Plumkanie i wzrastanie gospodarki irlandzkiej w oceanie odmętów światowego biznesu zakończyło się! Zdaje się, że właśnie przedwczoraj. Odbukujcie dlatego bilety na Aerlingusa i Ryanaira! Koniec tego dobrego! Nie ma już Irlandii! Ogarnięta paniką polskojęzyczna ludność tłoczy się na lotnisku Dublina, a zaradniejsi (jeden na czterech) próbują szczęścia w Belfaście.
Nic nie wskazywało na tak dramatyczny rozwój wydarzeń, ale niejaki „pozytron” wybrał się na ryby i złowił na wędkę - co?
Proszę bardzo:
http://www.gazeta.ie/forum/index.php?showtopic=34648&pid=118910&st=0&#entry118910
Zapytał „pozytron” forumowiczów (nie związanej z niczym w Polsce "gazety", nazwa myli) co też złapał. Odpowiedziano mu między innymi:
„Przyjrzałem się uważnie zamieszczonym zdjęciom i moim zdaniem ta Twoja ryba przypomina - z sierści oczywiście, z ryja mniej, ale też trochę - tygrysa. I tak myślę, że to właśnie słynny Celtycki Tygrys wpadł Ci na haczyk i kombinuję sobie jakie będą konsekwencje tego połowu dla Polaków?”.
Straszne zaiste!
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka