Moja opinia na temat tak zwanych „naszych” mediów i obsługujących je tak zwanych „autorów niepokornych” od pewnego czasu nieodmiennie dryfuje między przekonaniem o tym, że mam do czynienia z bałwaństwem, a bardzo silnym podejrzeniem, że o żadnym bałwaństwie mowy być nie może, tylko ktoś mnie chce zwyczajnie wystawić do wiatru. Wielokrotnie zwracałem tu na ów dylemat, i w końcu doszło do tego, że przez złośliwe akcentowanie swoich w tej kwestii poglądów – jak wielu z nas już zapewne wie – jeden z prominentnych przedstawicieli owych ni to bałwanów ni to prowokatorów doniósł na mnie do „Gazety Wyborczej”, że jestem niebezpiecznym radykałem, a mój blog łonem na którym ów radykalizm się lęgnie i rozkwita.
Wydarzenie to, jak idzie o ocenę stosunku bałwaństwa do metody, w pewien dość dramatyczny sposób zmieniło moją optykę. Dziś moja wiara w to, że mamy jednak do czynienia z prowokacją, zdecydowanie przewyższa każdą inną opcję, prowadząc mnie wręcz do pewności, że tak to właśnie jest – że ci państwo nie przyszli tu po to by nas wesprzeć swoim bałwaństwem, ale najzwyczajniej w świecie nas posunąć. Dosłownie też. I nie wiem, czy to jest bezpośrednio związane z tą moją świeżo poczynioną obserwacją, czy może tak się jakoś dziwnie składa, że oni w owym szale doraźnego bardzo porządkowania sceny, stracili zupełnie głowę i się kompletnie już odsłonili.
Mój kolega Gabriel Maciejewski pisał już bardzo szeroko i rzeczowo na temat promocji nowej inicjatywy środowisk o których mowa, a mianowicie debiutującego właśnie dziś dwutygodnika „wSieci”, i tu ja nie mam absolutnie nic do dodania. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś, co zauważyłem dopiero wczoraj, a co – mam wrażenie – jest wystawiane na głównej stronie portalu polityce.pl już od pewnego czasu, a mianowicie redakcyjny sondaż mający na celu pewnie i jakieś tam sprawdzenie nastrojów, ale też niewątpliwie wzmocnienie samej promocji nowego magazynu. Pytanie sondażowe – uwaga, uwaga – sformułowane jest w następujący sposób: „Czy kupisz dwutygodnik ‘wSieci’, który od poniedziałku uzupełni ofertę mediów służących prawdzie?”
I to jest dla mnie coś, do czego, powiem uczciwie, nawet nie wiem jak podejść. Staram się wygrzebać jakieś najbezczelniejsze polityczno-medialne manipulacje jakie trzymam gdzieś w zakamarkach swojej pamięci zarówno z czasów najbardziej czarnego PRL-u jak i ostatniego dwudziestolecia, i wydaje mi się, że czegoś takiego zaobserwować nie miałem okazji. Oni – i jedni i drudzy – potrafili naprawdę wiele, ale zawsze jednak jakoś się tam starali zachowywać przynajmniej cień pozorów. Nie wiem. Może coś przegapiłem, ale naprawdę nie przypominam sobie, by – zakładając oczywiście, że nie chodziło o ironię – jakiś Urban postanowił przeprowadzić sondaż z głównym pytaniem: „Czy uważasz, że polski Kościół z jego pedofilią i pazernym złodziejstwem należy zlikwidować?”, lub „Czy uważasz, że następny numer znakomitego tygodnika ‘Nie’, który stanowi jedyne źródło prawdy o Polsce, powinien być dostępny w każdej polskiej szkole na specjalnie zainstalowanych półkach?”
Co tam Urban? To jest stary satyr i sklerotyk. Spójrzmy na taką „Gazetę Wyborczą”, którą przecież znamy wszyscy z wręcz niespożytych możliwości. Czy ktoś jest sobie w stanie wyobrazić, że oni przeprowadzają na przykład sondaż wyborczy i pytanie formułują w następujący sposób: „Na kogo oddasz swój głos? Białoruskich faszystów z Prawa i Sprawiedliwości, czy europejskich demokratów z Platformy Obywatelskiej?” Czy jest do pomyślenia, że redakcja tej właśnie „Gazety Wyborczej” planuje wydać nowy dodatek pod tytułem na przykład „Obie strony Internetu” i sprawdza nastroje czytelników publikując sondę opartą na pytaniu: „Czy uważasz, że Polacy potrzebują jeszcze jednego znakomitego, niezbędnego dla krzewienia prawdy o Polsce pisma?” A jeśli jest do pomyślenia, to zastanówmy się, jakich słów musiałby użyć portal polityce.pl, by to coś wyszydzić i wdeptać w ziemię?
Bo tego że niepokorni redaktorzy by ten manewr wyszydzili jestem pewien na sto procent. Wyszydziliby go dokładnie tak, jak im się to niedawno zdarzyło w stosunku do okładki „Newsweeka”, na której monumentalny Zbigniew Brzeziński ze wzgardą strzepuje z siebie zaplute karły pisobolszewickiego faszyzmu. Wyszydziliby go bo to są prawdziwi bojownicy o odzyskanie Polski z rąk tych wszystkich rudych Niemców i buli z Ruskiej Budy.
Swoją drogą, ja widzę pewne bardzo smutne podobieństwo między wspomnianym „Newsweekiem”, a tym co się dzieje na poziomie naszej prasy prawicowej. Mam tu na myśli coś co osobiście mam ochotę nazywać nowym typem tabloidyzacji. Tabloidyzacji rozumianej jako traktowanie odbiorcy niczym kompletnego debila, dla którego choćby mikroskopijny ślad zagadki, czy choćby jakiegoś niedopowiedzenia może tak zamącić w głowie, że z niego już doprawy nie będzie żadnego pożytku. A walka przecież trwa, prawda?
Na koniec, zgodnie z tradycją ostatnich dni, chciałem przeprosić Szanownych Państwa Autorów Niepokornych za tę kolejną już erupcję podłego radykalizmu. Poprawy obiecać niestety nie mogę, natomiast oczywiście jest mi wstyd jak cholera. Właśnie tak. Wstyd.
Wszystkich którzy przychodzą tu bez zbędnej zachęty, ale też i tych co są tu po raz pierwszy, tradycyjnie informuję, że mój kumpel i wydawca Gabriel Maciejewski zajął się ostatnio poszerzaniem rynku dla naszych książek, w tym mojego „Liścia” i „Elementarza”. Dziś jest więc tak, że można obie zamawiać w każdej księgarni w Polsce, a nie zdziwiłbym się gdyby i za granicą. Natomiast, jeśli ktoś woli przez Internet, to albo u Gabriela na stronie www.coryllus.pl lub na moim www.toyah.pl. Te same, tyle że z osobistą dedykacją, i z darmową wysyłką.
Inne tematy w dziale Polityka