Ponieważ ostatnio bardzo zaniedbałem swój prywatny blog toyah.pl, planowałem w tych dniach raczej tam się publicystycznie poudzielać. Ponieważ jednak dziś na wielu reżimowych, i nie tylko, portalach pojawiła się kobieta nazwiskiem Magdalena Ogórek i z pozycji kościelnego autorytetu zaczęła nas pouczać na temat papieża Franciszka, czuję, że przydałoby się nam bardzo dowiedzieć, kim jest ta – tak, tak – cizia. A do tego, konieczne chyba będzie przypomnienie przeze mnie, mimo że już częściowo zdezaktualizowanego, to jednak wciąż stosunkowo niedawnego, felietonu, który opublikowałem zarówno w „Warszawskiej Gazecie”, jak i na toyah.pl. Proszę o uwagę.
Trudno przewidywać, jak długo reżim pociągnie sprawę księdza Lemańskiego, jednak sądzę, że o ile on nie wyskoczy z czymś, co go skompromituje nawet wśród osób Kościołowi wrogich – a widząc stan, w jakim on się aktualnie znajduje, można to poważnie rozważać – wszystko przeciągnie się do czasu, aż Watykan mu wreszcie powie, żeby się zamknął, bo emocjonalne problemy jednego księdza nie muszą interesować całego Kościoła.
Swoją drogą, to, co wyprawiają media wokół tego księdza, robi wrażenie nawet w porównaniu z pamiętną akcją robienia gwiazdy z pewnego menela, którego jedyną zasługą było to, że po pijaku zwymyślał prezydenta Kaczyńskiego. Wrażenie, jak mówię, jest równie silne, tyle że ponieważ o ile dziś nagroda jest wyznaczona za niszczenie wizerunku całego Kościoła, a nie jednego – choćby nie wiadomo jak znienawidzonego – człowieka, cała akcja okupuje nieco wyższy poziom.
W związku z tym wydarzeniem, patrzyłem trochę w telewizor, i nagle zobaczyłem, jak w miejscowości, gdzie ksiądz Lemański jest proboszczem, zebrało się 20, a może i nawet 40 osób, na czele z lokalnym sołtysem, którzy jeden przez drugiego jęli cholerować, że nie będzie im jakiś biskup wybierał proboszcza, i że Lemańskiego nie oddadzą.
A ja pomyślałem sobie, że to jest faktycznie coś. Mamy tę wioskę, gdzie nie wiem, ile osób mieszka, i ilu z nich chodzi do kościoła, ale sądzę, że mówimy o standardzie, gdzie kilkuset mieszkańców jednak w niedzielnych mszach udział bierze. I z tej całej grupy, TVN ściąga parunastu wariatów, którzy, tak już na marginesie, zachowują się, albo jak lokalni Świadkowie Jehowy, albo działacze miejscowego Koła Młodych Demokratów, zbija ich wszystkich w ciasną kupę, i każe udawać tłum wiernych, oburzonych nagonką prowadzoną przeciwko swojemu księdzu.
To było naprawdę fantastyczne, ale najlepsze TVN odstawił dziś. Otóż sprowadzono do studia jakąś Magdalenę Ogórek, osobę o prezencji telewizyjnej pogodynki, przedstawili ją, jako „doktora nauk humanistycznych” i poprosili, by skomentowała sprawę. Lalunia zrobiła mądrą minę i oświadczyła, że biskup nie ma szans, bo Lemański to ksiądz, który „mówi głosem papieża Franciszka”, a więc Franciszek musi wziąć jego stronę.
Otóż zadałem sobie trud i sprawdziłem lalunię. Proszę sobie wyobrazić, że ona jeszcze dwa lata temu, brała udział w wyborach do Sejmu, jako „piękna, nowa twarz śląskiej lewicy”, a do głosowania na nią zachęcano, przypominając, że wcześniej pracowała „w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Centrum Informacyjnym Rządu za czasów premiera Leszka Millera, a przez trzy lata była szefową gabinetu politycznego Grzegorza Napieralskiego”.
Dziś ta sama komunistyczna lala występuje w telewizji TVN24, jako naukowiec, i tłumaczy, który ksiądz jest jak Franciszek, a który dopiero może w tej kategorii aplikować.
Ostatnio widzimy, że reżim powoli, ale nieuchronnie, zdycha. Wraz z nim zdychają ci, którzy mu się przez lata wysługiwali. Ogórek, jako tefauenowski autorytet w walce z Kościołem robi wrażenie szczególne.
Inne tematy w dziale Polityka