Rzecznik Graś powiedział, że jutro w Moskwie dojdzie do cytuję: „komisyjnego odpieczętowania czarnych skrzynek”, że potem nastąpi zrzucanie danych na jakieś nośniki i będzie już można zabrać towar do Polski i tam słuchać sobie ile wlezie. Same skrzynki zostają oczywiście w Rosji, choć są nasze i mamy na to papiery!
Moje pytanie dotyczy owego „komisyjnego odpieczętowania”. Jak mam to rozumieć? Że kto je zapieczętował? Pieczęcie z jakim cechem będą komisyjnie łamane?
Przez te 1200 godzin Rosjanie przecież analizowali te zapisy, czasu mieli tyle, by skrzynki wysłać na orbitę Ziemi! No, a teraz – proszę bardzo - są zapieczętowane. I publiczne radio mi jeszcze przed chwilą mówi, że komisyjnie, aby nie dopuścić do jakichkolwiek podejrzeń, pieczęcie będą zdejmowane.
Zdrowy siedmiolatek, jakby go zapytać co sądzi o takim poziomie wciskania kitu powie, że to się kupy nie trzyma, bo zapis cyfrowy (a tylko z takim mamy do czynienia) jest wyłącznie ciągiem zer i jedynek i że..., krótko mówiąc: od początku jak psom nie wierzyłem rosyjskim śledczym. Myślałem jednak, że tak monstrualnej głupoty nie usłyszę z polskich ust.

Przecież gdyby jutro Putin, gdzie tam Putin, generał lejtnant Anodina by wystarczyła, wyciągnęła z kieszeni pendrajwa i przekazała go stronie polskiej z solennym zapewnieniem, że to oryginał, toż przecież to by było literalnie to samo! To JEST TO SAMO!
Pieczęcie będą zdejmować!
I teraz do wyborów zajmie nas analiza narracji sprokurowanej na Łubiance. Ma ktoś wątpliwości?
Dają nam zdjęcie naszej kury i życzą smacznego. I żeby najeść się rosołu, bo wzmacnia i w ogóle!
Horrendum!

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka