oranje oranje
62
BLOG

Prezydencie 2010: albo masz jaja alboś rzezimieszek

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 5

 

Już nawet nie wiewióry i szpaki, ale tzw. mejnstrim podrzuca mi informację, że Główny Referent obecnej administracji rządowej pan Donald Tusk być może..., podobno..., chyba..., rozważa odstąpienie od udziału w konkursie na Urząd Prezydenta RP. Jakby kto myślał, że podskakuję z radości, to się myli grubo, bo przed podskakiwaniem – ja - przestrzegam!

Przy okazji mam nadzieję, że ani sam pan Donald Tusk, ani też nawet świadkowie jego cudownej natury nie zechcą mi czynić wstrętów za „Głównego Referenta”. Osoba prezesa Rady Ministrów jest po prostu skierowana do pracy na rzecz suwerena kontraktującego zarządzanie majątkiem. Suwerenem jest tak zwany obywatel, a całą różnica między Głównym Referentem, a panią Krysią w okienku Urzędu Gminy zawiera się jedynie w dyferencji kompetencji, że sobie tak zrymuję.

Z rozpędu też dodam, że podczas rządów poprzedniej ekipy w ten sam sposób określałem sobie zakres obowiązków i „umocowanie formalne” pana Jarosława Kaczyńskiego, choć – rzecz jasna – porównywać ich nie miałem zamiaru z tego prostego powodu, że byłoby tak, jak gdybym porównywał grające radyjko z jednej strony, a kłębek drucików. Kłębek, o którym bym się dowiedział, że będzie ściągał tawet Radio Luksemburg, a już co najmniej RTE. (O ten „Urząd Prezydenta” też wątów nie powinno być, bo o Urzędzie piszę, a nie panach Jaruzelskim, Wałęsie, Kwaśniewskim czy wreszcie Kaczyńskim).

Oczywiście - gdyby się okazało, że pan Tusk odstąpi od udziału w wyborach prezydenckich to miałbym niewielką osobistą satysfakcję, bo go nie lubię, nie cenię, nie poważam i w ogóle uważam, że wir życia wplątał go w środowisko mu nieprzychylne, obce, a może nawet nieprzyjazne i zapewne on sam dziś czuje, że „spełnianie się życzeń” bywa przekleństwem. Dla mnie osobiście pan Donald Tusk – jak już musi żyć z tego, co płaci podatnik - mógłby być np. prezydentem jakiegoś miasta jakby ludzie pozwolili albo europarlamentarzystą. Mógłby nawet być w tym dobry. No, ale – poszedł w prezydenty i teraz (jeśli jest jak myślę) już mu się nie chce.

Na moje oko pan Donald Tusk po prostu się zniechęcił, bo wreszcie dostrzegł, że do sprawowania funkcji Głównego Referenta (nie mówiąc już o prezydenturze) trzeba mieć albo charakter rzezimieszka albo też – w stabilnym osadzeniu na fundamencie rzeczywistych wartości, a nie bełkotów – dysponować tzw. jajami. O łotrzykowską naturę pana Donalda Tuska nie podejrzewam. O resztę – też nie. Stąd też, jeśli okaże się, że pan Donald Tusk wycofa się z kampanii, to stanie mi się poprzez to zwyczajnie po ludzku – bliższy. Jeśli jednak uzna, że „ja wam dranie pokażę, jeszcze mnie nie znacie” to też będę się zjawisku przyglądał, tak jak w ZOO z ciekawością przyglądam się... czy ja wiem... madagaskarskim fosom na ten przykład: - Paczcie dziewczyny, leży taki i łypie, a co myśli, nie wiadomo...”.

 

Sam siebie jednak przestrzegam przed okazywaniem zadowolenia z możliwości – nieważne, czy ziszczającej się czy nie – odstąpienia pana Donalda Tuska od konkursu. Nikt prócz najbliższej jego rodziny nie ma się z czego cieszyć. Bo dopiero wtedy zacznie się prawdziwa, mordercza rozgrywka. Jatka. W związku z tym innym kandydatom na Urząd Prezydenta zalecałbym głęboką wstrzemięźliwość w jedzeniu i piciu (szczególnie na wyjeździe), a panu Donaldowi Tuskowi już teraz życzę udanej rekonwalescencji, jeśli okazać by się miało, że z przyczyn zdrowotnych zrezygnował z dalszej posługi świadczonej Rzeczypospolitej.

(Jeśli spodobał Ci się ten wpis wyślij sms na numer 72032 z treścią "misje" - koszt 2.60 czy coś koło tego, ale za to już policzone z Vatem!).


 

 

 

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka