Łącząc uchylenie immunitetu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie Ziobro przesadził. Jest ono faktycznie już karą - co pokazują przykłady Dochnala i Pęczaka latami przebywających w aresztach. Tak się walki politycznej nie prowadzi. Nie można posłów aresztować na podstawie nie popartych niczym zeznań aresztowanych przez długi czas gangsterów - tym jednego karanego za fałszywe zeznania. Nie ma żadnych dowodów na to, że Ostrowska podjęła jakiekolwiek próby lobbowania.
Przedkładanie wiarygodności gangstera nad zaufanie do posła - który został wybrany głosami wielu ludzi - jest absurdem. Nie może być tak, że w pojedynku słowa przeciwko słowu decyduje de facto interes polityczny prokuratora a nie zdrowy rozsądek.
Bezkrytyczna wiara pisowców w słowa kolejnych aresztantów i podejrzanych stała się normą. Oczywiście wtedy, gdy obciążają przeciwników politycznych Kaczyńskiego. Czy tak samo reagowałby Ziobro, gdyby doszło do wznowienia spraw poruszanych przez Pineiro, Żemka czy posła Nowaka? I tam mieliśmy słowa przeciwko słowom.
Skandaliczne zachował się też Kaczyński, który zniekształcił rzeczywistość i motywacje głosujących "na nie" oraz przesądził o winie Ostrowskiej. Absurdalne są też jego pretensji do PO, skoro wystarczyły głosy koalicji, aby uchylić immunitet.
I odpowiadam na tytułowe pytanie: Ziobro nie pomógł posłance - uniemożliwił Ostrowskiej odpowiadanie z wolnej stopy. To byłoby najgorsze dla PiS rozwiązanie. Albo Ostrowska w ciupie, albo uzasadnienie do ględzenia o układzie i ochronie przestępców - tak jest dobrze. A prawda, prawo i sprawiedliwość? Bez jaj, to pisowska polityka, a nie przedszkole.
Inne tematy w dziale Polityka