Gdy pisałem o starcie naszego wydawnictwa, obiecałem Czytelnikom mojego bloga, że polecę kilka pozycji, które uważam za prawdziwe perełki i których przygotowanie do wydania było dla mnie prawdziwą radością i zaszczytem. Dziś pierwsze dwie książki.
Michała Wolskiego miałem okazję poznać kilka lat temu – działaliśmy razem w lubelskim KoLibrze. Dziś nadal należy do grona bliskich mi osób. Czy więc zachwycam się książką Michała niejako „po znajomości?” Otóż absolutnie nie. Michała uważam za postać absolutnie wybitną. Jest znawcą bardzo różnej tematyki. I to znawcą nie byle jakim – o wielu sprawach potrafi mówić godzinami, rysując szerokie konteksty. Jest kopalnią wiedzy o obozie zagłady na Majdanku, posiada też dużą wiedzę politologiczną, mógłby z powodzeniem prowadzić poczytny blog o piłce nożnej i koszykówce. Wydaje mi się jednak, że mimo wszystko jego największa specjalizacja to tematyka szeroko pojętej kultury. Michał Wolski w zamierzchłych czasach studenckich współtworzył teatr, kilka lat temu nakręcił też film krótkometrażowy, który zdobył nagrodę na Festiwalu Zdaerzenia.
Polecana książka jest zbiorem tekstów Michała Wolskiego właśnie dotyczących kultury. Teksty były publikowane głównie na blogu Michała oraz w czasopiśmie „Goniec Wolności”, którego Michał był przede mną redaktorem naczelnym. Są to teksty z lat 2006-2009.
By czytelnikowi łatwiej było korzystać z książki nie zostały one uporządkowane chronologicznie, ale tematycznie. W pierwszym dziale „Kultura” odnajdujemy teksty dotyczące nade wszystko kierunku, w jakim zmierza obecna kultura. Nie jest to analiza ciepła i przyjemna. Michał Wolski nie boi się formułować jasnych, choć przykrych wniosków. Autor dotyka także problemu jakości naszej polskiej edukacji.
Kolejne trzy działy to: Literatura, Film i Muzyka. Jak nietrudno się domyślić w każdym z nich znajdujemy recenzje ważny książek, filmów oraz płyt lub relacje z koncertów. Opinie wyraziste, ale zawsze podbudowane argumentami i widać, że Autor dysponuje wielką wiedzą wokół. Jasne, gusta są różne, niektórym pewne filmy czy gatunki muzyczne mogą się nie podobać, na pewno jednak nie pozostanie obojętny wobec artykułów Michała Wolskiego. Być może zrodzi się ochota do polemiki, którą można przeprowadzić na blogu Autora (na końcu książki zostały podane linki do wszystkich tekstów z bloga). Dodatkowo przeczytanie książki może być również doskonałą okazją do wyrobienia nawyku częstego zaglądania do Michała na bloga. Zapewniam, że naprawdę warto.
------------------------------------------------------------
To może dla kogoś niespodzianka, że jestem zachwycony akurat tą książką. Ale chyba nie dla wszystkich – wielu subskrybentom Libenter.pl wydała się ona interesująca, skoro niemal od początku nie opuszcza pierwszej dziesiątki najchętniej pobieranych książek.
Książka jest bardzo na czasie, bo Św. Jan Vianney jest przecież patronem trwającego obecnie w Kościele Roku Kapłańskiego. Jest to więc rok, kiedy szczególnie warto sięgać po pisma wspaniałego Świętego, poznawać jego życiorys etc. Ale nie jest to jedyny, a nawet nie jest to główny powód, dla którego chciałbym gorąco polecić przeczytanie „Trzech nauk Proboszcza z Ars”. Absolutnie najważniejsza jest bowiem jasność, wyrazistość, jednoznaczność głoszonej nauki, które tak trudno znaleźć u dzisiejszych kaznodziejów.
Książkę polecam więc z jednej strony tym, którzy często tutaj na blogu wyrażają zamiłowanie do katolickiej Tradycji, a z drugiej strony tym, którzy wpisy krytykujące dzisiejsze rozmycie w nauczaniu Kościoła pewnych podstawowych wartości – silnie kontestują i twierdzą, że tak nie jest. W tym kontekście zachęcam do przeczytania kazania drugiego: „O cierpieniach w czyśćcu i o sposobach ratowania dusz cierpiących”. Proszę przy tym zwrócić uwagę, że to Święty, którego dziś Kościół mocno dowartościowuje, więc nie może być mowy o tym, że to poglądy jakichś skrajnych kręgów.
Jeśli ktoś spodziewa się jednak, że kazania Św. Jana Vianneya są słabe retorycznie, to grubo się myli – logika i przejrzystość wywodu oraz głębia i wierność katolickiej Tradycji są zadziwiające. Mnie te trzy nauki zachęciły do tego, by przeczytać coś więcej i zgłębić myśl Proboszcza z Ars zwłaszcza w tym szczególnym roku. Ciekaw jestem, czy podobnie będzie w Państwa przypadku. By unaocznić ową klarowność wywodu przedstawiam krótki fragment wyżej wspomnianego kazania:
Ale, powiecie może, jakim sposobem moglibyśmy te dusze pocieszyć, uwolnić z czyśćca i do nieba zaprowadzić? – Odpowiedź na to łatwa, już dawno przez Kościół wskazana. 1. Przez modlitwy i jałmużny. 2. Przez odpusty. 3. Przez ofiarę Mszy świętej.
Naprzód przez modlitwy. Kiedy się modlimy za duszami w czyśćcu, to na ich korzyść odstępujemy to wszystko, co by Bóg nam udzielił, gdybyśmy się za siebie modlili. Ale niestety, modlitwa nasza jest czymś bardzo małym, ponieważ jesteśmy grzesznikami i prosimy za winnymi. Mój Boże, czegoż to potrzeba, aby twoja miłość była wielką? Każdego poranku możemy ofiarować za dusze w czyśćcu cierpiące wszystkie czynności nasze dzienne i wszystkie modlitwy, jakie w ciągu dnia odmówimy. Jest to niewiele zaprawdę. Wyobraźmy sobie, że ktoś ma ręce związane i jest ciężarem obciążony; że my przechodzimy każdego dnia około niego i trochę z tego ciężaru ujmujemy: po niejakim czasie owego biedaka spod ciężaru całkiem uwolnimy. Z duszami w czyśćcu cierpiącymi rzecz się ma podobnie, ujmujemy im ciężaru, zmniejszamy ich cierpienia, ile razy coś dla nich czynimy. To o kwadrans, to o godzinę zmniejszamy ich karę, i coraz bardziej zbliżamy ich do nieba.
Po wtóre, możemy dusze z czyśćca uwalniać za pośrednictwem odpustów. Jest to wielka pomoc, ceny niesłychanej, dusze nią wsparte bardzo prędko przybliżają się do nieba. Ofiarujemy im bowiem zasługi Przenajdroższej Krwi Jezusa Chrystusa, zasługi cnót Najświętszej Maryi Panny i Świętych różnych, którzy większe czynili pokuty, niż ich grzechy wymagały. Ach! gdybyśmy chcieli, to byśmy prędko czyściec pustym uczynili, ofiarując za biedne dusze czyśćcowe wszystkie odpusty, jakie pozyskać możemy. Pomyślcie bracia drodzy, ile odpustów otrzymać można, odbywając drogę krzyżową, odmawiając różaniec lub inne modlitwy, do których odpusty są przywiązane. Bardzo winnymi jesteśmy, bardzo nieczułymi, gdy tak łatwymi środkami mogąc uwolnić dusze rodziców, nie czynimy tego, ale pozwalamy, aby się paliły w strasznych płomieniach czyśćcowych!
Po trzecie, sposobem najpotężniejszym do uwolnienia dusz z czyśćca jest Msza święta. Gdy ją ofiarujemy za te biedne dusze, to już nie grzesznik prosi za grzesznikiem, ale Bóg równy Ojcu swojemu, który nic nie odmówi Synowi. Zapewnił nas o tym Jezus Chrystus, kiedy powiedział: „Ojcze mój, dziękuję Ci, ponieważ mnie zawsze wysłuchujesz”.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura