Witam wszystkich!
Ledwo wróciłam z dalekiej podrózy i zaczęłam nadrabiać zaległości salonowe, a już natknęłam się na wiele dyskusji, sporów i ostrych konentarzy. Na przykład na blogu u Eine'go przeczytałam Jego "List otwarty do Pana Bywalca" , który jest czymś w rodzaju obrony przed krytyką Bywalca stylu wypowiedzi Stanisława Hellera. Wpisałam tam swój komentarz. Jednak wykracza on poza meritum i jest niejako pretekstem do podzielenia się z innymi moimi osobistymi "odkryciami", więc tu go przytaczam.
Dla mnie na początku język, którego Stanisław Heller używa był równie trudny do zrozumienia, jak dla wielu z nas. Jednak uczyniłam ten wysiłek, aby spróbować Go zrozumieć. Wymagało to poświęcenia sporej części mojego czasu wolnego oraz intencji zrozumienia. Dziś rozumiem wiele, choć nie ze wszystkim się zgadzam, a może jeszcze nie zrozumiałam i dlatego jeszcze z czymś tam się czasem nie zgadzam. Tego dokładnie nie wiem.
A.Jadczyk:"Rzecz w tym by autor uczynił wysiłek wejścia w myślenie czytelnika."
Dla mnie dostosowywanie się do myślenia czytelnika jest pułapką, w której łatwo się zagubić. Chciałabym, by moje wypowiedzi były dla innych zrozumiałe, jednak nie za wszelką cenę, nie za cenę dopasowywania mojej wiedzy i spostrzegania rzeczywistości do wiedzy czytelnika.
Nie znaczy to oczywiście, że nie szanuję poglądów oraz sposobów, stylów wypowiadania się i przejawiania się innych osób i osobowości. Nie znaczy to, że nie zależy mi na tym, bym była zrozumiana przez innych. Ale często jest to po prostu niemożliwe, ponieważ wiem, jestem świadoma, że nie wszystkie moje wypowiedzi mogą być dla innych zrozumiałe, gdyż nie wszyscy mamy identyczną lub nawet podobną wiedzę, podobne doświadczenia, podobną świadomość.
A idee Stanisława wybiegają często daleko w przestrzeń, do której dotarcie jest możliwe w wyjątkowych okolicznościach - powiedziałabym nawet, że wymagających oglądu świata nie tylko z wewnątrz. Ci, co wierzą, że to niemożliwe, nie będą nawet próbowali podążać za Stanisławem Hellerem.
Pisałam wielokrotnie o tym, że nasze doświadczenia, poglądy, wartości są czymś w rodzaju budulca, z którego tworzymy nasze własne, indywidualne „statki kosmiczne”. Każdy z nas obserwuje świat i rzeczywistość z własnego „statku kosmicznego”, jakby każdy z nas znajdował się na innej, różnej „płaszczyźnie odniesienia”. I żeby niektóre rzeczy zrozumieć, musimy posiąść umiejętność poruszania się naszymi „statkami” na wielowymiarowe „platformy odniesienia”. Przykład: Jeśli będę próbowała wytłumaczyć Płaszczakom, czym jest sfera i narysuję wyłącznie okrąg, to Płaszczak będzie albo w środku tego okręgu albo na zewnątrz. Może i zgłupieje, jak zacznę mu rysować okręgi o coraz mniejszym promieniu, aż wreszcie narysuję mu punkt. Czy będzie on miał pojęcie na tej podstawie, czym jest sfera?
Może o sferze będę próbowała Płaszczakom opowiadać bajki słowami, które skutecznie podziałają na ich wyobraźnię. I dopiero, jak Płaszczaki użyją swojej wyobraźni, będą mogły przenieść się do innej wymiarowości i zrozumieją, o czym rozprawiam.
Przecież nawet kiedy sama próbuję sobie wyobrazić sferę, najpierw wyobrażam sobie kulę – widzę sferę z zewnątrz, a potem wyobrażam sobie jej puste wnętrze czyli zaglądam do środka. Wówczas używam jakby dwóch „przestrzeni odniesienia”: wewnętrznej i zewnętrznej, które w jakiś sposób zespalam ze sobą. Obie te "przestrzenie odniesienia" są czymś w rodzaju wielowymiarowej „platformy (hiperprzestrzenni :-) odniesienia”.
Cieszę się, że Eine napisał tę notkę. Jednak również nie znajduję w notce Bywalca zwykłej napaści, lecz wyrażenie jego uczuć, przemyśleń, spostrzeżeń oraz krytyki stylu Stanisława Hellera. Przydałoby się może nam wszystkim więcej uważności na bliźnich, na oryginalność ich myślenia, odrębność i inność wyrażania siebie.
Być może czasem za trudnym językiem kryją się pozornie trudne treści. Być może za krytykanctwem kryją się trudne… właśnie, co? Doświadczenia? Dla mnie osobiście forma wypowiedzi używana przez S.H. ma swoisty urok. I im więcej mam z tą formą i stylem do czynienia, tym większy urok w nich odnajduję.
Mój przyjaciel, którego mądrość dostrzega wielu ludzi mawia: „Często pytają mnie, czy jestem mędrcem czy szaleńcem, a ja odpowiadam: a jaka to różnica? By być mędrcem, trzeba być szaleńcem, tym kimś „nienormalnym” czyli istnieć poza normami, które nas ograniczają i nie pozwalają na dotarcie do strefy mądrości”.
Jest spora różnica między nauczycielem i mistrzem. Nauczyciel naucza, ale czy próbuje wejść w myślenie czytelnika – ucznia? Oczywiście, gdy zależy mu na przekazaniu wiedzy, którą chce innym przekazać. Mistrz natomiast stawia wyzwania. Często trudno go zrozumieć. Wszyscy bywamy czasem mistrzami dla siebie nawzajem :-) W każdym razie moglibyśmy.
ARK: „Rzecz w tym by autor uczynił wysiłek wejścia w myślenie czytelnika. Najwyraźniej autor [S.Heller] tego wysiłku nie czyni i nie zamierza czynić - bo go odbiór jego tekstów przez czytelnika nie interesuje. Stawia się ponad. Jego sprawa. Zbiera owoce.”
Ano zbiera. Ale czy swoje własne? Podrzucone zgniłki przez innych? Myślę, że Stanisława odbiór jego tekstów przez innych bardzo interesuje, ale to ja sobie tak myślę. Mnie osobiście już nie przeszkadza, gdy inni „stawiają się ponad”. Gdy jestem wolna od takiej oceny, nie interpretuję czyjegoś postępowania w ten sposób. Może i masz rację Arku, ale coś mi się zdaje, że nikt z nas tu obecnych nie jest wolny całkowicie od tego „grzechu”.
Po moim wpisie pojawił się póżniej komentarz MHG, a w nim takie oto słowa:
"Otórz podejrzewam, ze Pan Stanisław, swoim oglądem ,,widzi'' więcej niż ktokolwiek z nas, nawet nie podejrzewamy w jakim świecie krążą jego myśli i wyobrażnia. Jeszcze być może za wcześnie na to aby wyrazić to językiem ogólnie dostępnym. Jeszce taki nie istnieje. Tworzy go sam. Nadaje nowe rozumienie pojęciom najbardziej adekwatnym do opisu jego spostrzeżeń. Nie narodziła się być może jeszcze matematyka taka, aby móc ściśle wyrazić jego wizje. A moze nawet jakaś inna forma poznania. Tego nie możemy przewidzieć, a szczery namysł, nie pozwala nam tego wykluczyć."
Te słowa brzmia dla mnie jak muzyka o najczystszych dzwiękach. Rozumiem MHG i rozumiem Stanisława Hellera, a nawet Eine'go i Bywalca... Często czytając innych postrzegam, że rozumiemy się bardzo dobrze, a czasem, że wcale. Ze Stanisławem też często rozumiemy się doskonale, może nawet dużo bardziej niz nam się wydaje :-) A czasem przestaje Go rozumieć. Bywa jednak też tak, że spieramy się ze sobą - mamy rózne zdania. I to jest takie, jakie powinno być, ale nie wyklucza to nigdy dalszego dialogu.
Być może zdarzy się kiedyś i tak, że znajdziemy się na wspólnej "hiperpłaszczyżnie" odniesienia, gdzie wszystko jest Jednią. I dostrzeżemy siebie samych i siebie wzajemnie jako jedną całość. Tak bywa, że gdy podążamy podobnymi ścieżkami z uważnością, z szacunkiem dla samych siebie i innych, te ścieżki prowadzą do odkrywania niepoznanego. Być może kto inny już kiedyś to odkrył dla siebie, ale nie dla nas. Wtedy ten ktoś już TAM jest. Ale taki indywidualny sposób dokonywannia odkryć - przypominania sobie, kim naprawdę jesteśmy - moim skromnym zdaniem pyłka dryfującego we wszechświecie - ma wielką moc.

" Rzeczywistość składa się z nieskończonego strumienia interpretacji postrzegania, które my, jednostki posiadające specyficzne członkostwo nauczyliśmy się odczuwać jako oczywiste. (...) Nasz odbiór rzeczywistości jest przez nas uznawany za tak niepodważalny, że podstawowe założenie magii traktujące go jedynie jako jeden z wielu opisów, niełatwo przyjąć poważnie."
" Don Juan - człowiek wiedzy i nauczyciel Carlosa Castanedy. -------------------------------------------------
dodatek z dnia 13.09.09
"Każdy człowiek tworzy swoją osobistą historię ze swojej własnej i jedynej w swoim rodzaju perspektywy. Po co w takim razie narzucać innym swoją wersję, jeśli będzie ona dla nich nieprawdziwa? Kiedy to zrozumiesz, nie będziesz odczuwać potrzeby obrony tego, w co wierzysz. Nie jest ważne to, aby mieć rację i dowieść innym, że są w błędzie. Postrzegaj każdego człowieka jako ARTYSTĘ, kogoś, kto ma ci do opowiedzenia jakąś historię. Wiedz, że to, w co wierzą inni, jest po prostu ich punktem widzenia, i że nie ma to z Tobą nic wspólnego." Don Miguel Ruiz
-------------------------------------------------
--------------------------------------------------
Moje notki "unifikacyjne":
1. Geometria kwantowa 1
2. Geometria kwantowa 2
3. Geometria Kwantowa 3 -wstęp do kwantowej grawitacji
4. Geometria kwantowa 4
5. Torusy
6. Prędkość grawitacyjna a stała Plancka
7. Kwanty światła i eter - część I.
8. Kwanty światła i eter - część II.
pozostałe notki w polecane strony
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura