Wczoraj diagnozowałem tutaj, że tzw. strona polska dostanie dziś w Moskwie duplikaty/falsyfikaty zapisów rozmów z czarnych skrzynek. Uznałem logicznym stwierdzenie, że to, co dostaniemy będzie nędzną podróbką dżibsona. Życie jest jednak bogate w treść, a i w formę niebiedne, jak zauważył poeta. Wiadomo dziś, że jakiś szajs dostaliśmy, ale nawet zużytkowanie tegoż badziewia ściśle wpisane jest w ramy określone przez rosyjskich ojców-badziewiaków i polskich szajsonistów z PO.
Jak słońce na niebie jasnymi są dwa wnioski: - niezależnie od tego, co sugeruje Moskwa w sprawie ujawniania szajsu, szajs pozostaje szajsem, oraz to, że pozorne przeciąganie liny (niebawem przecież nastąpi przeciek całości szajsu) ma uwiarygodnić jego rzekomą oryginalność. A jak nie przeciek, to Komorowski (Tusk) bohatersko wywalczy dla opinii publicznej te zapisy z Łubianki.
Dlatego przez litość pomijam taniec przeciętej dżdżownicy, który uprawia Jerzy Miller czy mister Koziej z BBN. Bo to jest wliczone w koszta i ma podnieść wiarygodność szajsu. Proszę uprzejmie nie kupować tej ruskiej narracji.

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka