w zasadzie, z punktu widzenia PiS w perspektywie długofalowej byłoby lepiej gdyby referendum się nie udało z powodu frekwencji. Wówczas Tusk nie zagrożony dotrwałby do wyborów do PE, kiedy wyborcy zmasakrują mu partię. I dopiero wtedy, po nocy długich noży objawiłby się nowy guru PO.
Najgorsze dla PiS byłoby, gdyby HGW odwołać, Tusk podaje się do dymisji i wtedy PO z nowym szefem rządu, i nowym przewodniczącym miałaby jakąś premię z tytułu nowości. Razem z tym odbudowane zaufanie tej części wyborców PO, która zdążyła zniechęcić się do PDT. To mogłoby wzmocnić PO aż do wyborów parlamentarnych.
Sądzę, że PiS i tak już wygrał mnóstwo. W gruncie rzeczy przejął obcą inicjatywę (Guziała i RP), nagłośnił błędy HGW na Polskę, pokazał strach czołówki PO przed starciem frontalnym z PiSem przez nawoływanie do bojkotu referendum. No i oczywiście wykazanie hipokryzji PO ( dwoista postawa wobec referendów w Warszawie i Słupsku).
Oczywiście początkowo ukazałaby się tryumfalne komentarze GW i podobnych, że PO udała się bitwa. Jednak skala niechęci do HGW w oddanych głosach (jakieś 90% za odwołaniem) będzie miażdżąca dla wizerunku partii władzy.
To będzie jak bomba z opóźnionym zapłonem.
Inne tematy w dziale Polityka