Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
175
BLOG

Nie federacja a konfederacja

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Polityka Obserwuj notkę 5

Andrzej Owsiński

Nie federacja a konfederacja

Pojawiła się w kilku propozycjach koncepcja „federacji”, czyli połączenia Ukrainy, a w perspektywie i innych krajów, z Polską. Powrót do Unii Lubelskiej byłby z pewnością dla sfederowanych krajów, ale też i dla całej Europy, bardzo korzystny, pod warunkiem uzyskania zdolności przeciwstawienia się hegemonii niemiecko rosyjskiej.

W obecnej sytuacji próba tworzenia federacji polsko ukraińskiej, jako zalążka szerszego układu, może natrafić na takie trudności, że w konsekwencji sama idea może być pogrzebana.

Po pierwsze istnieje formalna przeszkoda w postaci polskiej przynależności do UE, która z całą pewnością nie wyrazi zgody na taką federację. Niezależnie od tego istnieją poważne, merytoryczne przesłanki uniemożliwiające stworzenie wspólnego organizmu państwowego.

Pierwszą jest kolosalna różnica w poziomie rozwoju gospodarczego, zrujnowana Ukraina, a w spodziewanej przyszłości zacofana Białoruś, muszą nie tylko odrobić zaległości, ale też stworzyć system zarządzania gospodarką zbliżony do polskiego, czyli europejskiego. Ważnym czynnikiem jest organizacja wspólnej komunikacji we wszystkich dziedzinach, a także nawiązanie działań kooperacyjnych w szerokim zakresie. Współpraca w dziedzinach polityki, administracji, szkolnictwa i kultury powinna rozwijać się w sposób naturalny z całym szacunkiem dla dorobku poszczególnych narodów.

Jest natomiast jedna dziedzina, w której współpraca musi być jak najdalej zaawansowana – jest nią wspólna obrona skonfederowanych krajów i tworzenie systemu bezpieczeństwa. Począwszy od ścisłego współdziałania w produkcji i zaopatrzeniu sił zbrojnych w niezbędny pod względem ilości i jakości sprzęt, warunkiem powodzenia jest powołanie wspólnego dowództwa z zapewnieniem rotacyjnych zmian szefostwa.

W odróżnieniu od największej słabości NATO, czyli postanowień art. 5 o skutkach zaatakowania kraju członkowskiego w konfederacji takie pojęcie jest zastąpione w każdym przypadku ustaleniem, że każda agresja obejmuje wszystkich członków i decyduje o obronnym użyciu całości jej sił, Nie stoi to w sprzeczności z postanowieniami paktu północnoatlantyckiego, zachowując wszystkie uprawnienia krajów członkowskich, ale je precyzuje i umacnia.

Czynnikiem decydującym o wspólnych postanowieniach może być tylko Rada Konfederacji, reprezentująca na równych zasadach wszystkie kraje członkowskie z wykluczeniem jakichkolwiek instytucji zarządzających, oprócz zwykłej kancelarii Rady, wprowadzającej w obieg jej postanowienia i dokumentację.

Wszelkie próby tworzenia instytucjonalnego trybu wspólnych posiedzeń rządów i parlamentów oraz nadawanie im jakichkolwiek uprawnień stanowią jedynie utrudnienie współpracy. Natomiast bieżące konsultacje mogą być przydatne w rozwiązywaniu różnych problemów.

Należy unikać odrażających przykładów funkcjonowania władz UE.

Nota bene w niektórych propozycjach wyczytałem wpływ mentalności brukselskiej, w której dbałość o biurokratyczne formy nie tylko wyprzedza, ale wręcz eliminuje troskę o wspólne dobro.

Jeżeli omawiana konfederacja by powstała, co daj Boże, to jej dalsza ewolucja powinna zależeć wyłącznie od wspólnej woli krajów członkowskich, a nie od wpływu najrozmaitszych konfiguracji międzynarodowych, lub – co najgorsze – od obecnych hegemonów Europy.

Powstanie konfederacji powinno również wpłynąć na umocnienie współpracy Trójmorza, jako silny jej element, umożliwiający pokonywanie przeszkód, tworzonych przez wspomnianych hegemonów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka