O WATROŚCI WYPRACOWANIA PRZECZYTAĆ TRZEBA:
Davies: "Strach" Grossa to nie analiza, tylko publicystyka.
Książka amerykańskiego historyka Jana Tomasza Grossa "Strach" nie jest analizą naukową, lecz publicystyczną polemiką - powiedział prof. Norman Davies w niedzielę na spotkaniu z ok. 200 Polakami w Londynie.
Na spotkaniu zorganizowanym w sali parafialnej najstarszego kościoła polskiego w Wielkiej Brytanii przy Devonia Road w płn. Londynie ceniony brytyjski naukowiec zajmujący się od lat historią Polski zastrzegł się, iż książkę, dotyczącą m.in. pogromu Żydów w Kielcach, ma na biurku od roku, ale jeszcze jej nie przeczytał:
"Podzielam opinię mego przyjaciela prof. Andrzeja Paszkowskiego, według którego Gross za swą życiową misję uważa uświadomienie Polakom ciemnych stron ich historii, a nie bezstronne przedstawienie wydarzeń" - zaznaczył.
Davies przypomniał wcześniejsze książki Grossa "Polish society under German occupation - Generalgouvernement, 1939-1944" wydaną w 1979 r. oraz "W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali" z 1984 r, które ocenia pozytywnie (zwłaszcza drugą z nich, w której Gross jako jeden z pierwszych używał rzadkiego w polskich pracach określenia "okupacja sowiecka"). Skontrastował te wcześniejsze prace z ostatnimi, które uważa za nierzetelne.
Książkę o Jedwabnym ("Sąsiedzi" opublikowaną po angielsku w 2101 r. i przetłumaczoną na polski) uważa Davies za "głęboko niesprawiedliwą" dla Polaków.
Postawiona w niej teza, że to Polacy dokonali masakry ludności żydowskiej, z jednej strony była pożytecznym wstrząsem dla Polaków, by o swojej przeszłości myśleli trochę głębiej, ale jako historia, książka jest nierzetelna. Takich zbrodni, jak ta w Jedwabnym było w Polsce ok. 10 tys., z czego Polacy brali udział w dwóch, lub trzech" - stwierdził.
"Używanie jednego epizodu jako normy określającej zachowanie polskiego społeczeństwa jest głęboko niesprawiedliwe" - podkreślił.
Z kolei zapytany przez PAP dr. Richard Butterwick, historyk z uniwersytetu londyńskiego zajmujący się historią Polski, także przyznał, iż książki Grossa nie czytał.
Wyraził zarazem zastrzeżenia dla działań polskiej prokuratury, która zastanawia się nad wytoczeniem autorowi sprawy o obrazę narodu polskiego. Według niego, taki krok zrobi książce niezamierzoną reklamę, a samej prokuraturze - antyreklamę.
Źródło : PAP
http://www.rp.pl/artykul/85671.html
Inne tematy w dziale Polityka