Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1645
BLOG

Salon24, czyli historia pewnej katastrofy

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 34
      Myślę, że bardzo wiele osób, które przez minione lata próbowały korzystać z usług Salonu24, czy to aktywnie, jako prowadzący swoje blogi, czy trochę z boku, jako ci, którzy chcieli tam znaleźć ślady tak zwanej niezależnej opinii, zauważyło, że coś się skończyło. I wcale, wbrew pozorom, nie chodzi mi o to, że tam ostatnio sympatia Administracji przesunęła się na drugą stronę, bo tak nie jest. Powiem szczerze, że ja w gruncie rzeczy nigdy nie umiałem powiedzieć, jakie polityczne wybory stoją za tym projektem. Rzecz jest zupełnie w czym innym. Otóż o ile w pewnym momencie można się było spodziewać, że przyjdzie taki czas, że Salon24 stanie się platformą służącą promocji znajomych Igora Janke – dobieranych w jak najbardziej dowolny sposób – dziś wszystko wskazuje na to, że polityka portalu skierowana została na promowanie publicystyki najgorszej, najbardziej płytkiej, amatorskiej w najgorszym znaczeniu tego słowa. I to niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z opinią konserwatywną, czy liberalną.
 
      Ten rodzaj podejścia spowodował naturalnie dwie reakcje. Pierwsza to taka, że Salon24 stał się miejscem, do którego jeśli się zagląda, to tylko na takiej zasadzie, jak to się robi w przypadku Onetu, czy tvn24.pl, a więc żeby, jak to mówią, negatywnie się nakręcić. Druga natomiast sprowadza się do tego, że wśród użytkowników tego portalu zdecydowaną przewagę uzyskała najgorszego typu miernota, i to, jak mówię, po obu stronach. Co się stało z tymi, którzy jeszcze jakiś czas temu stanowili główny nurt Salonu24 i świadczyli o jego pozycji? Rozpierzchli się, często po miejscach, które od Salonu24 nie są zresztą nawet o wiele lepsze.
 
      Powstaje pytanie, czy to co się stało, to efekt zaplanowanego działania, które miało na celu ośmieszenie niezależnej opinii publicznej, a tym samym jej jeszcze większą marginalizację, czy może to – jak to lubią mówić dzieci – tak samo jakoś wyszło. Muszę przyznać, że przez pewien czas przychylałem się do tej pierwszej wersji. Że Igor Janke, oczywiście na życzenie swoich mocodawców, postanowił zlikwidować Salon24, jako poważne forum wolnej myśli. Ostatnio jednak, patrząc na to co się dzieje w Polsce w skali o wiele szerszej niż Internet, zaczynam podejrzewać, że za upadkiem Salonu24 stoi zwykła ludzka gnuśność, oczywiście jak najbardziej wykorzystywana przez tych, którym ona jakoś tam zawsze służy, ale jednak gnuśność. Wydaje mi się, że w pewnym momencie Igor Janke – i kto tam jeszcze ten interes nadzoruje – stracili do tego co robią serce, i to co się dziś widzimy, kiedy wyklikujemy adres www.salon24.pl, to nic innego jak efekt owego zgnuśnienia.
 
      Żeby dobrze pokazać, o co mi chodzi, muszę na chwilę wrócić do przeszłości. Otóż, jak wszyscy wiemy, pewnego dnia na Salonie24 pojawił się kącik z sondażem opinii. Zwykłym sondażem opinii. A więc pojawiało się pytanie, na przykład, kto twoim zdaniem byłby najlepszym premierem, no i pod pytaniem kilka nazwisk. Albo: Jaroslaw Kaczyński ostatnio powiedział, że rząd Donalda Tuska nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Czy zgadzasz się z tą opinią? A pod spodem – tak, nie, nie mam zdania. Ponieważ przez wiele lat Salon24 stanowił miejsce, które przez swoją otwartość i niezwykle demokratyczny charakter w sposób naturalny przyciągał ludzi niezadowolonych z tego, co nam dziś daje Polska, zdecydowaną przewagę wśród osób uczestniczących w ankiecie stanowili – w dość umownym skrócie – wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. A zatem wyniki zwykle przedstawiały się w relacji 90 do 10. Czy to dobrze? Pewnie że nie. Głównie dlatego, że one nie poświadczały prawdy. Natomiast świadczyły o jednym. Że Salon24 to miejsce, gdzie spotykają się ludzie, którym zależy.
 
      Co mamy dziś? Otóż patrzę sobie niedawno, a Administracja Salonu24 przedstawia kolejne zadanie – niezwykle nawet jak na dotychczasowe standardy. Czy uważasz, że norweski sąd w sprawie Breivika podjął słuszną decyzję? I proszę sobie wyobrazić, że na to pytanie negatywnie odpowiedziało 52, a pozytywnie aż 48 procent internautów. I ja w tym momencie uważam, że to jest coś co bardzo dobrze pokazuje nam, dokąd po latach niewątpliwych sukcesów doszedł Salon24. Do miejsca, gdzie nawet nie jest tak, że niemal połowa jego gości dziś uważa, że te 21 lat dla Breivika to dobry pomysł – bo to jest oczywista nieprawda – ale że w Salonie 24 zaktywizował się najgorszy rodzaj internetowej klienteli. Ludzie, których dotychczas znaliśmy wyłącznie z Onetu i wyborczej.pl. Reszta prawdopodobnie straciła ten ogień. Oto miejsce, do którego nas i swój projekt doprowadził dziś Igor Janke.
 

      Niedawno opisałem na swoim blogu pewne wydarzenie jakie miało miejsce w wiosce Łomnica pod Poznaniem, które w moim najszczerszym przekonaniu stanowiło news absolutnie najwyższej rangi. Ranga owa była tym większa, że w skali ogólnopolskiej wiadomość ta została całkowicie przemilczana. I kiedy o tym wspominam, nie chodzi mi ani o poziom tej notki, ani o osobę jej autora. To akurat jest tu bez znaczenia. Chodzi o sam news. Administracja Salonu zarówno oryginalną notkę, jak i notki jej towarzyszące potraktowała z minimalnym możliwym zainteresowaniem, dając pierwszeństwo zwykłej, codziennej politycznej sieczce w wykonaniu jakiejś mai14, Ufki, czy Starego. I proszę sobie wyobrazić, że kiedy już sobie myślałem, że to bardzo źle, że Igor Janke i towarzysze są tak okropnie pozbawieni serca, Administracja nagle – pewnie tylko po to, żeby nam pokazać, jacy jesteśmy głupi –  niemal na samej górze umieściła niezwykle ważny tekst Coryllusa, jeszcze mocniej drążący sprawę z Łomnicy. I co? I nic. Reakcja czytelników była dokładnie taka sama, jak w przypadkach, gdy teksty Coryllusa były skrzętnie ukrywane. Przez cały dzień 1500 odsłon i 12 komentarzy, głównie tych samych osób. O czym to świadczy? O dwóch rzeczach. Jedna dobra, druga mniej. Pierwsza to taka, że to co sobie wymyśli Administracja Salonu24 jest już najwyraźniej bez znaczenia. Prawdziwa wartość jest już od dawna poza ich zasięgiem. Druga, czego jednak mimo wszystko jakoś żal, że Salon24 to dziś miejsce, gdzie nawet jeśli ktoś przychodzi po to, by zostawić tu serce, to tylko na moment, i bez pozostawiania jakiegokolwiek śladu. Rządzi już tylko szyderstwo, wściekłość i gdzieniegdzie – i to w najlepszym wypadku – kompletnie zagubiona bezmyślność. Oto życiowy projekt Igora Janke i fantastyczna demonstracja tego, jak nie powinien kończyć prawdziwy mężczyzna. 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka