wiedźma Margo wiedźma Margo
91
BLOG

UTG a NATURA ŚWIATŁA część 2

wiedźma Margo wiedźma Margo Kultura Obserwuj notkę 3

Przedstawiam moja odpowiedż na rozważania na blogu pana

Krzysztofa J.Wojtas
Pierwszym przypadkiem, który naznaczył mnie nieufnością do kanonów fizyki jest przykład, gdzie ustawiamy naprzeciw siebie dwa lasery, które, po spełnieniu niezbędnych warunków, wyzwalamy w tym samym momencie. Będziemy mieli sytuację dwu pędzących naprzeciw siebie wiązek fal . Jeśli pośrodku umieścimy tarczę, to można jednoznacznie zmierzyć, że oba promienie (ich czoła) poruszają się z prędkością c względem tarczy . Dlaczego zatem twierdzi się, że prędkość między oby czołami promieni także wynosi c, a nie jak na zdrowy rozum przystało 2c ? 
Logiczne wytłumaczenie może mieć miejsce tylko wtedy, gdy przyjmie się, że to nie czoła wiązek fal poruszają się względem tarczy, a tarcza porusza się jednocześnie w kierunku obu laserów. 
Nie będę opisywał dalszych etapów przemyśleń. Dodam jedynie, że skrócenie Lorentza nie jest w stanie mnie przekonać.
 
Brian Green w książce pt. „Piękno Wszechświata”, w rozdziale drugim, w części pod intrygującym tytułem: <Wady Intuicji> pisze: „Kierowcy samochodu drzewa rosnące przy drodze wydają się ruchome, ale z punktu widzenia autostopowicza siedzącego na balustradzie oddzielającej pasy ruchu, drzewa stoją.”A to znaczy, że autostopowicz i drzewa znajdują się w jakimś wspólnym układzie grawitacyjnym, względnym, ale dla kierowcy w pewnym sensie „ubezwzględnionym”. Dalej B. Green pisze: „Podobnie deska rozdzielcza  nie rusza się zdaniem kierowcy (taką przynajmniej mamy nadzieję), ale autostopowicz odbiera ją jako ruchomą, podobnie jak resztę samochodu.” ... I jak kierowcę w nim siedzącego, oczywiście. Kierowca i samochód znajdują się we względnym układzie grawitacyjnym, ale w pewnym sensie „ubezwzględnionym”.
 
Jednak żeby poznać tajemnicę grawitacji kwantowej, właśnie wbrew wadliwej intuicji, powinniśmy zastanowić się, czy rzeczywiście zdaniem kierowcy deska rozdzielcza się nie rusza?
 
Kierowca i jego samochód to dwa obiekty tego samego układu. Ponieważ poruszają się z tą samą prędkością stałą, można więc powiedzieć, że są w stanie układu inercjalnego, bo poruszają się z tą samą prędkością stałą. Kiedy jadę samochodem, rzeczywiście często wydaje mi się, że nie poruszam się względem samochodu, lecz wyłącznie wobec otaczającej mnie i samochód przestrzeni, bo zazwyczaj poruszam się z taką samą prędkością jak mój samochód. Gdy jednak wykonam ruch i przesunę się do przodu czyli na moment minimalnie przyśpieszę względem prędkości mojego samochodu, to zauważę, że stacyjka wraz z przyległościami również przysunęła się do mnie, a „cofnęła” względem prędkości stałej samochodu. W zasadzie nieistotne jest, kto do kogo się zbliżył. Ważne, że zmieniła się geometria (symetria) przestrzeni charakterystycznej dla wcześniejszego stanu naszego wzajemnego układu.
 
Gdy wykonam dodatkowy ruch i przesunę się trochę do tyłu, opóźnię na moment swoją prędkość względem prędkości stałej samochodu (czyli naszej wspólnej stałej), to zauważę, że tym razem ja i stacyjka odsunęłyśmy się od siebie. Tak oto dostrzegam pewną, symetrię w naszym układzie.
 
Mimo, że prędkość samochodu jest stała i niby tylko ja się przesuwam względem stacyjki, to widzę, że stacyjka z przyległościami też się przesuwa wraz ze mną. A to znaczy, że kiedy poruszyłam się dwa razy w czasie jazdy, to dwukrotnie zmianie uległa geometria naszej wspólnej przestrzeni: stacyjki i moja.
 
W tym przypadku układ stały o idealnej symetrii, jakim było poruszanie się z tą samą, stałą prędkością został zaburzony zmianą stanów (faz?) wzajemnego układu geometryczno-fizycznego dwóch obiektów: kierowcy i samochodu. Już samo stwierdzenie, że układ, który doznał przyspieszenia różni się od innego układu zaprzecza zasadzie, od której się wyszło czyli jednakowości wszystkich układów.
 
Odległość oczu kierowcy od stacyjki możemy zmierzyć i zapisać przy pomocy odcinka AB. Załóżmy, że po przesunięciu się kierowcy odcinek ten uległ skróceniu o połowę AB/2. Jednak to skrócenie zachodzi w przestrzeni euklidesowej o geometrii, która nie uwzględnia ani wymiaru KOŁOWEGO ani wymiaru KRZYWIZNY, więc wtedy rzeczywiście mówimy, że odcinek prostej skrócił się o połowę. Jednak w dodatkowych wymiarach: Kołowym i Krzywizny ten odcinek nie „skraca się”, lecz ulega ZAKRZYWIENIU czasoprzestrzennemu.  I gdy odległość między mną a stacyjką wynosi AB, nasz układ wytycza względna krzywizna zerowa, ale staje się ona „ubezwzględniona” wobec możliwości zmiany w wymiarze krzywizny na dodatnią, gdy odcinek AB zostaje skrócony. Moje przyśpieszenie względem stacyjki zachwiało symetrię naszego układu, a spowodowane zostaje zwiększeniem energii jednego z obiektów układu.
 
Dalszym elementem „niezgody” była kwestia przestrzeni, a w zasadzie czasoprzestrzeni. Pytanie zasadnicze dotyczy jej „pierwotności”. W Teorii Wielkiego Wybuchu (TWW) wszystko ma swój początek w punkcie „zero”. I tu jest problem, bo sam fakt wskazania takiego punktu implikuje istnienie wokół niego jakiejś przestrzeni. Zatem byłaby to jakaś praprzestrzeń.
 
Czy przeczytał Pan moją ostatnią notkę? Wydaje mi się, że są tam zawarte odpowiedzi na wiele z postawionych przez Pana problemów.  Substratem jest po prostu energia zapisana w Grawitorach. Początek jest wszędzie. Nie ma wyróżnionego bezwzględnie punktu zerowego…A o czasoprzestrzeni poniżej...
 
I jeszcze jedna zagwostka. Foton. No niby światło może poruszać się z prędkością c, którego normalny, zdrowy foton jest składnikiem, ale przecież ten osobnik, będąc tu i teraz, poruszając się ze swoją prędkością, może osiągnąć krańce wszechświata bez żadnych skutków związanych z upływem czasu – przy prędkości = c , czas dlań nie płynie.
I może wrócić „na swoje miejsce” takoż w tym samym momencie. Dziwne zjawisko. To jaka jest faktyczna odległość do krańca wszechświata? Czy można ją zmierzyć?
 
Odległość ta jest niemierzalna. W modelu Grawitora foton nie porusza się ze stałą prędkością, w Grawitorze czas jest „zamrożony”, Grawitor jest bezczasowy. Podobnie prędkość c tożsama z promieniem Grawitora ulegającym przekształceniom w wymiarze krzywizny. Natomiast obserwacja jego transformacji dokonywana przez obserwatorów wymaga zastosowania wymiaru czasu.
 
Prędkość c tożsama z promieniem Grawitora fotonowego jest miarą czasoprzestrzenną dzięki której nasz świat jest dla nas obserwowalny. Gdyby nie ta właściwość nie mielibyśmy możliwości postrzegania jakichkolwiek przejawów zjawisk tego świata. Dlatego pojęcie czasoprzestrzeni pojawia się jako obszar wyróżniony przez obserwatora.
 
Kolejny element. Używa się współrzędnych kartezjańskich. To proszę powiedzieć, czy istnieje tam jakiś punkt odniesienia, który mógłby być uznany za wspólny dla różnych wielkości mierzonych. Ten wspólny punkt odniesienia nie istnieje nie tylko dla przestrzeni, ale także dla prędkości i czasu. Wszędzie pomiarów dokonujemy od „zera”. Wszystkie te wielkości nie mają ani początku, ani końca.
 
A punkt przecięcia osi współrzędnych nie jest zerowym punktem? Jest. Jest on oczywiście względnie zerowy. I znajduje się w różnych obszarach wszechświata. Chociaż, tak jak napisałam w mojej ostatniej notce, początek możemy znaleźć w każdym miejscu i o każdym czasie, dlatego byłabym ostrożna z wyrzucaniem na śmietnik pojęcia czasoprzestrzeni. Jeśli wykreślamy czasoprzestrzeń, pozbywamy się także możliwości dokonywania obserwacji przez obserwatora.

Dodatkowo, jeśli przyjąć istnienie krzywizny wszechświata, to każdy punkt we wszechświecie może być określony nie trzema wymiarami, a wystarczy do tego dwa. Znowu jakaś niekonsekwencja.
 
Problem wymiarów także wyjaśniam w następujący sposób: możliwość obserwowania różnych przejawów całości na przykład Grawitora fotonowego jako różnych cząstek wynika ze zróżnicowania wymiarowego. Co geometrycznie odpowiada obserwacji na przykład: punktu, okręgu, sfery lub kuli jako odrębnych bytów. Każdy z tych bytów jest przejawem całości, ale do zaobserwowania ich wszystkich potrzebujemy – używamy (chociaż zazwyczaj odbywa się to poza naszą świadomością) różnej ilości wymiarów. Dzięki temu nasz świat jest taki różnorodny :-)
 
W pierwszej serii wpisów (Realia Rzeczywistości), jeszcze z przełomu 2007/2008, moje rozważania ograniczyły się do stwierdzenia, że bardziej prawidłowe byłoby, gdyby przyjąć, że to nie światło porusza się z prędkością c , a raczej nasza rzeczywistość ma tę prędkość. To implikowało, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby istniały rzeczywistości o innej od naszej prędkości własnej zwłaszcza, że dotychczas osiągane prędkości w dziejach istnienia ludzkości stanowiły znikomy ułamek tej prędkości. Nawet uzyskane kosmiczne ok. 10 km/sek nie zmienia relacji.
 
Dokładnie. O tym z kolei pisałam sugerując, że promień Grawitora może mieć inną prędkością stałą niż prędkość c, ale takie światy, dla których takie pod-Grawitory stanowią podstawę, znajdują się obecnie poza naszymi możliwościami obserwacyjnymi.
 
W tym kontekście, gdyby inna rzeczywistość była przesunięta względem naszej o np. 20 km/sek to nie byłby możliwy kontakt – należy zwrócić uwagę, że wtedy „tamta” materia byłaby inaczej zbudowana, a światło nie pełni roli łącznika. Zatem pełna separacja, poza przypadkami osiągnięcia odpowiednio dużej prędkości.
 
Separacja chyba nie, może raczej przenikanie, którego nie potrafimy jeszcze rozpoznawać – obserwować. Światło „widzialne” rozumiane jako fotony nie pełniłoby wówczas roli łącznika, ale światło „niewidzialne” rozumiane jako grawitony, jak najbardziej.
 
Powstała też sugestia, że przestrzeń jest jednowymiarowa, a wszystkie atomy, więcej, wszystkie cząsteczki subatomowe, gdzie występuje ruch fali z prędkością c muszą mieć „zakotwiczenie” w stanie prędkościowym odpowiadającym prędkości światła, czyli „zerowej” prędkości. Zatem występujący w każdym atomie „środek” porusza się z prędkością rzeczywistości, a elektrony w postaci fali na zewnątrz jądra są „przynależne” do „zerowego” punktu odniesienia.
 
Mało tego. Gdy Grawitor fotonowy ulega przekształceniom w wymiarze krzywizny do postaci atomu – kandelabru wiedźmy Margo – wówczas elektrony o różnych spinach są stanami wynikającymi ze zróżnicowania krzywizny na powierzchni sferycznej modelu. Te o spinie w górę w miejscach (obszarach) o krzywiźnie ujemnej, a te o spinie w dół w miejscach (obszarach o krzywiźnie dodatniej.
 
Gdy spin ulega odchyleniu od pionu, znaczy to, że byt, który obserwujemy jako elektron zbliża się do tak zwanej anihilacji. Z przestrzeni tego modelu wynika jasno, dlaczego elektrony o takim samym spinie nigdy nie mogą występować obok siebie. Natomiast wydaje mi się, że elektron o spinie w górę jest odmienny od tego o spinie w dół i to on jest postrzegany jako pozyton.
 
Aby nie przedłużać opisu stwierdzę od razu, że moje obecne rozumienie tych pojęć uległo pewnemu zatarciu. „Jednowymiarowość” przestrzeni rozumiem teraz jedynie w sensie istnienia różnych punktów w znaczeniu zbliżonym do wskazanego przez wiedźmę Margo. Bardziej właściwym byłoby użyć określenia „przestrzeń bezwymiarowa”.  W Jej opracowaniu pojawiają się dodatkowe wymiary, gdzie punkt przestrzeni, w tych wymiarach, może być postrzegany jako koło, kula itd., ale zawsze po przerzutowaniu do przestrzeni bezwymiarowej, jest punktem.
 
Trochę mam problem ze zrozumieniem tego pojęcia „bezwymiarowej przestrzeni”. Wszystko rzutujemy nie do przestrzeni bezwymiarowej, lecz na „płaszczyznę euklidesową”, która jest dwuwymiarowa. Natomiast rzutujemy Meta-obiekt z Meta-przestrzeni. Wtedy jeden Meta-obiekt możemy postrzegać jako różne obiekty - różne przejawy, części Meta-obiektu. Dzięki zastosowaniu różnych wymiarów.
 
W akceleratorach cząsteczki i ich rozpad jest obserwowany w ten sposób, że na kliszy zarejestrowane są odcinki różnych „krzywych gładkich” ze spiralami włącznie czyli według mnie odcinki okręgów o różnym promieniu, a więc o różnej krzywiźnie, a zatem o różnej energii. Spirala odzwierciedla zarejestrowanie dynamicznego ruchu cząstki punktowej jako części okręgu o zróżnicowanej krzywiźnie. Kiedy obserwujemy na ekranie – kliszy efekt przechodzenia fotonu przez dwie szczeliny, obserwujemy efekt sferycznej fali grawitacyjnej Grawitora fotonowego.
 
Możemy też – tak jak na zdjęciach czarno-białych obserwować efekty interferencyjne jako wyróżnione obiekty i tło czyli białe i czarne miejsca (plamy) oraz pośrednie (szarości). Zatem płaszczyzna euklidesowa staje się ekranem naszego świata, w którym mamy możliwość obserwowania różnych przejawów części jako „odrębnych” bytów, chociaż są one różnymi stanami jednego Meta-obiektu.

Jeśli przyjąć (a obserwacje na to wskazują), że nasze wymiary przestrzeni kartezjańskiej także mają charakter kołowy o bardzo małej krzywiźnie, to , jak wspomniałem, może ich być tylko 2, a nie 3. Stanowią więc parę podobną tej, która tworzy pole elektromagnetyczne w pracy wM (wiedźma Margo).
 
Ale przetworzenie okręgu do punktu możemy zaobserwować dzięki użyciu wymiaru kołowego oraz 3 wymiarów prostych. Dlaczego? Otóż, podałam wzór O = 2 Pi (x + y + z) jako wzór umożliwiający przetworzenie okręgu przez stany elipsy o coraz większej ekscentryczności czyli jego spłaszczanie, najpierw do prostej, a potem do punktu obserwowalnego na płaszczyźnie euklidesowej.
 
Obserwacja okręgu jako punktu w takim przetworzeniu staje się możliwa, ponieważ reszta okręgu nie znika, lecz przenosi się do trzeciego wymiaru prostego.
 
Inaczej, ale podobnie dzieje się, gdy przy transformacji okręgu do punktu używamy wymiaru krzywizny, wówczas przetworzenie okręgu do stanu – postaci punktu odbywa się poprzez zagęszczanie się, „zakręcanie” okręgu, tak jak gumki aptekarskiej, w wymiarze krzywizny o coraz większych wartościach dodatnich aż do postaci maleńkiej kulki.
 
Użyłem tu określenia „przestrzenie pochodne” chcąc wskazać, że dopiero zastosowane wymiary kołowy i krzywizny kołowej tworzą wymiarowość „przestrzeni bezwymiarowej”.
 
 Czy „przestrzeń bezwymiarowa” to jest coś takiego, co nazywam Meta-przetrzenią?
 
Więcej. Nasuwa się kolejny wniosek, aby twierdzić, że wszystkie wymiary z tych przestrzeni pochodnych przestrzeni bezwymiarowej, mają charakter kołowy.
 
Otóż, zgodnie z dostępna mi wiedzą, wszystkie wymiary nie mogą być kołowe, ponieważ każdy z wymiarów pozwala nam na zróżnicowane obserwacje. Wymiary proste, są niby identyczne, ale istnieją trzy, ponieważ opisują pewną własność przestrzeni, każdy z nich inną: długość, szerokość i głębokość. Podobnie wymiar czasu, wymiar kołowy i krzywizny.
 
Każdy wymiar opisuje inną własność przestrzeni  i pozwala na obserwacje różnych właściwości fizycznych obiektów, które są częściami tejże przestrzeni przejawiającymi się na różne sposoby, między innymi jako różno wymiarowe – o różnych właściwościach. Czyli że różne własności przestrzeni wynikają z różnej wymiarowości.
 
(…) Z całego wywodu wynika tyko jedno: należy zdecydowanie odrzucić einsteinowską ideę czterowymiarowej przestrzeni. Nie spełnia ona jednoznacznego opisu .
 
O tym też pisałam w ostatniej notce u siebie na blogu: „UTG a natura światła”, że czasoprzestrzeń jako pojęcie stosowane dotychczas wymagało dookreślenia i dopracowania.
 
Koniecznym jest tu zaznaczenie, że należy zakładać istnienie „punktu obserwacyjnego” z którego, w naszej rzeczywistości, dokonujemy „ustaleń” dotyczących przestrzeni kartezjańskiej, elektromagnetyzmu, czy grawitacji. Można sądzić, że nie jest to punkt mający cechy stabilne. Raczej porusza się ( stąd poprzedzające uwagi o ruchu), ale brak (przynajmniej ja nie robię po temu żadnych sugestii), określenia, czy znajduje się w obrębie jeszcze innego wymiaru – być może kołowego. 
W linkowanym już wpisie ten problem został ujęty następująco:
(Konstatacją tego myślowego eksperymentu jest to, że nasz „punkt obserwacyjny”, czego potwierdzeniem jest możliwość zaobserwowania zakrzywienia przestrzeni, znajduje się na powierzchni kuli. Krzywizna jest do zauważenia także przy przestrzeni dwuwymiarowej – koło.)"
 
Oraz jednowymiarowej – okrąg lub zerowymiarowej – punkt. W tym sensie rozumiem to, co określa Pan jako „przestrzeń bezwymiarową”. Ale, co wydaje się bardzo istotne, punkt-obserwator punktowego obiektu nie jest bezwymiarowy, prawda?
Może znajdować się wszędzie…

Jestem zdania, że przestrzeń, jako próżnia, samoistnie nie istnieje, a jest kreowana powstawaniem skupisk energii.
To przekonanie koresponduje z uwagą przytoczoną przez Eine’go, a pochodząca jeszcze od Arystotelesa:
 “Próżnia nie istnieje ani poza ciałami, ani w ciałach, ani absolutnie, ani potencjalnie”.
 
Substrat jest energią, która wypełnia cały Wszechświat, energią, która JEST Wszechświatem. A Wszechświat jako substrat - energia może przejawiać się na różne sposoby jako obiekty i ich tło. A my dzięki sześciu wymiarom możemy obserwować wielkie bogactwo tychże przejawów. Udało mi się odkryć, że trzeba wymiarowi kołowemu Kaluzy-Kleina należy przywrócić prawo do istnienia w całym Wszechświecie, a nie tylko w świecie poniżej progu wielkości Plancka oraz ustalić zmienną krzywiznę przestrzeni i obiektów kolejnym dodatkowym wymiarem.
 
W Teorii Strun istnieje 11 podstawowych wymiarów. Intuicja mi podpowiada, że one także czekają na odkrycie, ale być może byłaby to zbyt wielka rewolucja. Jak widać już owe dwa dodatkowe wymagają powolnego oswajania się z naszą świadomością, a co dopiero, gdybyśmy odkryli je wszystkie siedem na raz?!?! Nie można przecież do silnika samochodowego wlać paliwo przeznaczone dla silnika rakietowego. Samochód uległby destrukcji, czyż nie?
 
i jeszcze odpowiedz na pytanie KAPa:
 
Tak, drogi Kapie, według mojej teorii istnieje sześć wymiarów: Trzy wymiary przestrzenne (nazywam je prostymi), wymiar czasu, wymiar kołowy i wymiar krzywizny. Ale być może, tak jak napisałam powyżej, jeszcze mamy siedem do odkrycia :-)
 
Pozdrawiam serdecznie
M.M.Boratyńska
 
ciąg dalszy nastapi...

" Rzeczywistość składa się z nieskończonego strumienia interpretacji postrzegania, które my, jednostki posiadające specyficzne członkostwo nauczyliśmy się odczuwać jako oczywiste. (...) Nasz odbiór rzeczywistości jest przez nas uznawany za tak niepodważalny, że podstawowe założenie magii traktujące go jedynie jako jeden z wielu opisów, niełatwo przyjąć poważnie." " Don Juan - człowiek wiedzy i nauczyciel Carlosa Castanedy. ------------------------------------------------- dodatek z dnia 13.09.09 "Każdy człowiek tworzy swoją osobistą historię ze swojej własnej i jedynej w swoim rodzaju perspektywy. Po co w takim razie narzucać innym swoją wersję, jeśli będzie ona dla nich nieprawdziwa? Kiedy to zrozumiesz, nie będziesz odczuwać potrzeby obrony tego, w co wierzysz. Nie jest ważne to, aby mieć rację i dowieść innym, że są w błędzie. Postrzegaj każdego człowieka jako ARTYSTĘ, kogoś, kto ma ci do opowiedzenia jakąś historię. Wiedz, że to, w co wierzą inni, jest po prostu ich punktem widzenia, i że nie ma to z Tobą nic wspólnego." Don Miguel Ruiz ------------------------------------------------- -------------------------------------------------- Moje notki "unifikacyjne": 1. Geometria kwantowa 1 2. Geometria kwantowa 2 3. Geometria Kwantowa 3 -wstęp do kwantowej grawitacji 4. Geometria kwantowa 4 5. Torusy 6. Prędkość grawitacyjna a stała Plancka 7. Kwanty światła i eter - część I. 8. Kwanty światła i eter - część II. pozostałe notki w polecane strony

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura