oranje oranje
56
BLOG

Mecz w Dublinie; pewnie ktoś strzeli...

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 1

Przed godziną na dublińskim Croke Park (jutro mecz) odbył się trening i dwa słowa z Leo. Przy okazji teza, że w kosmosie nie ma życia, legła w gruzach. Kosmici (bo nie ludzie przecież) paradują w biało-czerwonych barwach!

 

Mecz będzie miał rangę spotkania towarzyskiego. I choć Leo powiedział, że dla niego i piłkarzy nie ma różnicy, to przecież wiadomo, że chłopcy zabijać się nie będą. Ale nie o tym.

 

Wyszedłem z Croke Park (który w środku wygląda jak niszczyciel w „Gwiezdnych Wojnach”. Osiemdziesiąt dwa tysiące miejsc, a ostatnio na jakieś rugby weszło 87 kilo. Nie w kij dmuchał.). Idę sobie idę i w jednej z uliczek przystadionowych widzę grupę – na oko – 30-40 ludzi. Uliczki są wąskie, a i mnie na ciekawości nie zbywa, więc maszeruję sobie i dogania mnie ryk: - Pierd…ny Angol idzie!

 

Skąd Angol pod Croke nie wiem. Wszyscy oni zachlani najgorszym możliwym sposobem: bezmyślnym, bezkrytycznym, bezsensownym, beznamiętnym, bezpańskim. Ja już nawet nie wiem, czy w kołchozach tak się ktokolwiek upijał. Jakaś zmieszana z bielmem złamana samoocena w oczach, bezładność w chóralnym bełkocie „Zawsze i wszędzie policja xxx będzie!” i jeszcze jakieś takie.

 

Tu murki przy domach nie są wysokie. Za murkiem trawka, konik na biegunach, przebita piłka, takie rzeczy. Przez murki skakali, szczali na drzwi mieszkańców, puszkami i butelkami rzucali. I krzyczeli.

 

Wzięty za „Angola”, a przyparty do muru pytaniem o narodowość odparłem: - Nicht ferhstehen, Yugoslavia! – i się uśmiechnąłem. (Ten tekst działa na każdego na całym świecie, w sytuacji trudnej nie ma lepszego, spróbujcie). Dowiedziałem się wobec tego, że na pewno jestem pedałem i poszedł komunikat: „dajcie mu spokój”.

 

Potem maszerując przez późnowieczorny Dublin zastanawiałem się jak taką watahę (sorry Radeck) nazwać. Naprawdę nie mogłem znaleźć słowa. Wobraźcie sobie 30-tu pozbawionych mózgów zombiaków. Pijanych zombiaków. Którzy w dzień przed meczem, w przyjaznym Polsce kraju, gdzie każdy z nich ma, albo miał szwagra czy siorkę w robocie, przyszli sobie obejrzeć stadion.

 

Ale nic. Spotkałem w chwilę potem takiego jednego Grahama, Irlandczyka i dobrego znajomka. Tamto, sramto, mecz nie mecz, wysłuchał o kosmitach i mówi tak:

 

- Wiesz, problem nie leży w tym, że ktoś komuś po mordzie da po meczu czy przed. Zresztą tym się zajmie Garda (irlandzka policja). Problem polega na tym, że jak jeden z drugim zacznie fikać nieznośnie, jak będzie nas obrażał, to po prostu zostanie zastrzelony… W pierwszym lepszym pubie. To nie Londyn, tu jest Dublin!

 

Wzruszył ramionami i poszedł.

 

Czy ja wiem… Fakt, że bez żadnego szczególnego powodu zrozumiałego dla mnie strzelają tu do siebie każdego weekendu (każdego weekendu!), ale żeby powiązać te wątki i jeszcze starać się kosmitom w szalikach słać ostrzeżenie, że można się zdziwić…, no sam nie wiem.

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka