Szczerze powiem, niesamowicie zainteresowałam się historią PRLowskiego szpiega, Tomasza Turowskiego. Dlatego postanowiłam poświęcić jego osobie notkę.
Świetny artykuł o historii tego sowieckiego szpiega (tak, sowieckiego, nie polskiego) znajdujemy w najnowszym numerze tygodnika "Uważam rze" w artykule Cezarego Gmyza pt. "Szpieg w Smoleńsku". Autor przedstawia tam sylwetkę Tomasza Turowskiego, jego historię, zadania, miejsca, w których zdobywał informacje. Postaram się krótko opisać jego życiorys.
Po pierwsze, w jawnych dokumentach IPN teczek Tomasza Turowskiego nie ma. Podobne trudności pojawiają się przy badaniu wydziałów II i XIV. A sprawy te wydają się ciekawe, bowiem dotyczą wywiadu zwanego nielegalnym. A funkcjonariuszy tych wydziałów nazywa się nielegałami. Pewne jest natomiast, ze w takim wywiadzie działali tylko ci, co do których władza nie miała żadnych wątpliwości, ci najbardziej wierni i lojalni. Jednym słowem - bez skazy.
Turowski, współpracujący już od czasów studenckich, musiał przejść specjalne szkolenie. Specjalne, bo indywidualne.
Tomasz Turowski przychodzi pewnego dnia do zakonów jezuitów na Rakowieckiej. Zakon przyjmuje go i, co niespotykane, wysyła od razu do Włoch. W Rzymie udało mu się zdobyć zaufanie wielu osób, zaufanie o zasięgu wręcz nieprawdopodobnym. Po pierwszym okresie zapoznania się, wziął się aktywnie do pracy.
Cezary Gmyz odkrywa dwa pseudonimy Turowskiego: Orsom i Ritter (w jaki sposób: szczegóły w najnowszym "Uważam Rze" *).
Osiągnięcia Turowskiego w zdobywaniu informacji są imponujące. Ma dostęp do najtajniejszych dokumentów (np. budżet jezuitów, przemówienia JP2 z uwagami redakcyjnymi (sic!)). Sporządzał także szczegółowe charakterystyki biskupów.
Ciekawy jest fakt, że w doniesieniach Turowskiego nie ma ani słowa o zamachu na papieża.
Bardzo niebezpieczne i, na pewno tragiczne w skutkach, były doniesienia na temat działalności Kościoła Katolickiego na Wschodzie. Aż strach pomyśleć, ile osób straciło życie dzięki tym doniesieniom.
W końcu Turowski przeniósł się do Francji, gdzie stykał się m.in. z oficerami NATOwskimi.
Nagle znika. W Polsce bierze ślub. Tam także, gdy już komunizm chyli się ku upadkowi, szpieguje środowiska opozycyjne.
Po przekształceniu pracuje w MSZ. W końcu minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski wysyła go na Kubę w roli ambasadora. Tam poznaje Radosława Sikorskiego. Anna Fotyga, już po powrocie z Kuby, nadaje mu tytuł ambasadora tytularnego.
Rozwiązuje kontrakt z MSZ, ale po trzech latach przerwy ponownie do Ministerstwa wraca i zostaje wysłany na placówkę do Rosji. Odpowiada tam za uroczystości katyńskie, 10 kwietnia czeka na lotnisku na przylot polskiego samolotu z prezydentem na pokładzie.
Jakub Opara, urzędnik Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego sugeruje, że nie pomagał on po katastrofie, nie przyłożył ręki w odlocie Jacka Sasina (który po katastrofie pełnił najwyższy urząd w państwie) do Polski.
***
Tomasz Turowski charakteryzuje się świetnymi kontaktami w Rosji. Co się dziwić, był jednym z najbardziej zaufanych jej szpiegów.
Pojawia się mnóstwo pytań w związku z hostorią, którą mamy okazję obserwować. Wymienię niektóre.
Jak to się stało, że w polskiej dyplomacji aktywnie działają szpiedzy? Bo argument, że po przekształceniu zaczęli działać na korzyść państwa polskiego, a nie jak do tej pory na korzyść ZSRR, jest śmieszny. Nie po to tyle w nich włożono, by nagle odwrócili się od Mateczki Rasiji.
Jak wielu ludz uwikłanych w lojalność wobec Rosji pracuje jeszcze na najwyższych funkcjach w Państwie Polskim?
W poniedziałek rozpoczęto proces lustracyjny Tomasza Turowskiego, oskarżony jest o kłamstwo lustracyjne. IPN musi posiadać ciężkie dowody, stanowiące tajemnicę pańśtwową, o czym świadczy wyłączenie jawności procesu. W związku z tą wpadką podobne kłopoty ma kilka innych osób.
Dlaczego podczas procesu Turowskiemu toważyszyła tak rozbudowana i specjalna eskorta? Co Turowski musi wiedzieć?
Ciekawy jest również fakt, że odkąd sprawa wyszła na jaw, żaden z polskich polityków nie przyznaje się do znajomości z Tomaszem Turowskim. Nagle nikt go nie zna (przypomnę m.in. doniesienia posła Czarneckiego, żeTurowski jest po imieniu z prezydentem Komorowskim).
Nie zapominajmy, że organizował on wizytę polskiej delegacji w Katyniu, jaka naprawdę była tam jego rola?
W IPN jest teraz mnóstwo akt, które do tej pory były tajne. Historycy dopiero zaczynają się nimi zajmować. Aż strach pomyśleć, jakie "rewelacje" mogą się w nich kryć...
Więcej pytań zadaje Artur Bazak na wpolityce.pl.
***
* Cezary Gmyz, Szpieg w Smoleńsku, w: Uważam że, 3/2011, str. 8-12; http://www.rp.pl/artykul/615511_Co-zdradzilo-dyplomate-szpiega.html
***
Cezary Gmyz, Szpieg w Smoleńsku, w: Uważam że, 3/2011, str. 8-12
Warto rozmawiać, TVP1, 22.02.2011, godz. 24.00
http://www.rp.pl/artykul/615511_Co-zdradzilo-dyplomate-szpiega.html
wpolityce.pl
Inne tematy w dziale Polityka