Relacja z GW: „Dostaliśmy maila: Gdy Krzynówek zbierał się do wyrównującego strzału, mój dziadek krzyknął "Tylko nie strzelaj idioto":) . Tak samo było redakcji. Już kilka sekund przed bramką było widać, że Krzynówek przygotowuje się do uderzenia. Jeden z nasz krzyknął: "Mam nadzieję, że nie będzie strzelał".
A w tytule wybite: „Cała Polska krzyczała: Tylko nie strzelaj idioto”.
http://www.sport.pl/sport/1,74696,4472129.html
Chodzi oczywiście o mecz z Portugalią. Wyborcza powołuje się na dziadka swojego czytelnika, który z jakichś przyczyn nazywa Krzynówka idiotą i dzieli się swoją wiedzą z anonimowym wnukiem.
Wnuk siada do komputerka, by czym prędzej podzielić się rewelacją z redakcją sportową Gazety Wyborczej.
W Gazecie wiele nie myślą i uznają, że anonimowy dziadek reprezentuje „całą Polskę”; ba – jest spersonifikowanym głosem milionów i widzimy, że to cała Polska krzyczała, że Krzynówek jest idiotą. Na jakiej to podstawie?
Ano: „Tak samo było w redakcji” – w domyśle: redakcja w ten sam sposób oceniała zamiar oddania strzału przez Jacka Krzynówka bądź jego deformację psychiczną.
Czuję się Polakiem i nie krzyczałem, ani nawet nie pomyślałem w ten sposób.
Nie czuję, by akurat Gazeta była wyrazicielem moich opinii, ale jest mi wstyd, za jej dziennikarzy przez Jackiem Krzynówkiem. Wstyd, że go tak nazwali i wstyd, że wciskają wszystkim Polakom to, co powstało w ich głowach.
Zresztą: przed panem Jackiem wstyd!
I to „panem” nie dlatego, że wczoraj strzelił tego akurat gola. Choćby dlatego, że Maciej Żurawski jemu właśnie w trakcie meczu przekazał opaskę kapitana drużyny.
Wstyd…, po ludzku wstyd. Że figura retoryczna?
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka