oranje oranje
62
BLOG

Bronisław lutuje na Hammersmith!

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 9

Do Londynu wybiera się imć Komorowski Bronisław – nawiedzi City 2-go czerwca. Za pieniądze polskich podatników przekonywał będzie podatników królowej. No, ale trzeba się pokazać w świecie, a jak wybije z odstojnika argument wrodzonego poznańskiego i krakowskiego skąpstwa, to może i będzie można przekimać się u Kaźmirza i Dżezabel. Czego się nie robi dla narodu!

 

Krzysztof Lisek, eurodeputowany PO, który przygotował wizytę w Londynie zauważył nieprzytomnie, że „kandydat PO do Londynu przybędzie z otwartą przyłbicą, ponieważ jego partia zrealizowała postulaty Polonii dotyczące likwidacji podwójnego opodatkowania”.

Jeśli mnie jednak pamięć nie myli, to stosowną polsko-brytyjską konwencję w tej sprawie podpisał prezydent Kaczyński pod koniec 2006-go roku. Jeśli mnie dalej pamięć nie zawodzi, to regulację wprowadził kaczystowski rząd, który sprawował władzę od października 2005 do września 2007, więc powoływanie się Platformy na zasługi w likwidacji podwójnego opodatkowania jest mieszaniem w baranich mózgach.

Z drugiej strony ja tam się nie dziwię, że chłopaki bezczelnie kradną jabłka z ogrodu księdza – czymś przecież żołądek napchać trzeba, jak kiszki marsza grają, a w sakwie pusto. Co ma taki Komorowski powiedzieć w Londynie? No co? Wracajcie? Było. Druga Irlandia? Nie przejdzie i jeszcze pomidorem można oberwać. Szczerze pisząc, to Platforma nie ma ani jednego argumentu, żeby wyspiarzy do siebie przekonać.

Przewidziano zatem zawłaszczanie tradycji i jazdę na trumnach: w programie wizyty mamy złożenie kwiatów pod Pomnikiem Katyńskim na cmentarzu Gunnersbury oraz pod pomnikiem Polskich Lotników w Northolt.

Tak tak.

Oprócz tego podczas nawiedzenia ma dojść do spotkania „ze studentami, przedsiębiorcami i młodymi menedżerami” czyli z Rolexem :) Nie wiem, czy sam Rolex już tam szykuje swoje tweedy i dready, ale wiem, że prócz tego zaanonsowano spotkanie otwarte ze zwykłą polską ludożerką w Polskim Ośrodku Społeczno - Kulturalnym na Hammersmith. – To obowiązkowy dla polskiego polityka punkt programu – powiedział „Rzeczpospolitej” Krzysztof Lisek, eurodeputowany PO, który przygotował wizytę”.

Ciekaw jestem orszaków-dworaków imć Komorowskiego Bronisława - może Radka Sikorskiego zabierze?! Albo Andrzeja Wajdę chociaż?

Dla porządku dodam, że następnego dnia przekonywać ma do siebie Grzegorz Napieralski, który uprzejmie zapowiedział, że będzie namawiać emigrantów do powrotu. - Chciałbym przekonać Polaków, że w Polsce są możliwe zmiany i jest możliwa całkowicie inna polityka, która zachęci ich do powrotu, a nie obiecywanie żadnej nowej Irlandii, bo to nie wypaliło, to było tylko hasło wyborcze - stwierdził kandydat SLD.

Ryanairek do Londynu i abarotna kosztuje 120 euro, nocleg jest niejeden, okazja też niewąska... - słowem jestem bliski przefatygowania się, bo coś tak czuję, że udział w tym spotkaniu otwartym wpisze się w kategorię: „bezcenne”.

Bo niestety – Dublin nie przypasił tym razem Platformie. Szkoda.

Tu można się zarejestrować do udziału w wyborach poza granicami RP.

 

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka