Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1865
BLOG

Warszawa wzięta

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 35

              Kiedy polityczna atmosfera wokół nadchodzącego warszawskiego referendum zrobiła się taka, że tak naprawdę jedynym jego organizatorem zostało Prawo i Sprawiedliwość, a publiczny przekaz poszedł w tę stronę, że jeśli nie chcesz sprawić radości Kaczyńskiemu, Macierewiczowi i Rydzykowi, wiedziałem, że to już koniec. Kiedy w dodatku okazało się, że na placu boju w praktyce zostali tylko zwolennicy PiS, a władza w sposób bezczelnie jednoznaczny zasugerowała, że każdy obywatel wypatrzony 13 października w okolicach punktów wyborczych, automatycznie zostanie uznany za kaczystę, wiedziałem, że frekwencja osiągnie poziom dna, i dla całego wydarzenia straciłem zainteresowanie. Dlaczego? Otóż dlatego, że w tym momencie wiedziałem, że sam PiS Gronkiewicz odwołać nie da rady. Zwłaszcza PiS w stanie, w jakim się dziś znajduje.

     I oto okazało się, że frekwencja osiągnęła poziom 26 procent – zaledwie trzy punkty poniżej wymaganego minimum – a co więcej, niemal wszyscy biorący udział w referendum, a więc wedle moich wcześniejszych spekulacji, w praktyce wyłącznie zwolennicy PiS-u, zagłosowali przeciwko władzy.
      Co ja z tego wiem? Dokładnie to, co wiedzieć muszę, co wiedzieć chcę, i co jest dla mnie wiedzą bardzo miłą, a to mianowicie, że co czwarty dorosły mieszkaniec Warszawy jest gotów w przyszłym już roku głosować na PiS. A jeśli wziąć pod uwagę fakt, że tak na moje oko 50 procent Polaków – i to w najbardziej optymistycznym wariancie – ani polityką, ani w ogóle życiem kraju, nie interesuje się choćby w stopniu najmniejszym, dziś przynajmniej co drugi głosujący mieszkaniec Warszawy jest gotów głosować na Prawo i Sprawiedliwość. Oczywiście, mogę się mylić co do szczegółów, wydaje mi się jednak, że jak idzie o tendecję, moje wyliczenia są bez zarzutu.
      Gdyby ktoś miał nawyk nieuważnego czytania, powtórzę wszystko po kolei w podstawowym skrócie. Wedle niemal jednoznacznych ocen wszystkich komentatorów, Prawo i Sprawiedliwość zawłaszczyło warszawskie referendum, przez co cały polityczny świat poza PiS-em stracił dla tego wydarzenia zainteresowanie. Na placu boju pozostał tylko Kaczyński, Rydzyk i Macierewicz. I oto w tej sytuacji, 26 procent osób, które w przyszłym roku w Warszawie będą miały okazję rozpocząć serię bardzo ważnych politycznych głosowań, odpowiedziało najjaśniej, jak tylko było można, że oni nie mają nic przeciwko temu, by zostać publicznie naznaczonymi, jako ludzie Kaczyńskiego. Macierewicza i Rydzyka.
      I co ja mam w tej chwili, przepraszam, robić? Beczeć i tupać nogami, że PiS znów przegrał?
      Otóż, chciałem wszystkich poinformować, że mowy nie ma. Gdybym miał przedstawić swoją listę zarzutów do PiS-u i w ogóle polskiej patriotycznej prawicy, ten blog stałby się wręcz nie do zniesienia. A i tak, jak wiemy, już nie jest lekko. Natomiast ja o niczym nie marzę tak bardzo, jak o tym, by Jarosław Kaczyński został ponownie premierem, a Platforma Obywatelska wraz z każdym pojedynczym swoim członkiem i sympatykiem rozpierzchła się po galeriach handlowych. Wczorajszy wynik referendum przybliża tę perspektywę w sposób jednoznaczny i oczywisty. A to że Warszawiacy będą się jeszcze przez rok ze swoją panią prezydent wzajemnie ślinić, nie jest w żaden sposób moim problemem.  
     I teraz jeszcze jedna uwaga na koniec. Wzorem mojego drogiego kumpla Coryllusa. Jeśli ktoś mi zacznie tłumaczyć, że poseł Hofman to idiota, a poseł Suski to pijak, zostanie bez żadnej litości stąd usunięty. 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Polityka