oranje oranje
46
BLOG

Kierunek - Orwell Road

oranje oranje Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

- Nie jest możliwe... - pomyślałem sobie - no, nie jest kurde możliwe, że w całym tym Salonie 24 przez STO DNI, które upłynęły od Katastrofy Smoleńskiej nie znalazł się nikt, kto wybrałby się do Smoleńska, cyknął jakieś fotki, opisał jak to rzeczywiście tam jest. "Siedzą na dupach, kiedy przecież spokojnie można kupić sobie bilet Warszawa-Moskwa i wysiąść w Smoleńsku" – tak pomyślałem.

(Oczywiście może taki wpis się pojawił, a ja go nie dostrzegłem, w takim razie przepraszam.). No, ale, żeby nie zwalać sprawy na innych, bo może to i ja się tam wybiorę, poszukałem sobie połączeń lotniczych w te okolice. Dość słabo. Bardzo słabo. Ale patrzę-patrzę: PKP. Codziennie pociąg smaruje z Warszawy do Moskwy, Czarny Sobol kuszetkowy czy tam jaki. Hm. Może by tak przeznaczyć czas na urlop w Polsce i się tam pyknąć?!

I już się podpaliłem do tego projektu, ale nadszedł tzw. zonk. Wiza. - E tam wiza - myślę sobie - wielkie mi hallo wiza, pojadę do dzielnicy ambasad na Ballsbridge, tę ruską znajdę, kwity złożę, pewnie płacić będę w petrodolarach, ale..., widać trzeba.

Zadowolony pykam w internecik, szukam tej ruskiej ambasady, znajduję. Jest, a jakże. Wiecie gdzie?! Przy Orwell Road 184.

Od razu para zeszła ze mnie jak to zobaczyłem.

Ale nic – jutro na ten Orwell Road się pyknę. Mam pełny status rezydenta Irlandii (ale bez paszportu z Harfą, bo nie wnioskowałem i jakoś nie zamierzam) i ciekaw jestem co to z tego wyniknie.

A gdyby ktoś w tym czasie jednak w Smoleńsku osobiście był, to niechże mi udzieli „rad przeżycia”. Mogą nie dać wizy? Czy tranzytowa białoruska też potrzebna?

Naprawdę nikt nie wie co tam się na miejscu katastrofy dzieje?

Gdzie jest TV łączenie na żywo "z miejsca Tragedii"? To wszystko jest dla mnie jakoś mało zrozumiałe.

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości