paweł solski paweł solski
569
BLOG

Kościół, jako awangarda przemocy

paweł solski paweł solski Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

W dzieciństwie byłem aktywnym uczestnikiem tak zwanych Oaz, czyli obozów wakacyjnych dla młodzieży organizowanych przez KK oraz mogłem obserwować działalność Klubu Inteligencji Katolickiej, w którym działał jeden z moich krewnych. Owe kontakty pozwoliły mi głębiej wejrzeć w strukturę, styl i metody działania oraz funkcjonowania KK. Wówczas dostrzegałem, że poza miłosierną i dobrotliwą twarzą KK, prezentowaną oficjalnie, ukryta jest jednoznaczna twarz bezwzględnego oraz opresyjnego absolutu.
Szczególnie było to widoczne u różnego rodzaju „wojowników” KK, którzy walczyli bezwzględnie z tym, co uważali za sprzeczne z ich doktryną. Przykładowo, kapłani tłumaczyli mi, że artyści, to najgorszy element społeczeństwa. Owa bezwzględność i opresja były również nadzwyczaj wyraziste wobec księży, których postawę – szczególnie, gdy ta postawa była głęboko intelektualna - uznawano za nazbyt progresywną. Kapłani ci byli bardzo zdecydowanie, a często okrutnie przywoływani do porządku, który na ówczesnym etapie KK uważał dla siebie za pożądany.
Wówczas w gronie rówieśników dyskutowaliśmy, że gdyby KK uzyskał władzę podobną do władzy pzpr, to dopiero społeczeństwo poznałoby, co znaczy przemoc i opresja. Już po wyzwoleniu, zajmując się polityką, dostrzegłem, że pozycja polityczna KK sprytnie i wytrwale jest poszerzana przez dygnitarzy Kościoła. Owi doświadczeni rozgrywkami kościelnymi hierarchowie, bardzo przebiegle manipulowali swoimi świeckimi sługami. Zaczynając od spraw fundamentalnych, po najdrobniejsze. Przykładowo, sprawdzając skuteczność rejestracji list wyborczych na obszarze RP formacji, którą reprezentowałem, odwiedziłem ówczesne województwo śląskie. W Katowicach okazało się, że - mimo, iż jest już pół godziny po północy - rejestracja list nie została zamknięta, bo ZCHN jeszcze nie dotarł ze swoimi listami, gdyż listy te zatwierdza dygnitarz kościelny, a jemu się nie śpieszy. Kiedy spytałem komisarza wyborczego - co wyprawia, ów sędzia rozłożył ręce i oświadczył, że ma żonę i dzieci i nie może się narażać Kościołowi wykonując zgodnie z ordynacją wyborczą swoją funkcję. Później mogłem obserwować, jak KK sprytnie rozgrywał postkomunistów, którzy byli korni wobec hierarchów, niczym baranki. Co oczywiście bardzo im się opłaciło. Przykładowo, przed trzecimi wyborami prezydenckimi, do Polski przyjechał JPII. Wiadomo było, że ta osoba zostanie Prezydentem, która otrzyma namaszczenie Biskupa Rzymu. Pretendentów było dwóch. Aktualny Prezydent, postkomunista, człowiek, którego oskarżano i pomawiano, nie tylko o bycie postkomunistą, ale i o współpracę z sowiecką policją polityczną oraz o to, że jego najbliższy krewny miał być zamieszany w mord na polskich oficerach w Katyniu. Jego przeciwnikiem był „gorący” katolik, doktor habilitowany, poliglota, przewodniczący NSZZ SOLIDARNOŚĆ. Kogo więc KK postanowił suflować Polakom…? Oczywiście - postkomunistę. Gdyż wiadomo było, że postkomuniści będą tak tańczyć, jak im Kościół zagra. Tymczasem ówczesny Przewodniczący SOLIDARNOŚCI musiałby być traktowany jak partner, a tego dygnitarze KK bardzo, bardzo nie lubią.
Kiedy postkomunista został drugi raz Prezydentem Polski, KK zaczął bardzo sprawnie dyskontować spłatę zobowiązań przez postkomunistów. Szczególny rozmiar przybrało to w zakresie nieruchomości, do których rościł sobie KK pretensje. Tak na marginesie, należy podkreślić, że cały majątek ruchomy i nieruchomy, który należy do KK, w rzeczywistości jest dobrem Watykanu w rozumieniu prawa kanonicznego oraz międzynarodowego. Rwano więc dobro polskie, aż szły wióry. W końcu do mediów zaczęły przenikać informacje, które spowodowały, że KK nakazał swoim agendom lekką powściągliwość w pazerności. Przykładem tej pazerności była komisja mieszana kościelno – rządowa do spraw restytucji mienia kościelnego, która celowo tak została stworzona, że nie podlegała prawu polskiemu i skargi na jej działalność były oddalane przez polskie sądy, jako niepodlegające naszej jurysdykcji.
Widocznym symbolem ciągłego wzrostu znaczenia KK był ślub kościelny lidera PO, przed kolejnymi wyborami prezydenckimi. D. Tusk wykonał ten gest, aby zyskać sobie przychylność hierarchii, mimo iż był ostrzegany, że taka postawa zniechęci ku niemu wielu wyborców. D. Tusk pamiętał jednak, że to KK namaścił postkomunistę na Prezydenta Polski, za co ten określił siebie, jako niewierzącego katolika. W trakcie ośmioletnich rządów koalicji PO – PSL, KK przyjął postawę wyczekującą, starając się jednocześnie zbudować sobie już całkowicie realny wpływ na kształt prawa w Polsce oraz coraz silniej ujawniając swoją twarz bezwzględnego i opresyjnego absolutu. Zaczęto domagać się zniesienia lub drastycznego ograniczenia rozwodów, likwidacji możliwości aborcyjnych, prześladowania wszelkich mniejszości seksualnych oraz powszechnej cenzury i represji pod pretekstem walki z pornografią, pedofilią, czy obrazą uczuć religijnych. Jednocześnie KK przystąpił do agresywnej i opresyjnej propagandy własnej ideologii. Po uzyskaniu przez aktualną formację polityczną administrującą Polską -władzy, która w znacznej mierze znalazła się w rękach dygnitarzy aktualnego reżimu za sprawą kościelnej propagandy, KK przystąpił do surowego egzekwowania weksli.
Po pierwsze, szeroką szuflą sięgnięto po wszelkie możliwości ekonomiczne, jakie daje niekontrolowany dostęp do funduszy publicznych. Bez żadnego skrępowania konsumowano pieniądze zabrane nam Polakom w wyniku podatków. 
Po drugie, wymuszono na władzy, by uroczystości państwowe stały się stałym miejscem dla propagandy KK.
Najbardziej jednak spektakularnym posunięciem hierarchów KK było doprowadzenie do penalizacji handlu. Za sprawą tak zwanych „Zakazanych Niedziel”, KK przekształcił RP w państwo absolutnie teokratyczne, w którym kler kontroluje całokształt życia politycznego, gospodarczego oraz społecznego. Zakaz handlu w niedziele, który wynika z opresji ideologicznej Kościoła, został nie tylko wprowadzony w życie, ale również zyskał sankcję karną. Aparat terroru państwowego stał się aparatem terroru kościelnego. Osoba, która pozwoliłaby sobie na handel w „Zakazaną Niedzielę” zostanie zrujnowana ekonomicznie, a następnie uwięziona. Mamy więc do czynienia ze swoistą rekonstrukcją Inkwizycji. Inkwizycja również nie wykonywała działań opresyjnych, lecz zlecała je świeckim pachołkom. 
Szeroko zaczęto wykorzystywać tak zwaną ochronę uczuć religijnych, który to zapis w kodeksie karnym w sposób ewidentny narusza konstytucyjne prawo do wolności słowa. Ale wolność słowa w Europie, czy Polsce, to jest problem na oddzielny artykuł.
W każdym razie musimy Szanowny Czytelniku pamiętać, że coś takiego jak wolność słowa zapisana w Ustawie Zasadniczej, w Polsce w rzeczywistości nie istnieje. Najlepszym potwierdzeniem braku wolności słowa jest głośna swego czasu sprawa artysty estradowego, który jako emploi estradowe przybrał sobie infantylny wątek satanistyczny. W rozrywce skierowanej na młodocianego odbiorcę, który z przyczyn hormonalnych przeżywa tak zwany bunt młodzieńczy, naruszanie tabu z okresu dziecięcego jest szczególnie mile widziane, gdyż ta demistyfikacja utwierdza młodocianego konsumenta rozrywki w poczuciu trwałości faktu przejścia z pozycji społecznej dziecka na pozycje społeczną dorosłego, choć jeszcze dorosłym ów osobnik nie jest. Muzyka rozrywkowa skierowana do nastolatków obfituje w takie infantylne chwyty. Artysta ów, aby wzmocnić swój rozrywkowy przekaz, miał dokonać w trakcie występu zniszczenia przedmiotu dewocyjnego. Wywołało to agresywną reakcję KK, który wykorzystując swoich świeckich, pozwał estradowca właśnie z owego, ograniczającego zasadniczo wolność słowa, paragrafu. W państwie niepoddanym presji teokracji, wolność słowa oraz wolność ekspresji publicznej jest podstawą demokracji, jednak Polska - nie tylko od roku 2015 - wypadła z torów państwa demokratycznego i stoczyła się na pozycje państwa teokratycznego, w którym ideologia powstała na afrykańskich piaskach, na fundamencie sprzed czterech tysięcy lat, dyktuje obecnej Polsce rytm życia.
Oto absolwent technikum samochodowego ze wschodnich regionów Polski, tradycyjnie mocno zaniedbanych intelektualnie, doznaje wzmożenia emocjonalnego i z kultu, którego jest funkcjonariuszem i za sprawą którego utrzymuje się ekonomicznie, czyni sobie narzędzie ekspresji własnego egotyzmu bujnie krzewiącego się na podłożu ortodoksji oraz opresji, którą śmiało w polskie życie społeczne wprowadza KK. Kapłan, który posiada dyplom ukończenia technikum samochodowego w Białej Podlaskiej, zasłynął nachalnością i natarczywością swojej propagandy religijnej. Ów kapłan - w asyście swoich kolegów w posłudze oraz dzieci - postanowił uczynić następny krok w zawłaszczaniu i opresji przestrzeni publicznej. 
31 marca 2019 roku, kapłan Rafał Jarosiewicz, w mieście Gdańsk, dokonał rytualnej - śmiało nawiązującej do metod haniebnej Inkwizycji - dewastacji przestrzeni publicznej, przez całopalenie książek oraz przedmiotów uważanych w ideologii tegoż funkcjonariusza za sprzeczne z ortodoksją przezeń reprezentowaną. W zakresie przedmiotów, ofiary całopalnej dokonano z figury słonia. Symbolu Indii – ciekawe, co na ten akt agresji wymierzonej w kulturową tożsamość tego wielkiego kraju powie ambasada Indii. Drugim symbolem, który poddano opresji poprzez dewastację, był wizerunek sowy. Ptaka, który symbolizuje mądrość. Jak wiemy, mądrość w religii wyznawanej przez owego kapłana z Gdańska jest pogardzana. Błogosławi się ubogich duchem, czyli głupców. Trzecim przedmiotem, który został poddany ofierze całopalnej jest figura czarnego kota. Ciekawe, czy w Gdańsku rozpocznie się akcja zabijania kotów, a szczególnie czarnych. W średniowieczu zwierzęta te były podane wielkim prześladowaniom, gdyż uważano je za posłańców szatana.  Czwartym przedmiotem spalonym była maska kultowa, reprezentująca tożsamość kulturalną Afryki. Mamy więc tu do czynienia z wyraźnym elementem opresji rasowej. Inności kulturowej przypisano cechy demoniczne. Piątym artefaktem okazała się figurka Buddy, a więc przedstawiająca bóstwo religijne powstałe w Azji. Według kapłanów palących owo wyobrażenie Buddy, religia, którą uosabia Budda, została zaliczona do kręgu demonicznego, czyli wrogiego człowiekowi.
Książki, które poddano temu religijnemu rytuałowi są przez hierarchów uznawane za pozycje z dziedziny czarnej magii. W rzeczywistości są to powieści rozrywkowe dla dzieci oraz młodzieży i dlatego właśnie one padły ofiarami aktu całopalenia. KK bardzo dobrze wie, że te pozycje są rozrywką, ale właśnie o to chodzi, aby społeczeństwo powtórnie przyuczyć do tego, że: co jest dozwoloną rozrywką - decyduje duchowieństwo, a nie autonomiczna w swoich wyborach jednostka. Prócz wyżej wymienionych przedmiotów spopieleniu uległy różne wydawnictwa ciągłe z zakresu rozrywki, typu: horoskopy, wróżby i tym podobne bibeloty, co potwierdza zamysł dyscyplinujący wiernych, w zakresie czasu wolnego.
W dzisiejszej Polsce, to KK wybiera i namaszcza administrację kraju i to KK ma też decydować, jak czas wolny będzie zapełniał sobie Polak.
Ofiara całopalna, jakiej dokonano w Gdańsku 31 marca 2019 roku, wywołała w naszym kraju szczególne poruszenie, gdyż Polacy w sposób wyjątkowy w historii świata zostali doświadczeni przez osobników, którzy w latach trzydziestych dwudziestego wieku, dokonywali owych ofiar. Warto podkreślić, że Gdańsk, jako Wolne Miasto, również był wówczas świadkiem takich nazistowskich działań w przestrzeni publicznej.
W związku z szokiem, jakiego doznała opinia publiczna w Polsce, animator ofiary całopalnej złożył oświadczenie, w którym w mało przekonywujący sposób przeprasza za swoje czyny. Tymczasem mleko się rozlało, może za wcześnie… i ukazał nam się kierunek, w jakim podąża KK w naszym kraju.
W zbliżających się wyborach do parlamentu wspólnotowego i krajowego, mamy możliwość wypowiedzieć się, czy chcemy Europy i naszej Ojczyzny z płonącymi stosami. Z kapłanami zakazującymi możliwości zarobkowania. Z Kościołem, który ustami i czynami swoich przedstawicieli wskaże nam, obywatelom pozbawionym podmiotowości, co mamy czynić i jak żyć.
Czy też wybierzemy opcję, która gwarantuje nam podmiotowość, demokrację oraz wolność. Czy płonący stos w Gdańsku, który zarazem jest ostrzeżeniem, że dotychczasowe wybory, których dokonywało społeczeństwo prowadzą ku pełnej teokracji, czyli władzy duchowieństwa, będzie skutecznym ostrzeżeniem?                  
   

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo