Poprzednia notka dosłownie z przed paru minut została usunięta. Nie rozumiem dlaczego? Mam nadzieję, że to nie cenzura tylko zwyczajna pomyłka. Notkę wklejam po raz drugi:
Od samego rana jesteśmy bombardowani informacjami jakoby Ryszard C. przed zamachem na Śp. Marka Rosiaka odwiedził Biuro Poselskie Stefana Niesiołowskiego. Miało do tego dojść między godziną 8 a 9 rano.
Cały dzisiejszy przekaz medialny nakierowany jest w jedną „słuszną” stronę, która opiera się na tezie robienia z Ryszarda C. szaleńca nieznoszącego wszystkich polityków bez względu na przynależność partyjną. Wygląda to w ten sposób, że niezrównoważony zamachowiec w zasadzie nie znosił wszystkich polityków. Swój desperacki dzień zaczyna od wizyty w Biurze Stefana Niesiołowskiego, który miał być ofiarą numer jeden. Z powodu nieobecności Marszałka szaleniec rusza na Biuro Prawa i Sprawiedliwości i dokonuje zabójstwa. Gdyby nie szybkie pojmanie zamachowca, zapewne kolejnym punktem dnia była by siedziba SLD i cel numer 3 Leszek Miller. Ma to nam wszystkim w sposób jednoznaczny uświadomić jak bardzo mylił się Jarosław Kaczyński obarczając odpowiedzialnością moralną polityków Platformy Obywatelskiej i szeroko rozumianej kampanii nienawiści. Jak widać nie było żadnej niechęci do PiS, tylko niechęć do całej polskiej klasy politycznej a to, że wykrzykiwał coś o nienawiści do PiS i Jarosława Kaczyńskiego to tylko mrzonki szaleńca, który w rzeczywistości nawet Radio Maryja słuchał. Mniej więcej taki obraz wyłania się z dzisiejszych relacji mediów.
A czy ktoś zadał pytanie jaki był faktyczny cel wizyty szaleńca w biurze PO? Czy oczywiste jest ,że poszedł zabić? Ciekaw jestem, czy ktoś odważy się postawić zupełnie inną niepopularną tezę mówiącą o Ryszardzie C jako sympatyku posła Niesiołowskiego. Może szaleniec chciał posłuchać jeszcze przed dokonaniem zabójstwa swojego politycznego idola? Może zwyczajnie chciał porozmawiać? Czy naprawdę jest to tak absurdalna teza? Nawet jeśli w ocenie wielu tak, to mimo wszystko powinna być brana poważnie pod uwagę zważywszy na to, że szaleniec w Biurze PO nikogo nie zabił a z tego co mi wiadomo byli tam jacyś pracownicy. Co prawda mało znaczący dla PO ale zawsze, szaleniec raczej tego w ciągu kilkunastu sekund nie potrafił zweryfikować. Zastanawia mnie także treść zeznań Aleksandry Woron. Po co zamachowiec miałby się jej pytać gdzie jest Biuro PiS? Czy naprawdę trzeba było iść specjalnie do Biura PO żeby się o to zapytać? Dlaczego droga z Biura PO do Biura PiS zajęła mu ponad dwie godziny skoro jak wiemy Biura są niedaleko siebie? W końcu czemu przyszedł do biura PO tak rano, skoro było oczywiste, że o tej porze jest ono zamknięte?
Cała sprawa jest bardzo intrygująca i wymaga dokładnego zbadania, jednak stawianie natychmiast Stefana Niesiołowskiego jako potencjalnej ofiary może bardzo wypaczyć jej wyjaśnienie. Wyraźnie widać, że duża część mediów wykorzystuje incydent związany ze Stefanem Niesiołowskim do ośmieszenia tezy o kampanii nienawiści wobec Prawa i Sprawiedliwości. Podkreślę raz jeszcze to co napisałem wcześniej. Wiadomo jest, po co Ryszard C. poszedł do Biura PiS. Poszedł zabić. Po co poszedł do Biura Stefana Niesiołowskiego? Tego nie wiemy.