Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
506
BLOG

Zmarł Marek Owsiński

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Andrzej Owsiński

Zmarł Marek Owsiński

Właściwie to miał na imię Jan Mariusz, ale od dzieciństwa dla odróżnienia od stryjecznego brata Jana Wojciecha Owsińskiego jeden był „Wojtkiem”, a drugi „Markiem”, tak już zostało i przeniosło się z życia rodzinnego na powszechnie używane.

Urodzony w czasie wojny jako „pogrobowiec” poległego mego Brata Janusza Owsińskiego „Dołęgi”- partyzanta i dowódcy oddziału AK, odznaczonego przez Komendanta AK „Bora” na polu walki dwukrotnie Krzyżem Walecznych i awansowanego do stopnia podporucznika.

Jego Matka Aleksandra, łączniczka AK „Ala”, odznaczająca się wybitną odwagą i poświęceniem, zmarła wkrótce po wojnie na skutek gruźlicy nabytej w czasie ciężkich warunków partyzanckiego życia. Oboje Rodzice oddali swoje życie walce o niepodległość i to odcisnęło niezatarte piętno na Jego życiu.

Wychowywała Go moja Matka Anna Owsińska, też łączniczka AK „Dźwignia” (z racji nagromadzonych obowiązków) przekazując mu te same wartości, które i nam wszczepiała, typowe dla polskich rodzin kresowych.

Już w trakcie nauki, w swoim czasie dobrym polskim liceum, szczecińskim „Pobożniaku”, dawał wyraz swojej, niezłomnej na całe życie postawie uczestnicząc aktywnie we wszelkiego rodzaju niepodległościowych akcjach.

Po maturze, przyjechał do nas do Warszawy i rozpoczął studia na wydziale historii UW. O Jego działaniach mogliśmy się dowiadywać z licznych dowodów inwigilacji ubeckiej i innych szykan. Po ukończeniu studiów historycznych, zorientowawszy się że w tej dziedzinie z racji postawy nie ma większych szans, kontynuował je na wydziale ekonomii.

Szczególną aktywnością wykazał się w czasie „zajść marcowych”, ale nie jako przedstawiciel nagłaśnianej frakcji „walki o socjalizm z ludzkim obliczem”, o której Herbert wyraził się, że „potwór nie może mieć ludzkiego oblicza”, ale o wyraźne nastawieniu niepodległościowym.

Przy okazji wymaga wyjaśnienia informacja o przynależności do „koła kandydatów do PAXu”. Do PAXu w żadnej formie nie należał, natomiast, zupełnie niezależnie od faktów, które stały się podstawą twierdzenia o „kandydowaniu do PAXu”, Bolesław Piasecki mógł mieć poczucie jakichś obowiązków w związku z dowodzeniem przez Jego Ojca oddziałem połączonych sił KN (Konfederacji Narodu) i AK i jego śmiercią. PAX był zresztą oczywistą zdradą antybolszewickiej KN

Relegowany z uczelni i aresztowany jako jeden z pierwszych, opuścił więzienie jako jeden z ostatnich.

Nora bene w czasie aresztowania dał wyraz swojej zadziorności, bowiem kiedy ubecy przyszli z rana, przebywał w łazience, mnie udało się zamknąć drzwi od „pokoju chłopców”, w którym przeprowadzano rewizję i zaproponowałem mu opuszczenie mieszkania i ucieczkę przez strych. Ku mojemu zdumieniu pojawił się w pokoju z ostrym pytaniem: „Panowie do mnie”?

Zażądał „papierka”, na którym już uprzednio przeczytałem, że dotyczy wyłącznie „rewizji” i to w stosunku do Jego osoby. W związku z tym oparłem się stanowczo rewizji w całym domu, chcąc uchronić moje prohibity, przywiezione z Anglii jeszcze w czasach kiedy miałem paszport, żądając stanowczo nakazu na mnie.

Ku mojemu zdumieniu ubecy ustąpili (co za różnica w stosunku do czasów powojennych), ale za to skorzystali z prawa zatrzymania i zabrali Marka, twierdząc że to tyko na chwilę w celu przesłuchania. Kiedy zaproponowałem, żeby wziął coś ciepłego, zapewniali, że to zbędne gdyż to tylko na „chwilę”.

Po paru dniach poszukiwań nie mogąc trafić na żaden ślad udałem się do prokuratury z awanturą o zaginięcie - w odpowiedzi otrzymałem pogróżki, ale w końcu udało się ustalić miejsce pobytu na Białołęce. Kiedy chciałem podać z trudem zdobyte pomarańcze, nie pozwolono na to, ograniczając paczki do wyrobów krajowych. Zwróciłem uwagę, że Michnik dostaje pomarańcze, wówczas wyjaśniono, że jego paczki są „dewizowe”. I na tym polegała różnica w traktowaniu przeciwników ustroju, jednych jako „opozycjonistów”, drugich jak wrogów.

Po wypuszczeniu z więzienia wszystkim „marcowcom” zafundowano „kolegium” z karami finansowymi. Kiedy udałem się na rozprawę, żeby karę zapłacić, stwierdziłem przede wszystkim duży tłum o wyraźnie partyjnym obliczu, wśród którego biegała niejaka Toruńczyk, sporządzając listę skazanych. Kiedy usłyszała „Owsiński” krzyknęła oburzona: ”Co on tu robi?” ujawniając wyraźny podział na „swoich” i obcych. Ten podział funkcjonuje do dziś w ramach „IIIRP”. Po zwolnieniu przez jakiś czas nie mógł znaleźć pracy w końcu zaczepił się jako redaktor gazetki spółdzielni mieszkaniowych i innych.

Jeden z organizatorów radia „Solidarność” został internowany, a po uwolnieniu ponownie bez stałej pracy. Po paru latach mógł powrócić do radia jako redaktor w najbardziej „neutralnym” politycznie programie III. Jest pewien dowód na skład tej redakcji, gdyż w przełomowych chwilach został, chyba jako pierwszy, a może jedyny, wybrany przez zespół na jego dyrektora.

Trafił od razu w wir wydarzeń, co zaowocowało nominacją przez Olszewskiego na stanowisko prezesa radia i telewizji, a na którym był akurat tyle ile rząd. Potem pełnił kolejno funkcje kierownicze w postsolidarnościowych przedsięwzięciach radiowych.

Zrozumiawszy, że w „IIIRP” nie ma dla niego miejsca, zresztą nie tylko dla Niego, ale i dla wielu innych niepodległościowców, przeszedł na emeryturę służąc chętnym radą, wiedzą i postawą.

Jego największym dorobkiem jest wierny i szczegółowy zapis historii „Solidarności” jako wyjątkowego zjawiska w dziejach ludzkości, będącego wytworem zbiorowej woli polskiego narodu.

Na zakończenie można z ubolewaniem stwierdzić, że szefowie polskich mediów, nawet tych głoszących polską narodową postawę, nie skorzystali z Jego możliwości pomocy w dziele przywrócenia prawdziwej polskości i godności wszystkim organom publicznej informacji, topionej zawzięcie w rynsztokowym bagnie wzajemnych obelżywości.

Zapomnienie i niechęć znalazły wyraz w głuchym milczeniu mediów, dla których wzajemne pyskówki stanowią znacznie bardziej „atrakcyjny” materiał.

Może jednak przypomnienie o Marku Owsińskim znajdzie wyraz w jakiejś zmianie powszechnego nastawienia na miałkość i bylejakość przywracając szacunek dla wartości, bez których naród nie może istnieć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura