Już w kilku swoich osobistych wpisach podkreślałem, że rok 2008 to dla mnie czas absolutnie wyjątkowy: rok kluczowego wydarzenia, kluczowej decyzji w życiu (15 sierpnia biorę ślub) oraz niezwykłych, znaczących rocznic.
W marcu grałem koncert z okazji 10-lecia mojej twórczości muzycznej (luty 1998). 1 maja przeżywałem 10. rocznicę swojej przemiany duchowej, momentu chyba największego przełomu w moim życiu, który nadał mu nowy kierunek.
Dziś mija 25 lat od chwili moich urodzin. 13 czerwca 1983 nad ranem w rzeszowskim szpitalu przy ulicy Szopena moja mama Lucyna wydała mnie na świat… Dokładnie dziś, mija od tej chwili 25 lat… Choć czasem ciężko to sobie uświadomić (od kilku lat się dziwię, gdy przypomnę sobie ile już mam lat, a czasem zdarza mi się już mylić w dół; nie wiem czy to efekt myślenia życzeniowego – hmm… raczej się swojego wieku nie boję, jeszcze nie ma powodu ;-)) – przeżyłem już ćwierć wieku.
Warto jeszcze dodać, że również dzisiaj mija rok od momentu, gdy udało mi się obronić moją pracę magisterską (pierwsza rocznica to też coś ważkiego). Swoją drogą na moim dyplomie bardzo ładnie wygląda
data urodzenia: 13 czerwca 1983,
a kilka linijek poniżej
data obrony: 13 czerwca 2007.
Na zupełnym marginesie dodam, że na dzisiejszej Mszy świętej w kościele akademickim KUL okazało się, że swoje 50-lecie obchodzi dziś Katedra Mariologii KUL. To też niezwykłe, że to wydarzenie zbiegło się z dniem moich 25. urodzin. Wprawdzie niczego w Katedrze Mariologii nie pisałem, ale mimo wszystko poprzez temat pracy, zainteresowania, znajomość osób, mariologicznego Mistrza o. Celestyna Napiórkowskiego jestem z nią związany. Kolejny bardzo ciekawy akcent.
Kolejny ważny aspekt dzisiejszego dnia, to jego znakomity patron, św. Antoni Padewski – mój, świadomie wybrany, patron z bierzmowania (czyli patron najważniejszy, bo jedyny samodzielnie wybrany – tych chrzcielnych się ma, czy się chce, czy nie). Wybrałem patrona, z którym byłem związany już wcześniej, przez wzgląd na mą datę urodzenia. To też postać absolutnie niezwykła, znamienity kaznodzieja, retor, ewangelizator… W wielu aspektach jest dla mnie wzorem.
I jeszcze to niesamowite słowo z 1 Krl, które daje nam dzisiaj w liturgii Kościół: Tam wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: "Co ty tu robisz, Eliaszu?" Wtedy rzekł: "Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!" A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: "Co ty tu robisz, Eliaszu?" Eliasz zaś odpowiedział: "Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie". Wtedy Pan rzekł do niego: "Idź, wracaj twoją drogą ku pustyni Damaszku. A kiedy tam przybędziesz, namaścisz Chazaela na króla Aramu. Później namaścisz Jehu, syna Nimsziego, na króla Izraela. A wreszcie Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola, namaścisz na proroka po tobie (1 Krl 19, 9a. 11-16).
A potem wymagająca Ewangelia: Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. (…) I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie (Całość: Mt 5, 27-32). Ciekawe jest też to, że w dniu moich 25. urodzin na dwa miesiące i dwa dni przed zawarciem związku małżeńskiego, Pan niejako przypomina mi o jego nierozerwalności (Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa) oraz o radykalnym wymaganiu wierności (Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa).
Niestety przebywam kilka dni w Lublinie, więc nie było mi dane spędzić tego dnia z Anią, Rodzicami i Braćmi. Pozostało mi jedynie – co już dwukrotnie wyraźnie zaznaczyłem – udać się samotnie na Eucharystię i podziękować Bogu za 25 lat Jego opieki, Jego prowadzenia. Po raz kolejny muszę przyznać, że moje życie jest – takie mam głębokie poczucie – z roku na rok coraz pełniejsze, coraz bardziej szczęśliwe, coraz bardziej świadome, dające coraz głębsze spełnienie. I oby tak było dalej po 15 sierpnia, czego sobie z całego serca życzę.
Ci, którzy czytali już takie moje wpisy rocznicowe, wiedzą doskonale, że lubię w takich miejscach cytować, przytaczać pewne rzeczy z przeszłości. Tutaj na powoli kończąc chciałbym przytoczyć swój utwór (wtedy się jeszcze pisywało od czasu do czasu) dokładnie sprzed pięciu lat (czyli z ostatniej okrągłej rocznicy moich urodzin), który stanowi refleksję o przemijaniu. Dzień urodzin, poczucie, że minął kolejny rok, zawsze prowadzi ostatecznie do tego typu rozważań:
Refleksja na 20. urodziny
Permanentne przemijanie
Odczuwalna kontyngencjalność
Fluktuacje afektów
Cóż.
Na wieczność i stałość trzeba zasłużyć.
Oby tylko sił wystarczyło.
A na sam koniec: dziękuję… Dziękuję wszystkim tym, którzy w tym pierwszym ćwierćwieczu byli dla mnie Ważni, którzy Coś kiedyś dla mnie zrobili. Nade wszystko dziękuję tym Najbliższym, ale w tym dniu pamiętam również, o swoich przyjaźniach z poprzednich lat, których było tak wiele, pamiętam w końcu o tych osobach, dzięki którym w moim życiu dochodziło do różnorakich przełomów. DZIĘKUJĘ!
PS: Zawsze lubowałem się w przełamywaniu stereotypów i w walce z przesądami. Jak widać, życie mi to ułatwia. Cieszę się, że taki ważny dzień wypadł 13. w piątek. A w ogóle to strasznie lubię tę swoją trzynastkę w dacie urodzenia.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura