Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
230
BLOG

Nie Termopile lecz Cheronea

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Andrzej Owsiński

Nie Termopile lecz Cheronea

Stało się to, co miało, bez naruszania układu. 8 lat dla nas i 8 lat dla was, lub odwrotnie, bieg wypadków idzie swoją drogą. Wszystko to byłoby logiczne i, co najważniejsze, robiące wrażenie autentycznej walki politycznej o realizację przekonań, gdyby nie Smoleńsk.

Przecież poprzednia zmiana w trakcie kadencji przeszła bezszmerowo i to na osobiste żądanie ustępującego, który nie poczynił najmniejszej próby pozostania przy rządzie. Można było nawet wysmuć wniosek o wdrożeniu w Polsce amerykańskiego systemu bilateralnej zmiany władzy.

Wszystko to nieprawda z prostej przyczyny. źródeł pochodzenia obecnego systemu władania Polską. W Stanach Zjednoczonych zwycięskie powstanie osadników wykreowało wewnętrzny system wyboru rządów, natomiast w Polsce, korzystając z sukcesu powstania „Solidarności”, przegrana władza komunistyczną zawarła układ z własnymi dysydentami o stworzeniu imitacji niepodległego państwa.

Jedynym aktem ukazującym prawdziwe oblicze tego układu były „kontraktowe” wybory parlamentarne, pozwalające przedstawicielom reżymu na zdobycie mandatów nawet przy osiągnięciu jednoprocentowego poparcia.

Najważniejsze było jednak pozostawienie realnych elementów władzy, czyli resortów siłowych i zasobów finansowych w rękach przedstawicieli reżymu. To pozwoliło na kontynuowanie stanu posiadania „właścicieli Polski ludowej” przekształconych we „właścicieli III RP”.

Nie miejmy złudzeń, rządy Olszewskiego czy PiSu były traktowane jako rządy intruzów, wtrącających się w nie swoje sprawy. Tak też i była prowadzona tegoroczna kampania wyborcza. Zadziwiająca jest tylko postawa „zjednoczonej prawicy”, która przyjęła narzucone przez przeciwnika warunki politycznej walki. Zwracałem na to uwagę wielokrotnie, niestety bez skutku.

Uważam przy tym za konieczne zaprzestanie żenującej licytacji na listę „dobrodziejstw”, oferowanych w prezencie biednemu narodowi, ma to bowiem zawsze ten sam wydźwięk: „oto my, władający, z naszej wspaniałomyślności oferujemy wam to i owo, za co należy się nam odpowiedni hołd ze strony poddanych”.

Przyjęcie takiej taktyki ze strony kontynuatorów reżymu było nieodzowne ze względu na chęć ukrycia rzeczywistych władców. Za komuny podkreślano, a nawet zapisano w konstytucji panowanie Moskwy, przy zmianie ośrodka tego panowania na Berlin, zapewne z chęcią utrzymano by podobny styl, ale demokratyczny szyld europejskiej władzy nie bardzo z tym harmonizował.

Mając na względzie rzeczywiste źródła władzy w Polsce należy odpowiednio potraktować całą, ciągle jeszcze istniejącą „opozycję”, w której mnogość partii nie powinna nikogo zwodzić. Wszystkie bowiem służą temu samemu panu, ścigając się w zabiegach o jego łaskawość.

Stąd wywodzą się odpowiednio nagłaśniane deklaracje o odmowie współpracy z obecnym rządem bez jakichkolwiek merytorycznych argumentów. Najwyraźniej mamy do czynienia nie tyle ze zdolnymi do wolnego wyboru partiami politycznymi, ale lokajsko nastawionymi zespołami służebnymi.

Ten czynnik został w rządowej kampanii pominięty, tolerując oczywistą mistyfikację. Nie do wiary jest przekonanie, płynące z wyniku wyborów, że ponad połowa dorosłych Polaków chce dobrowolnie zrezygnować z niepodległości na rzecz obcych sił,.

Traktując poważnie stanowisko wszystkich opozycyjnych partii o niemożliwości zawarcia porozumienia w sprawie stworzenia wspólnego z PiS rządu, trzeba wyciągnąć konsekwentny wniosek o tym, że nie są to partie samodzielne.

Mamy zatem przerażający obraz triumfu targowicy, czyli poparcia dla zdrady narodowej.

Jest wprawdzie argument materialny przemawiający za opłacalnością poddania się obcej przemocy w postaci rzekomo wielkich pieniędzy, oczekujących nas jako nagroda za posłuszeństwo, czyli łapówka dla narodu.

Trudno w to uwierzyć wbrew naocznym faktom, chociaż można próbować tłumaczyć niedostatkiem informacji, połączonym z nieudolną i nazbyt prymitywną propagandą PiS.

Trzeba przyznać że w wielu przypadkach zachowanie i wypowiedzi przedstawicieli rządzącego ugrupowania wywoływały niezbyt przychylne wrażenia. Wszystko to jednak nie usprawiedliwia głosowania na postawę antypolską.

Obawa, że PiS może wyprowadzić nas z UE i oddać w ten sposób na łup Rosji jest oczywiście nieuzasadniona w świetle faktów jego cierpliwego znoszenia ciągłych szykan ze strony administracji unijnej.

Obawa przed Rosją może wiele usprawiedliwiać, tylko, że właśnie obecna UE zawiera w sobie takie zagrożenie w postaci sojuszu niemiecko rosyjskiego. Dlatego, między innymi, wyjście z UE niewiele zmieni, wystawiając Polskę na otwarte szykany z obu stron, jeżeli nie na coś znacznie gorszego, czego doświadczyliśmy w naszej historii niejednokrotnie.

Gdybyśmy mogli liczyć na stworzenie bloku europejskich krajów poza-unijnych, to mogło by zmienić sytuację. Jak na razie, na coś takiego się nie zanosi.

Pozostaje jedynie droga organizacji oporu w samej UE, w tym celu potrzebna jest polska solidarność wewnętrzna, która właśnie w tych wyborach poniosła ciężką porażkę, miejmy jednak nadzieję, że nie klęskę na wzór przytoczonej w nagłówku Cheronei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka