oranje oranje
58
BLOG

Irlandzka ruletka - 55 tysięcy na socjal

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 0

- 55 tysięcy ludzi straci pracę do końca wakacji 2009 – news tej treści spłynął dziś z głośnika radiowego w moim centrum konstruktorskim względnie na zmywaku, jeśli ktoś tak woli, na Blanchardstown. Zaraz też głośnik się rozdygotał wypowiedziami posłów i samego „tiszeka”, bo tak brzmi w j. irlandzkim „premier”.

Powstaje tu pytanie: czy zwalniać będą nas czy sami siebie?

Wydawałoby się, że nas. Zawsze to można się bić w piersi i tłumaczyć, że substancja narodowa, że praca i socjal musi być przede wszystkim dla swojaków i w sumie nikt słowa nie powie jak Polakom czy Słowakom się podziękuje.

– Z jednej miski skwarki równo żarliśmy w czasach urodzaju, nie narzekajcie, ale czasy takie teraz, że sami rozumiecie… - powiedzą nam.

My to oczywiście łykniemy, bo projekcja „a u nas w Polsce jakby tak było, to przecież my tak samo…” i tak dalej, niech każdy sobie dośpiewa wdzięcznym trelem.

Z drugiej jednak strony „my” wciąż mimo wszystko w swej masie zarabiamy gorzej i chcemy mniej. Nam wystarczy słodkie (z naszego punktu widzenia) 4 koma 4 za euro w Polsce. My pracujemy „jak Polak na emigracji”, a nie jak Irlandczyk u siebie!

Przedsiębiorcy irlandzcy zatem - patrząc długofalowo – powinni postawić na nas i na tych nieodzownych – postawią! Bez wątpienia.

Ale rząd – wiedzący przecież doskonale, że weźmiemy jeszcze kąsek w postaci zasiłku dla bezrobotnych wypłacany w proporcjach irlandzkich siedząc już nawet w Polsce – rząd ten, zatem, nie zająknie się o nas. „Klimatu” dla nas stwarzał już nie będzie. Rząd wypłaci nam tę kasę z budżetu. Nawet nie kwiknie. Żeby już nas mieć z głowy i poparcie w kolejnych wyborach.

Dlatego dopiero teraz: „po powrotach nas poznacie”. Kto wrócił, kto nie.

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka