Nie wiem, czy miałem tu już o tym okazję wspominać, ale teść mój, a więc ojciec pani Toyahowej, jest z urodzenia, a więc – jak większość tam urodzonych osób – i z miłości, lwowiakiem. W konsekwencji zatem, ów Lwów tworzy też siłą rzeczy historię naszą. Zanim poznałem moją żonę, o Lwowie ani szczególnie dużo nie myślałem, ani na jego temat nie miałem jakiejś szczególnej, wykraczającej poza zupełnie podstawową, wiedzy. Dziś, jak idzie o to miasto, jestem tak naładowany przekazanymi mi przez moją żonę emocjami, że właściwie, gdybym miał w sobie nieco bezczelności, to bym pewnie zacząłbym to tu to tam, szczególnie w pewnych sytuacjach, ogłaszać, że i ja jestem lwowiakiem.
No ale póki co wystarczy mi że się podczepiam pod moją żonę, i jeśli czuję że wyłazi ze mnie to moje podlaskie buractwo, zawszę mogę powiedzieć, że ojciec Toyahowej urodził się we Lwowie, w dodatku w rodzinie nazwiskiem Perrier – i już mi lepiej.
Jak idzie o Toyahową jednak, to tam już wszystko idzie, jak to mówią, na ostro. Ona czym jest starsza, ten swój Lwów traktuje z coraz bardziej śmiertelną powagą. Zbiera książki o Lwowie, czyta w kółko wiersze Zagajewskiego, gada na okrągło o tym Lwowie, i myślę, że gdyby dziś jeszcze istniał teleturniej „Wielka Gra”, to ona by się nawet może i zorganizowała i tam wystąpiła. Z tematu na przykład „Lwów dziś i wczoraj”.
Któregoś dnia w szkole gdzie ona pracuje zorganizowano spotkanie z człowiekiem, o którym ona słyszała już nawet za głębokiego PRL-u i którego książki traktowała jako jedno ze źródeł swojej wiedzy na temat Lwowa, mianowicie z niejakim Stanisławem Sławomirem Nicieją. Opowiadała mi o tym spotkaniu dwa razy. Pierwszy raz, kiedy się na nie wybierała, drugi raz już po. I proszę sobie wyobrazić, że ona była rozczarowana w stopniu zupełnie zaskakującym. Otóż okazało się, że już podczas jego wykładu, czy co to tam było – jakiejś pogadanki, zwróciła uwagę, że on z tą swoją niby-lwowską pasją jest jakiś podejrzany. I nawet nie chodzi o to, że to co on mówi to nieprawda, czy że on popełnia jakieś rażące błędy. Chodziło o to, że zarówno podczas swojego oficjalnego wystapienia, jak i już później podczas już osobistej rozmowy z panią Toyahowa, on dowiódł w sposób niezbity, że, jak to ona pięknie określiła, on Lwowa kompletnie „nie czuje”. Że z niego miłośnik Lwowa jak „z koziej dupy trąba”. Że to nie jest żaden lwowianin, ale zwykły uzurpator.
W konsekwencji, idąc zwyczajnie i po prostu za ciosem, żona moja zrobiła coś, co się wręcz od początku narzucało, a więc wpisała nazwisko tego mądrali do wikipedii, i uzyskała następującą informację:
„Ukończył studia na Wydziale Filologiczno-Historycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, uzyskując tytuł zawodowy magistra historii. W 1977 obronił doktorat w zakresie nauk humanistycznych (na podstawie pracy poświęconej Julianowi Leszczyńskiemu, polskiemu komuniście i sowieckiemu agentowi), w 1982 uzyskał stopień doktora habilitowanego. W 1989 otrzymał tytuł profesora nauk humanistycznych.
W okresie PRL był działaczem PZPR (od czasu studiów) i Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Przewodniczył uczelnianej organizacji Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, odbył roczną aspiranturę w jednym z instytutów Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR. W 1988 otrzymał specjalną nagrodę za działania w radzie wojewódzkiej PRON. Publikował w partyjnych periodykach artykuły poświęcone działaczom komunistycznym, m.in. o Feliksie Dzierżyńskim. Był także członkiem Komitetu Redakcyjnego kwartalnika KC PZPR ‘Z Pola Walki’, w którym publikowano artykuły na temat historii polskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego i komunistycznego.
Odbył staże na Uniwersytecie im. Iwana Franki we Lwowie (1978–1979), w Instytucie Historii PAN (1981–1982), uzyskał stypendium Bolesława Krokowskiego w Nancy i Paryżu (1986), stypendium Fundacji Lanckorońskich w Londynie (1990–1991), stypendium Fundacji Tadeusza Zabłockiego w Londynie (1992), stypendium Polskiej Fundacji Kulturalnej w Londynie (1993).
Po przekształceniu WSP w Uniwersytet Opolski (w 1994) pełnił funkcję rektora tej uczelni w latach 1996–2002. Ponownie został wybrany na trzyletnią kadencję w 2005. W 2008 nie ubiegał się o reelekcję. 16 marca 2012 został ponownie wybrany na to stanowisko, wygrywając z dotychczasową rektor uniwersytetu Krystyną Czaja stosunkiem głosów 57:42.
W latach 2001–2005 z rekomendacji Sojuszu Lewicy Demokratycznej sprawował mandat senatora z okręgu opolskiego. W 2005 nie kandydował, w 2007 i w 2011 bez powodzenia startował do Senatu (odpowiednio z ramienia LiD oraz SLD)”.
Czemu ja się postanowiłem dziś zająć tym Nicieją? Otóż, jak wiemy, niedawno w Warszawie odbywały się Targi Ksiązki Historycznej – dla nas przede wszystkim może interesujące z tego względu, że jednym z wystawców był nasz kolega Gabriel Maciejewski. Wczoraj, na zasadzie idealnego wręcz przypadku, włączyłem telewizor, przełączyłem kanał na coś co się nazywa TVP Historia, a tam nie mniej ni więcej, jak tylko reportaż z tych targów. A w reportażu informacja, że 29 listopada 2012 r., o godzinie 12.00 na Zamku Królewskim w Warszawie „JM Rektor Uniwersytetu Opolskiego prof. Stanisław Sławomir Nicieja odebrał nagrodę „Pro Memoria” przyznawaną corocznie za najlepszą pracę historyczną przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa”. Nicieja, jak już sobie czytam w odpowiednich miejscach Interentu, nagrodę tę otrzymał za „długoletnie dokumentowanie polskiej przeszłości na kresach, a zwłaszcza za dwie ostatnie jego książki pt. ‘Lwów. Ogród snu i pamięci’ i ‘Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych’”. Natomiast samo już Jury „któremu przewodniczyli profesorowie: Tomasz Szarota (Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk) i Andrzej Krzysztof Kunert (sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa) wyróżniło pracę Rektora ‘za wyjątkowe walory dokumentacyjne, barwę i literackość języka oraz wysoki kunszt edytorski opolskiego Wydawnictwa MS Bogusława Szybkowskiego’”.
Niciej swoją nagrodę odebrał w obecności m.in. marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, Jana Lityńskiego z Kancelarii Prezydenta RP i sekretarza Rady prof. Andrzeja Krzysztofa Kunerta, natomiast wydawca otrzymał wysoko cenioną w środowiskach księgarskich specjalną plakietkę.
O co pretensje? Przecież nie o to, że Niciej był najprawdopodobniej ciężkim ubowcem, a dziś zadaje szyku na salonach III RP. Szlag jego i jego czarną historię trafił. Nie o to też że człowiek o tej właśnie przeszłości jest kimś o kim się oficjalnie mówi i go opisuje przy pomocy tytułu „Jego Magnificencja”. Nie o to wreszcie, że on się ma czelność przedstawiać jako pierwszy miłośnik Lwowa – a więc miasta, które jego starsi kumple Polsce odebrali. Chodzi o co innego. Otóż pamiętam, jak kiedy Gabriel Maciejewski – mój kumpel i wydawca – przygotowywał się do tych targów, niektórzy z nas żartowali, że pewnie to on z tą swoją „Baśnią jak niedźwiedź” zgarnie wszystkie nagrody. Mówię „żartowaliśmy”, bo tak naprawdę wiedzieliśmy, że tam się wylansują jacyś tak zwani młodzi, a tak naprawdę albo czyjeś dzieci, albo siostrzeńcy, albo koledzy. Tymczasem okazuje się, że mowy nie ma. Tak nie ma miejsca nawet dla nich. Koledzy, siostrzeńcy i dzieci mogą co najwyżej zajmować się pisanie powieści science-fiction, ewentualnie fantasy. Historia pozostaje w rękach. Nawet nie jakiejś zaprzyjaźnionej z reżimem post-komuny. Jak idzie o polską historię – zgodnie z ową fantastyczną wręcz Orwellowską zasadą, że kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość, natomiast przeszłość kontroluje ten kto kontroluje teraźniejszość – ją akurat trzyma za pysk najgorsza ubecja. Żaden Miller, żaden Kwaśniewski, ale najgorsza ubecja. I w tym momencie nawet mi się już nie chce żartować.
Tradycyjnie już ostatnio, pragnę poinformować, że mój kumpel i wydawca Gabriel Maciejewski podjął ostatnio poważne kroki na rzecz poszerzenia rynku dla naszych książek, w tym mojego „Liścia” i „Elementarza”. Dziś sytuacja jest taka, że można obie zamawiać w każdej księgarni w kraju. Natomiast, jeśli ktoś woli przez Internet, to albo u Coryllusa na stronie www.coryllus.pl. lub u mnie na www.toyah.pl. Dokładnie te same, tyle że z osobistą dedykacją, i bez kosztów wysyłki.
Inne tematy w dziale Polityka