Poleciałem do Polski. Po 18 miesiącach ciągłej niebytności przekroczyłem granicę. Na dwa tygodnie. Potem wróciłem do Irlandii. Było pięknie. Miłości, owszem, zaznałem. Generowała ją głównie opierniczająca mnie Rodzina i pewna pani laborantka*. Ale po kolei…
- Polska to kraj małych monet i zeszmaconych banknotów. Doszperać się nie można, oglądasz pod światło czy to jest to, a jak już masz taką dychę, to nie wiesz, czy to dycha czy sprany w spodniach papier pakowy. Ze stówy nie zawsze mają wydać. Brzmi jak fanfaronada, ale choćby złotówkową monetę mogli wymyślić większą.
- Na każdym sraczu, na słupie, na bilbordzie, na ścianach, ogrodach, oknach – reklamy. W TV to już w ogóle nie ma co gadać. Pamiętam zresztą jakiś starodawny felieton Tomasza Raczka, gdzie bronił emisji reklam w trakcie nadawania filmu tezą, że wtedy wstaje i idzie sobie zaparzyć herbatę. Teraz pan Tomasz ma czas…, sam nie wiem zresztą na co, ale na pewno wystarczy. Śmietnik reklam.
- Kupować dziś Wyborczą w kiosku to jak kiedyś prezerwatywy w aptece. W łeb parasolką dostać można. I to nie na wiosce, ale w moim-nie-moim Poznaniu. Kiedyś szedłeś Rynkiem z Wyborczą jak ze sztandarem. Teraz ludzie jakby sami się dziwią, że coś takiego, jak noszenie GW w torbie, wchodziło w ogóle w rachubę. Że ktoś to czytał. Rzepy też nie noszą. Gazetę Polską noszą - jak już - tytułem do przodu. I tabloidy. Ale te ostatnie byle jak noszą.
- W TVN (oglądałem w sumie jakieś 50 x 5 minut) urąganie dziennikarskiemu powołaniu, rzeczywistości i ósmemu punktowi Dekalogu. Nie proście mnie o linki.
- W knajpach wolno palić papierosy!
- Kościoły w niedziele mają zajęte ławki i ludzi dużo na stojąco.
- Tramwaje, autobusy – jak przed wojną pociągi. Zegarek regulować. Przynajmniej w Poznaniu. Nie dotyczy PKP: Przemyśl – Szczecin.
- Cud gospodarczy: w rodzinnym powiatowym mieście w zachodniopomorskiem, gdzie kiedyś w Bumarze lufy do czołgów…, nie ma dziś żadnego przemysłu. Zero. Zero koma zero. Handel, jumanie w Rajchu i administracja. Niezależnie od tego 5 czy 6 lidlów, aldich, netto, tesco (tesco chyba nie było, sorry) carefurów… Jak to działa? Chłopi wózkami w markecie jeżdżą? Cud. Poza tym każdy ma furę i plazmę, a panterne blondezy w szpiczastych butach w najmodniejszej knajpie (zakaz palenia, wolna strefa wifi) iphone’y sobie pokazują…(biusty małe, skarpetami wypchane staniki).
- * Badania robiłem w szpitalu przy Szkolnej w Poznaniu. Pani laborantka w przeddzień 11 listopada mogła mieć luz. Cała Polska miała wolny poniedziałeczek. Była „tylko” od nagłej obsługi pacjentów pobliskiego szpitala. – Jasne, że biorę krew. Wyniki o 15-tej! Mocz do pojemniczka. 50 złotych za 9 badań… - powiedziała. (Kiedy mi je wydawała zapytałem - świadom wieloletniej rabunkowej gospodarki własnym organizmem – „i jak?”. Ona na to, że lekarzem nie jest, ale na jej oko… ;)
- Ciągle obecne w Polsce pytanie: „Wracacie?!!! Widziałem w „Londyńczykach…”.
Ja na to: - Póki euro wyżej trójki…”
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka