecznym samopoczuciu pijani dostojnicy na Cmentarzu w Charkowie, trzeźwi przekręciarze na cmentarzu koło stacji benzynowej, wulgarni przedstawiciele władzy ze świńskim ryjem w TV, flaga biało-czerwona wetknięta w g...no. Nic!

Jesteśmy w swej większości narodem niewolnym, bezrefleksyjnym i spłacającym konsumpcyjne długi zaciągnięte w – żebyż to polskich – bankach. Mogliśmy mieć złłoty róg, ale - nie zasłużyliśmy chyba! Jesteśmy, jako społeczeństwo i naród, z prawego łoża aby?!

I tyle.

 

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka