Trafiłem wczoraj na informację samą w sobie może nie bardzo interesującą, ale, jak to często bywa z informacjami pozornie nieinteresującymi, powodującą refleksje już jak najbardziej warte paru dodatkowych słów. Otóż, jak się okazuje, jacyś młodzieńcy z Uniwersytetu Warszawskiego postanowili uczcić rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego publiczną prezentacją filmu Stanisława Barei „Miś”. Każdy kto się orientuje, cóż to takiego ów „Miś”, rozumie ten zgrzyt, komu natomiast udało się przeżyć swoje dotychczasowe życie bez tej skazy, niech wystarczy wiadomość, że zgrzyt, owszem, jest. W odpowiedzi na inicjatywę tej części warszawskich żaków, zainterweniowali inni żakowie, i zawiązali akcję pod – inna sprawa, że głupią jak jasna cholera – nazwą „Tylko świnie siedzą w kinie” i na którymś ze społecznościowych portali została uruchomiona odpowiednia debata.
Jak czytam na stronie wpolityce.pl, w debacie w pewnym momencie wziął w tym udział człowiek nazwiskiem Mateusz Rolewski, student czegoś, co nosi nazwę Instytutu Europeistyki, a jednocześnie członek Zarządu Samorządu Studentów owego dziwnego projektu, organizatora wspomnianej hucpy, i wygłosił następujące oświadczenie:
„Jakim trzeba być tępym fiutem, żeby zrobić coś takiego? Jedyną intencją Samorządu było zagospodarowanie studentom czasu, data jest przypadkowa, bo czwartki po prostu pasowały. Doszukiwanie się tu jakiś drugich den to przejaw skrajnego chujostwa, bycia debilem i niedorozwoju emocjonalno intelektualnego. Jebany polaczek. Ktoś coś zrobił dla innych ludzi, ale kurwa czy to doceni? NO PEWNIE, ZE KURWA NIE, BO TRZEBA OPLUĆ WSZYSTKO.
A za użycie w evencie hasła ‘tylko świnie siedzą w kinie’ mam nadzieje typie, że kurwa umrzesz, bo to jest skraje skurwysyństwo...”.
Na oświadczenie studenta Rolewskiego zareagował przedstawiciel inicjatorów protestu, nazwiskiem Tomczuk i napisał, co następuje:
„Żałuję, że nadstawiałem plecy pod milicyjne baty by teraz dać się opluwać w "wolnej" Polsce...”.
I na to znów zjawił się Rolewski:
„OPLUWAĆ!?!?!?!?! To już jest bezczelne!!!! KTO KURWA PIERWSZY ZACZĄŁ OPLUWAĆ BOGUDUCHA WINNYCH STUDENTÓW!!! Pierdol się pan, szkoda że te baty cie kurwa jak psa nie zajebały. jakiś pożytek z komuny by był. Kurwa opluwają go, kurwa płacze, jezu jaki żal”.
Jak mówię, każde z powyższych słów przytaczam tu w dokładnym brzmieniu za portalem wpolityce.pl, zakładając, że to, co oni podają, jest prawdziwe i ścisłe. A więc zakładam też, że ów Rolewski istnieje, że studiuje ową europeistykę, że jest osobą współzarządzającą samorządem jej studentów, i że autentycznie operuje na podanym poziomie emocjonalno-intelektualno-kulturowym. W tym jednak momencie chciałbym oświadczyć, że ja bardzo chętnie zakładam prawdziwość opisanego zdarzenia, choćby z tego względu, że mnie istnienie kogoś takiego jak Rolewski w ogóle nie dziwi. Choćby od czasu, gdy przeczytałem w prasie, że gdzieś w Poznaniu został zaciągnięty przed sąd inny student, tym razem wydziału prawa, za zasztyletowanie człowieka. Pisałem niedawno o sytuacji, w jakiej znalazła się w Polsce zarówno młoda, studiująca inteligencja i zapewniające jej naukę uczelnie, i już w tamtym tekście podałem wystarczająco dużo argumentów na poparcie tezy, że nawet jeśli wciąż lepiej nie zapuszczać się w rejony opanowane przez okoliczną menelownię, to wszelkie gwarancje z tym związane ostatnio mocno straciły na ważności, i może się na przykład okazać, że to banda lokalnych pijaczków może się stać dla nas ostatnim wybawieniem w konfrontacji z paroma bawiącymi się studentami… no niech będzie, że Wydziału Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
O co chodzi z tą Europeistyką? Otóż przyznać muszę, że do czasu, jak przeczytałem tekst o studencie Rolewskim, nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Wiedziałem, że młodzież dziś studiuje dziwactwa tak nawet egzotyczne, jak Doradztwo Filozoficzne i Coaching, owa Europeistyka jednak jakoś mi umknęła. Sprawdziłem więc, co to takiego, i trafiłem na rozkład zajęć, jakie Uniwersytet Warszawski proponuje w nadchodzącym semestrze między innymi Rolewskiemu. Ponieważ nie wiem, czy Rolewski to student pierwszego, drugiego, czy trzeciego roku, zdecydowałem się na drugi. Proszę posłuchać.
Otóż oni mają tam 9 zajęć w tygodniu. W poniedziałek niejaka dr Agnieszka Bieńczyk-Missala przez 90 minut uczy ich przedmiotu o nazwie „Prawa człowieka i obywatela w Europie”, i to, jak idzie o poniedziałek, jest już wszystko. Wtorek jest naprawdę ciężki, bo już z samego rana są ćwiczenia prowadzone przez dr Monikę Poboży z przedmiotu o nazwie „Instytucje UE”, później wykład dr Anny Wirzchowskiej z tego samego przedmiotu, a po dr Wierzchowskiej wypada jeszcze przyjść na wykład dr Pawła J. Borkowskiego na temat „Europejskich struktur współpracy”. Środa jest dniem wolnym, natomiast już w czwartek Rolewski z kolegami mają ciężki dzień, bo już o 8 z rana prof. dr hab. Konstanty A. Wojtaszczyk wykładać im będzie „Wprowadzenie do prawa europejskiego”, następnie pod kierunkiem dr Pawła Bieniady odbędzie się seria konserwatoriów: „Regionalizm w Europie”, oraz „Federalizm i unitaryzm w Europie”, a na koniec dr Piotr Wawrzyk będzie nauczał w temacie „Systemów prawnych państw europejskich”. Piątek, jak to ostatni dzień w tygodniu, kiedy to wszyscy szykują się na wieczorne bale, jest znów lekki i obejmuje jedno tylko konserwatorium, pod kierunkiem dr Przemysława Biskupa, a mianowicie „Podstawy wiedzy o prawie”.
W jednym z wcześniejszych komentarzy zasugerowałem, lub tak mogłoby się komuś wydawać, że ten Rolewski to potencjalny nożownik, czy ktoś jeszcze gorszy. Otóż nic podobnego! Z tego, co on pisze do Tomczuka, i z tego, co nam mówi plan zajęć dla studentów Wydziały Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego, może równie dobrze wynikać, że on robi, co może, by uchronić swoich kolegów studentów przed losem najgorszym, i to stąd jego starania, by im jakoś zorganizować wolny czas. No bo zastanówmy się przede wszystkim, kto idzie na tego rodzaju studia, po co, i co się z kimś takim dzieje po kilku tygodniach zajęć organizowanych wedle wyżej przedstawionego grafiku. Przecież jest całkiem prawdopodobne, że, w ów czwartkowy wieczór, kiedy już dr Piotr Wawrzyk opowie im o systemach prawnych w państwach zjednoczonej Europy, gdyby nie ten Bareja, oni by się najzwyczajniej w świecie albo uchlali, albo, co jeszcze gorsza, upalili, a wtedy – sky’s the limit!
A zatem, jest całkiem prawdopodobne, że ów Rolewski to dobry człowiek, który wręcz staje na głowie, by jakoś ratować swoich kolegów studentów przed piekłem, jakie na nich czeka po kolejnym konserwatorium z wiedzy o Unii Europejskiej, no a ten tekst, który tak nas zadziwił? On tym bardziej może świadczyć jedynie o tym, jak człowiek potrafi się zaangażować w dobrą sprawę. Nie wiem, jaki teraz los spotka studenta Rolewskiego. Obawiam się, że jeśli tylko nasi nie popuszczą, on będzie miał kłopoty, i to kłopoty duże. Chciałbym bardzo wierzyć, że niezasłużone. W końcu wylecieć ze studiów z powodu tego gówna, jakie dla dzisiejszej młodzieży przygotował rząd Platformy Obywatelskiej byłoby czymś nadzwyczaj okrutnym.
Inne tematy w dziale Polityka