oranje oranje
53
BLOG

Psy i dzieci głosu nie mają...

oranje oranje Kultura Obserwuj notkę 0

Zauważyłem jakiś czas temu, że w Irlandii panuje absolutna cisza w dwóch, co najmniej zakresach ludzkiej percepcji.

Pierwszym jest brak wrzasków niemowlaków. Przypominam sobie te matki w Polsce, które w panice przewijają niemowlaka, jeśli tragedia osrania wydarzyła się poza domem... A temu jeszcze się z gęby ulewa bebiko czy inna marchewa przemielona z groszkiem, pampers zasrany, odwinąć trzeba go z trzydziestu śpioszków i worków, panika, stary gdzieś poszedł, teściowa z dezaprobatą kręci głową i tylko wkurwia, stary nie dość, że poszedł, to jeszcze zabrał kluczyki od samochodu, ten się drze, nerwy panie, jak cholera, nici z zakupów…

Tutaj jakoś jest tak, że dzieci nigdy nie wrzeszczą. Ba – nie kwikną nawet! Jedzie taki w wózku, girki bose mu wystają, deszczyk przytnie czasem, czaszka najczęściej bez czapki, mama ubrana w różowy dresik gada przez komórkę, a dzieciok, jeśli dość ma wyrobiony odruch chwytny do paszczy wkłada sobie frytkę na starym oleju usmażoną z pobliskiego „tejkełeja”… Cisza!

Naprawdę nie wiem: o co tu chodzi!

Inna rzecz, że jak już taki podrośnie, to odbija sobie czas ciszy w sposób nieznany w Polsce (tu nastoletni ziomale z bloków na dublińskim Santry/Ballymun grają w bardzo grube gry o czym nasi ziomale pod trzepakiem mogą tylko sobie „pomarzyć”).

Druga rzecz – psy.

Na sto psów jeden tylko szczeknie!

Ktoś tam mi wkręcał, że szczeniaki podcinane mają struny głosowe na pierwszym przeglądzie technicznym u weterynarza. Wierzyć w to mi się nie chce, ale – nie szczekają!

Ciekawe dlaczego i czy ma to jakiś związek? Hę?!

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura