- Jest jakaś granica ciekawości publicznej – powiedziała przed chwilą Julia Pitera w porannej Trójce mówiąc o swoim słynnym flądrowym raporcie (Donald Tusk zdjął klauzulę tajności z tego dokumentu, ale ona się właśnie upiera, że pozostaje w części tajny). Poza tym wyznała, że Kaczyński sam sobie winien, że nieznani sprawcy strzelali w Gruzji w jego obecności. I takie tam bzdety…
Myślałem, że deszcze irlandzkie zaimpregnowały mnie na wywijasy polskiej polityki wewnętrznej. Ale od rana szlag mnie trafił i kubek kenco stał się już niepotrzebny. Pełne pustosłowie i to na dodatek wsparte z jednej strony wyszmelcowanymi frazeologizmami, a z drugiej - podbite od strony podszewki zwykłym uporem „bo ja wiem lepiej”.
Ten obrażony klasyczny babski ton, to miotanie się po kuchni i trzaskanie talerzami, to „dzisiaj głowa mnie boli”, to „a mama mnie przestrzegała” znamy gorzej lub lepiej wszyscy, ale czy to powód, żeby wczuwać się w klimat od samego rana? I trzymać ją za pieniądze w miejscu, z którego bezkarnie może zostać zaproszona do dowolnego medium i zakwaszać od rana całkiem nieźle zapowiadający się poniedziałeczek?
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka