Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
730
BLOG

Gdy Polska musi się wstydzić za Amerykę

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

      Mija kolejny tydzień, a ja zachęcam do kupowania „Warszawskiej Gazety”, a w niej mojego najnowszego felietonu. Polecam:

 

      Oglądaliśmy transmisję nocy oscarowej i można powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z przewidywaniami. A więc większość nagród Akademii zgarnęła superprodukcja „La La Land”, dołączył do niej film o Murzynach homoseksualistach, reszta się nagrodami podzieliła, no a całość utonęła w antyprezydenckiej retoryce i typowych dla pewnych środowisk żartach, jak to prezydent USA spędza oscarowy wieczór siedząc na kiblu.

      Przypomniało mi to zresztą pamiętny rysunek Andrzeja Mleczki, jeszcze sprzed roku 2010, gdzie widzimy prezydencką limuzynę, ciągnącą za sobą budkę na kółkach z charakterystycznym napisem „toi toi”. Wygląda na to, że oni faktycznie, kiedy już naprawdę nie wiedzą co zrobić, by tę swoją frustrację rozładować i przełożyć na coś konstruktywnego, muszą się uciekać do portretowania nielubianych przez siebie polityków w tego rodzaju kontekstach.

      Jeszcze zanim doszło do przyznania nagród, wypowiedział się w tej sprawie kompozytor, członek Akademii, Jan Kaczmarek i przewidując sukces słynnego musicalu, powiedział coś bardzo moim zdaniem ciekawego. Otóż jego zdaniem: „Szaleństwo wokół musicalu ‘La La Land’ to rodzaj eskapizmu przerażonego Trumpem Hollywoodu. To ucieczka od protestów na które chodzą, nerwów, strachu. Miejmy tę chwilę wytchnienia, zagłosujmy na ‘La La Land’, a od poniedziałku, znów będziemy się oburzać i protestować”.

     Osobiście filmu nie oglądałem, ale po tym, co usłyszałem i po rozmowach ze znajomymi, którzy go widzieli, myślę sobie, że to co mówi Kaczmarek, może mieć sens. Owa teoria praktycznie potwierdza diagnozę niedawno sformułowaną dla „Newsweeka” przez psychologa Jacka Santorskiego, gdzie ten radzi żyjącym we wspomnianych „nerwach i strachu” ucieczkę w seks.

     Mnie jednak bardziej zainteresowało coś, na co jak się zdaje mało kto zwrócił uwagę, a ja akurat uważam za gest znamienny, mianowicie na żart prowadzącego galę Jimmy’ego Kimmela, który odnosząc się do tego, ilu to ludzi w Ameryce i na świecie ogląda oscarową noc na ekranach swoich telewizorów, wspomniał o „225 państwach na świecie, które nas nienawidzą”. I to jest moim zdaniem coś zupełnie niezwykłego nie przez to, że Kimmel czegoś akurat nie wie, bo taki nasz Petru na przykład okazuje się być jeszcze głupszy, ale że za tego rodzaju opinią stoją dokładnie te same kompleksy, które rządzą emocjami naszych elit. My w Polsce zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tych wszystkich intelektualnych pojękiwań, że to przez to, iż władzę sprawuje PiS, świat z nas szydzi, gardzi nami i traktuje jako coś najgorszego, i nagle się okazuje, że tamta propaganda idzie dokładnie w tym samym kierunku, czyli przekonania Amerykanów, że przez tego całego Trumpa nienawidzi ich teraz cały świat, w tym oczywiście Polska.

      Powiem szczerze, że ja fakt istnienia jakiejś solidarności idiotów całego świata mocno podejrzewałem, natomiast nigdy bym się nie spodziewał, że go doświadczę w tak spektakularnej formie, czyli owej ubikacji i tego niezwykłego wprost pytania: „Co o nas sobie pomyślą za granicą?”

 

Gdyby ktoś miał ochotę na więcej, zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie są do kupienia książki, w tym jak najbardziej moje. Właśnie zrobiliśmy dodruk „Listonosza”, więc można się też pouczyć języka.

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura