Federacja lekkoatletyczna poddaje w wątpliwość płeć sportsmenki z RPA. Trzeba ustalić, czy Caster Semenya jest aby na pewno kobietą. I choć takie badanie wydaje się nam niezwykle proste, to ustalenie tego przez lekarzy wcale już takie łatwe nie jest.
Tak Małgorzata Wyszyńska zagaiła dziś (brzmienie oryginalne) w Wiadomościach temat południowoafrykańskiej mistrzyni w biegu na 800 m. Całkiem dowcipnie, przyznajmy, ale dalej, w materiale, ten figlarny nastrój jakby prysł - sama zainteresowana, zapytana subtelnie, kim właściwie jest, zmarkotniała coś i szybko się oddaliła.
Oczywiście, nie dziwimy się mediom, że zadają niewygodne pytania komuś, kto sam się pcha na podium. Ewidentnie w życiu Caster zabrakło mądrego przyjaciela, który w porę wybiłby jej z głowy pomysł uprawiania sportu, a skoro już - osiągania wyników. Ostatecznie, gdy doszło do nieszczęścia i znalazła się wśród najlepszych - można było choć dać jej na dobrego fryzjera i kosmetyczkę, wtedy może nie odróżniałaby się tak bardzo od niektórych koleżanek.
Jak dotąd więc dziennikarze w sprawie Caster Semenya nie robią nic innego poza rzetelnym wypełnianiem swoich obowiązków. Popełniliby jednak błąd, gdyby uznali temat za skonsumowany - najciekawsze wszak może dopiero nastąpić. Albowiem, dziwnie kwaśna mina sportsmenki podczas wywiadu powinna dać do myślenia. Czy nie mamy tu do czynienia z, dajmy na to - obniżeniem nastroju? Kto wie, może nawet - chandrą? (depresją ?! rezygnacją z kariery ?!!). Tak ważnego zaś społecznie tematu - zaniedbać nie wolno, wiadomo, depresja to epidemia XXI wieku.
Inne tematy w dziale Kultura