oranje oranje
46
BLOG

10 wrażeń z Drugiej Irlandii

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 16
Poleciałem do Polski. Po 18 miesiącach ciągłej niebytności przekroczyłem granicę. Na dwa tygodnie. Potem wróciłem do Irlandii. Było pięknie. Miłości, owszem, zaznałem. Generowała ją głównie opierniczająca mnie Rodzina i pewna pani laborantka*. Ale po kolei…

 

  1. Polska to kraj małych monet i zeszmaconych banknotów. Doszperać się nie można, oglądasz pod światło czy to jest to, a jak już masz taką dychę, to nie wiesz, czy to dycha czy sprany w spodniach papier pakowy. Ze stówy nie zawsze mają wydać. Brzmi jak fanfaronada, ale choćby złotówkową monetę mogli wymyślić większą.
  2. Na każdym sraczu, na słupie, na bilbordzie, na ścianach, ogrodach, oknach – reklamy. W TV to już w ogóle nie ma co gadać. Pamiętam zresztą jakiś starodawny felieton Tomasza Raczka, gdzie bronił emisji reklam w trakcie nadawania filmu tezą, że wtedy wstaje i idzie sobie zaparzyć herbatę. Teraz pan Tomasz ma czas…, sam nie wiem zresztą na co, ale na pewno wystarczy. Śmietnik reklam.
  3. Kupować dziś Wyborczą w kiosku to jak kiedyś prezerwatywy w aptece. W łeb parasolką dostać można. I to nie na wiosce, ale w moim-nie-moim Poznaniu. Kiedyś szedłeś Rynkiem z Wyborczą jak ze sztandarem. Teraz ludzie jakby sami się  dziwią, że coś takiego, jak noszenie GW w torbie, wchodziło w ogóle w rachubę. Że ktoś to czytał. Rzepy też nie noszą. Gazetę Polską noszą - jak już - tytułem do przodu. I tabloidy. Ale te ostatnie byle jak noszą.
  4. W TVN (oglądałem w sumie jakieś 50 x 5 minut) urąganie dziennikarskiemu powołaniu, rzeczywistości i ósmemu punktowi Dekalogu. Nie proście mnie o linki.
  5. W knajpach wolno palić papierosy!
  6. Kościoły w niedziele mają zajęte ławki i ludzi dużo na stojąco.
  7. Tramwaje, autobusy – jak przed wojną pociągi. Zegarek regulować. Przynajmniej w Poznaniu. Nie dotyczy PKP: Przemyśl – Szczecin.
  8. Cud gospodarczy: w rodzinnym powiatowym mieście w zachodniopomorskiem, gdzie kiedyś w Bumarze lufy do czołgów…, nie ma dziś żadnego przemysłu. Zero. Zero koma zero. Handel, jumanie w Rajchu i administracja. Niezależnie od tego 5 czy 6 lidlów, aldich, netto, tesco (tesco chyba nie było, sorry) carefurów… Jak to działa? Chłopi wózkami w markecie jeżdżą? Cud. Poza tym każdy ma furę i plazmę, a panterne blondezy w szpiczastych butach w najmodniejszej knajpie (zakaz palenia, wolna strefa wifi) iphone’y sobie pokazują…(biusty małe, skarpetami wypchane staniki).
  9. * Badania robiłem w szpitalu przy Szkolnej w Poznaniu. Pani laborantka w przeddzień 11 listopada mogła mieć luz. Cała Polska miała wolny poniedziałeczek. Była „tylko” od nagłej obsługi pacjentów pobliskiego szpitala. – Jasne, że biorę krew. Wyniki o 15-tej! Mocz do pojemniczka. 50 złotych za 9 badań… - powiedziała. (Kiedy mi je wydawała zapytałem - świadom wieloletniej rabunkowej gospodarki własnym organizmem – „i jak?”. Ona na to, że lekarzem nie jest, ale na jej oko… ;)
  10. Ciągle obecne w Polsce pytanie: „Wracacie?!!! Widziałem w „Londyńczykach…”.

Ja na to: - Póki euro wyżej trójki…”

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka