ŻYCIE NA TEMBLAKU ŻYCIE NA TEMBLAKU
341
BLOG

DESKOTEKA NARODOWA

ŻYCIE NA TEMBLAKU ŻYCIE NA TEMBLAKU Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Rzecz dzieje się w X. Oprócz wielu normalnych, X ma dwie okropne dzielnice. Nikt zdrowy na umyśle nie zapuszcza się tam po zmroku. Mieszkańcy jednej i drugiej kibicują drużynom dwóch jedenastek nazywanych z głupia frant piłkarzami.

W temacie „piłka” dzielnica pierwsza toczy wojenkę z dzielnicą numer dwa. Od lat, niezmiennie i tradycyjnie. Ludzie z obydwu, są po  przeciwnych stronach barykady i w związku z powyższym, warczą na siebie. Tym bardziej, że pierwsza daje drugiej regularne wciry, a druga ma z tego powodu uraz. Co jest wyśmienitym pretekstem do bandyckiej deskoteki.

W każdym razie wszyscy niezaangażowani obywatele czują się podle, a pozostali - łakną krwi, chcą odwetu, dyszą zemstą, pragną rewanżu, czyli poprawy nadszarpniętego wizerunku swoich dzielnic, zatem czegoś na kształt zmazania plamy na honorze, odzyskania czci. 

O tarmoszeniu się za  tępe łby zapisano niejedną wołową skórę. W kąt idą więc gadki o ważnych problemach, a na plan pierwszy wysuwają się ulubione rozważania pod tytułem „dlaczego”. Dlaczego jest źle na odcinku wzajemnej życzliwości?  Dlaczego nie potrafimy dogadać się bez pałek, kastetów i księdza Międlara?

Mam paskudne wrażenie, iż trzeba zmienić metodę walki. Co rychlej, bo nie czas  protestować przeciwko zadymom organizując milczące marsze. Zastanawiam się:  ile jeszcze tych marszów musi przejść naszymi ulicami, byśmy wreszcie zrozumieli, jak jest nieskuteczna? Ile parad ludzi doprowadzonych do ostateczności należy wyprowadzić na wybieg i czy ich skutek będzie taki  sam, jak narodowego pojednania ogłoszonego zaraz po śmierci Jana Pawła II? Czyli żaden?

Koncyliacyjnej energii starczyło nam na dychawiczną chwilę i już po kilku dniach histerycznego zbratania, całowania i powszechnej miłości bliźniego, całe to okolicznościowe miłosierdzie wyparowało z nas do cna. I znowu przystroiliśmy się w nieprzejednane uniformy: ochronne liberie poszczególnych partii. Wzajemnie zwalczających się, dzielnicowych ugrupowań. Znowu na siebie ujadamy. Oczywiście w duchu odpuszczającym i wybaczliwym  jak jasny gwint.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo