PaniDubito PaniDubito
633
BLOG

Duda – spin doktorzy do wymiany!

PaniDubito PaniDubito Polityka Obserwuj notkę 16

Nie żebym była zagorzałą fanką Andrzeja Dudy, ale gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. A pilnie potrzebny jest spin o jakieś 90 stopni w stosunku do niedzieli. Jako że obecny lokator Pałacu Namiestnikowskiego jako kunktator o niejasnych intencjach i ewidentnym niedosycie pragnienia postępowych zmian w Polsce był u mnie przegrany od zarania dziejów.

Z braku telewizora i czasu niedzielnej debaty nie mogłam i nie chciałam oglądać, nie powstrzymałam się jednak, żeby nie podejrzeć tego i owego w sieci.

I ręce mi opadły, już nie tyle już z tego powodu, że Duda w tym starciu nie dorósł do społecznych oczekiwań potencjalnych wyborców, bo to niedorośnięcie z racji na tremę i brak obycia ze światłem jupiterów na najwyższym szczeblu mogę jeszcze zrozumieć, ile z powodu idiotycznych wpadek. Napomknę tylko o paru, które widziałam.

 

1. Blokowanie etatu

O fakcie tym trąbił już parę miesięcy temu Newsweek (który usłużnie podrzuca mi sąsiadka, sympatyczka PO). Newsweek zresztą – jak zauważyłam – od kilku miesięcy puszcza co tydzień po kilka sążnistych artykułów, gdzie obnaża rzekome ciemne sprawki PiS i Andrzeja Dudy. Czy istotnie jest co obnażać – nie mnie oceniać (choć w wypadku etatu zarzut jest oczywiście dęty i naciągany) – tak czy siak Newsweeki to istna kopalnia pomysłów dla chcących utrudnić życie Andrzejowi Dudzie. Każdy nawet początkujący i aspirujący spin doktor w kampanii Dudy powinien już pół roku temu zaopatrzyć się w plik Newsweeków, uzupełniany co tydzień o nowy egzemplarz, i pilnie opracowywać odpowiedzi na wszystkie zarzuty. Akurat ten o uczelni jest najbardziej banalny – i gdy wczoraj ujrzałam zaskoczenie Dudy tym pytaniem, przecierałam oczy ze zdumienia. Jego sztabowcy nie wykonali najbardziej elementarnej rzeczy – nie przygotowali obrony wobec upublicznionych miesiące wcześniej zarzutów! Przygotowany do debaty Andrzej Duda na wczorajszy zarzut o blokowanie etatu powinien był odpowiedzieć np. pytaniem o status zatrudnienia prof. Nałęcza, po czym miłym głosem objaśnić widzom i prezydentowi, dlaczego zarzut ów nie ma podstaw.

Radzę oddelegować do tego zadania parę osób, niech przez najbliższe dni pracują i najpóźniej w środę zapoznają kandydata z potencjalnymi minami, na jakie może jeszcze natrafić.

 

2. Jedwabne

Jak wspomniałam, sąsiadka jest konsekwentną sympatyczką PO. Bardzo miła, serdeczna, uczciwa, kulturalna i oczytana kobieta, gdy jednak rozmowa zejdzie nam nieopatrznie na politykę, na moją głowę od lat sypią się obelgi i kpiny już za samą tylko międzywierszową sugestię, że nie uważam PiS-u za takich znów oszołomów, jak to ich maluje Szkło kontaktowe, i że mogłabym rozważać głosowanie na nich.

Jakież więc wielkie było moje zdziwienie, gdy sąsiadka zadzwoniła do mnie w sobotę wieczorem i niepewnym głosem zapytała, czy nie możemy się spotkać na dniach, bo chciałaby się poradzić w sprawie wyborów.

Szczęka mi opadła!

– No nie wiem, co sądzić o tym Dudzie... – bąknęła.

Moja szczęka sięgnęła podłogi – ze trzy tygodnie temu sąsiadka wyzwała go od idiotów, kretynów i szemranych oszołomów „tak jak i cały ten PiS”.

Widać więc wynik Dudy i zmiana ogólnej atmosfery tak na nią zadziałała – sąsiadka była gotowa na Dudę głosować!

Czy dalej jest – tego nie wiem, ale mam obawy. Sąsiadka jest porównywalnie jak ja (choć może nie aż tak) wyczulona na sprawy żydowskie. Argumenty takie, że „Ida” to film antypolski, a Polacy względem Żydów nie mają sobie jak jeden mąż absolutnie nic do zarzucenia, do niej nie trafiają (do mnie też). Generalnie prezentujemy życiową postawę, że lepiej przeprosić o raz za dużo niż o raz za mało. Lepiej być zanadto przyzwoitym niż zanadto przekonanym o własnej nieskazitelności.

Nie muszę więc mówić, że wyjazd z Jedwabnem sprawie nie pomógł. Ja mogę przymknąć na to oko – nie wierzę, że Andrzej Duda mając za żonę Żydówkę jest aż tak nieczuły. Sąsiadka jednak, odwiecznie przerażona PiS-em, takiej pewności nie ma. Przeciwnie, może się teraz tylko utwierdzić w przekonaniu, że jej przerażenie było uzasadnione – i głos dostanie Bronek.

 

3. Urażony uczniak

Widząc dobrą passę Andrzeja Dudy, oczami wyobraźni wizualizowałam sobie debatę, w której młody, uśmiechnięty, dowcipny kandydat weźmie na klatę nawet najgorsze ciosy i jeśli nie będzie umiał odparować ich konkretnymi argumentami, to rozładowuje je żartem, celną ripostą, w ostateczności zręcznym odwróceniem kota ogonem. Chyba tego spodziewali się wszyscy sympatycy Dudy.

Być może miałam pecha, ale w sieci trafiłam akurat na takie fragmenty, gdzie Andrzej Duda się zacietrzewia. Mina mu rzednie, uśmiech traci naturalność, zęby zaczynają się zaciskać. A on tonem urażonego nastolatka wygłasza koronny argument typu: „Jeśli pan nie umie docenić JPII albo Lecha Kaczyńskiego, to co ja poradzę?”.

Otóż problem w tym, że JPII i Lecha Kaczyńskiego nie umie docenić wielu wahających się wyborców, którzy widząc zaciśniętą szczękę kandydata zaczną się zastanawiać, czy aby nie grozi im za to klatka dla kur. Skoro Andrzej Duda twierdzi, że chce być prezydentem wszystkich Polaków, chce godzić różniące się strony pomimo ich różnic, powinien natychmiast zmienić ton. Wyborców PiS-u pozyskiwać nie musi, oni wybaczą mu niejedną nawet grubszą wpadkę, jednoprocentowi miłośnicy Brauna też na Komorowskiego głosować nie będą. Ale jest ta niewiadoma milcząca większość i są wyborcy obecnego prezydenta – i to o nich powinien zabiegać.

Nie chodzi mi o czcze obiecanki w rodzaju in vitro za darmo i legalizacja „małżeństw” homoseksualistów (pierwsza zaprotestuję przeciwko jednemu i drugiemu), ale o język zrozumiały dla każdego Polaka, nie tylko dla regularnych bywalców w Częstochowie. Andrzej Duda powinien się prezentować jako człowiek dialogu, gotowy szukać płaszczyzny współistnienia w jednym kraju osób tak skrajnie różnych jak Grzegorz Braun i Krystian Legierski, jak moja sąsiadka katoliczka z lewa i moja sąsiadka niewierząca z prawa. Jeśli mu się to nie uda, Schetyna postawi na swoim.

 

Uczyć się od Tuska?

A czemu nie? Oczywiście uczyć się nie lawiranctwa, lecz pozyskiwania elektoratu. Panie Andrzeju, jest pan młodszą i sympatyczniejszą wersją Tuska, który przez 8 lat rządził Polską tylko i wyłącznie dzięki swej powierzchowności i złotoustości. Pan ma nad nim tę przewagę, że posiada Pan – jak mniemam – określone poglądy i składa Pan dość sensowne deklaracje, oczekiwane przez większość wyborców. Naprawdę nie musi Pan robić już nic więcej ponad to, co Pan dotąd robił, żeby pozyskać nowych. Błagam jedynie o to, aby ich Pan nie straszył.

PaniDubito
O mnie PaniDubito

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka