partyzant partyzant
54
BLOG

Końcówka roku, skłania do kilku refleksji...

partyzant partyzant Rozmaitości Obserwuj notkę 56

Uważam, iż na jakiekolwiek podsumowania, zawsze jest dobry moment, dobry czas. Nie potrzebuję "okrągłej" notki, choć wyglądałoby to efektowniej. Może. Ostatni dzień roku, ostatnia jego godzina, czy minuta. Nie wiem i nie dowiem się, dopóki to nie nastąpi, kiedy przyjdzie ta moja. I dlatego, że zadaję wciąż te same, ale fundamentalne z osobistego punktu widzenia pytania, że szukam na nie odpowiedzi, że się dziwię i jestem zaskakiwany, to wszystko ma sens.

Zacząłem w tym roku pisać bloga na salonie24. Pisać, to za poważne słowo w stosunku do tego, co się tu pojawiało i nadal będzie pojawiać. W trzy i pół miesiąca, wydać z siebie ponad 180 wpisów, to i powód do satysfakcji i...wstydu jednocześnie. Gdy szybciej pracują palce na klawiaturze, niż chłodna zazwyczaj głowa, to efekt może być cokolwiek mało obiecujący. Chyba jednak nie potrafię inaczej. Taka natura. Taki typ psychiki. Wiele fantastycznych wpisów różnych osób odwiedzających ten blog, powoli, uparcie, ale skutecznie, uświadamia mi, że to jednak ma sens. Zbyt surowej oceny samego siebie, nauczyło mnie, niestety życie. Dlatego biorę się z nim każdego dnia "za bary", gdy jego cienie, próbują przysłonić i zdeptać te jaśniejsze i radosne aspekty. Odtwarzam w pamięci wszystko,co dobrego mnie spotkało, także od osób, które znam tylko z tego, co sobie tutaj napiszemy. Wbrew pozorom to pomaga. Cholernie pomaga. Wiedzieć, że dla kogoś tam, w tym wielkim, partykularnym i anonimowym świecie, jesteś coś wart.

Komentowanie na salonie w marcu 2007, zaczynałem z pozycji zaangażowanego politycznie, aktywnego obserwatora. Potrafiłem się wykłócać, przesadnie ironizować, a nawet - tak to teraz z perspektywy czasu widzę - krzywdzić złym, niepotrzebnym słowem. Często lepiej napisać(powiedzieć) mniej, niż posunąć się o to jedno słowo za daleko. Dużo czasu musiało upłynąć, nim nauczyłem się to (w miarę) kontrolować.

Ten rok, to nasilające się z każdym miesiącem, wygasanie we mnie tych gorszych emocji. Paradoksalnie w mocno upolitycznionej blogosferze, zacząłem odkrywać (albo poznawać od nowa) te jej rejony, gdzie polityka stanowi raczej mało konieczny dodatek. Polubiłem te blogi i autorów tam tworzących. Przynam się w tym miejscu do rzeczy, którą uważam, i tak większa część istot myślących posiada. Lubię podpatrywać lepszych od siebie i staram się - na ile jest to możliwe - przenosić te wartości na poletko tego, co sam robię. Wybierać te wartości, jak rodzynki z ciepłego drożdżowego ciasta.

Nie mogę także pozostawić niewyjaśnionej kwestii, na którą już kilka osób, zwróciło mi tutaj uwagę. Tak. Posiadanie własnego bloga w takim miejscu - przynajmniej dla mnie - to znakomity powód, by nabrać dystansu i starać się zrozumieć w zasadzie każdego, kto tu pisze. Odkryłem zaletę bycia uprzejmym, niezależnie od sympatii politycznych, które cokolwiek trudno na tym blogowisku ukryć. Udało mi się coś, do czego kiedyś nie byłem najzwyczajniej w świecie zdolny. Jeśli jeszcze jakiś tekst tutaj mnie bulwersuje, zniesmacza, oburza, to miast wdawać się w niepotrzebne pyskówki - omijam go szerokim łukiem milczenia. Ktoś może napisać: Stałeś się przez to "obły", brakuje w tym wszystkim autentyczności, jakiegoś wyrazu, cechy charakterystycznej...Uważam jednak, że w takim właśnie zachowaniu, tkwi moje prawdziwe "ja", które staram się okazywać także w realnym świecie. Oczywiście można do takich samych wniosków dojść, również jako komentator. Ale komentator działa niejako "z doskoku". Wolno jemu trochę więcej, gdyż jest mniej zapamiętywany (ośmielę się napisać, że nawet gorzej traktowany). O tym, jak trudno jest utrzymywać w pewnych sytuacjach nerwy na wodzy, niech świadczy fakt, jak mała jest liczba komentatorów ze sporym dorobkiem. Mogę ich bez trudu tutaj wymienić, gdyż  "znamy się" nie od dziś. Marian Zmyślony, maia14, Laura, kuzynka.edyta, osa1230(obecnie pszczoła) czy Pyzol(Kaśka). Z decyzją o założeniu własnego bloga, dojrzewałem wraz z ponad 7 tysiącami komentarzy, często nawet nic nie znaczących, nie wnoszących niczego ciekawego do dyskusji. Liczę, że taki "blogerski impuls", spadnie kiedyś, także na wymienionych komentatorów.

Co dalej? Jakie postanowienia?

Chyba nic się nie zmieni. Wiem, co muszę poprawić po swojej stronie. I zadziwiająco zbieżne to jest z tym, co pewna, bardzo mądra osoba, napisała kiedyś do mnie. Stań przed sobą i zaakceptuj siebie takim, jakim jesteś. Jeśli nie wyrządziłeś nikomu żadnego świństwa, nie okazywałeś, bierności, obojętności, gdy potrzebowano twojej pomocy, to możesz maszerować przez to życie z podniesioną głową. Nie szukaj na siłę stanów idealnych, bo ich najzwyczajniej w świecie nie ma, albo wydaje się nam tylko, iż są osiągalne. Doza pewnej ułomości, braków, niewiedzy, to przecież element człowieczeństwa. Przez ten prosty w sumie fakt, możemy się tutaj (ale i wszędzie, gdzie przychodzi nam cokolwiek w życiu robić) dobrze uzupełniać.

 

 

 

 

 

partyzant
O mnie partyzant

Ptaki i różności -tutaj

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Rozmaitości