oranje oranje
45
BLOG

Żyj i pozwól umrzeć - polska wersja 007

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 1

Co łatwiejsze: umrzeć, czy się urodzić? Pytanie bez sensu, bo wzbudzających zaufania relacji nie mamy. Na oko - łatwiej się urodzić. Ciężko wprawdzie potem z tym żyć, ale wydaje się, że jednak łatwiej. Ale umrzeć... O – to jest sztuka! Nie każdemu dostępna.

Kiedy się dowiedziałem, że sprowadzone do Zakopca prochy Witkacego opiewają w badaniach DNA, przepraszam za tę niezręczność stylistyczną, na nieznaną bliżej kobietę – wzruszyłem ramionami, a i Witkacy zarechotał. Kiedy innym razem dotarło do mnie za pośrednictwem prasy, że w Europie statystycznie co trzecie koma siedemnaście dziecko urodziło się „z listonosza” - też mnie jakoś rzecz cała nie zadziwiła.

Ot – tu poczęcie, tam śmierć, a w środku życie!

Dopiero dzisiaj, kiedy czytam w depeszy PAP, że decyzja o ekshumacji zwłok Krzysztofa Olewnika „związana jest z bardzo poważnymi, popartymi dowodami, wątpliwościami dotyczącymi tożsamości zwłok” - dopiero dziś uznaję, że jednak łatwiej w dzisiejszej Polsce się urodzić.

Z drugiej strony łatwo niekiedy też umrzeć: „W sprawie tej Sąd Okręgowy w Płocku 31 marca 2008 r. skazał 10 oskarżonych. Kary dożywocia wymierzył Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, dwóm oskarżonym odpowiadającym bezpośrednio za zabójstwo. Obaj już nie żyją - zostali znalezieni powieszeni w celi płockiego Zakładu Karnego: Kościuk w kwietniu 2008 r., a Pazik w styczniu 2009 r. Pozostałych ośmioro oskarżonych o udział w porwaniu bądź pomoc w przetrzymywaniu uprowadzonego sąd skazał na kary od roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat pozbawienia wolności. Szef całej grupy Wojciech Franiewski w czerwcu 2007 r. popełnił samobójstwo w areszcie śledczym w Olsztynie”.

Jak to jest Franz? - A kto umarł ten nie żyje?!

Przecież to się normalnie w głowie zmieścić nie może!

 

 

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka