Przez 24 lata Hiszpanom – mimo świetnych gier w eliminacjach – nie udawało się awansować do pierwszej czwórki światowej imprezy (MŚ, ME). W Hiszpanii od lat funkcjonowało więc powiedzenie dotyczące piłkarzy: „Grają jak nigdy – przegrywają jak zawsze”. Teraz chyba należy to powiedzenie odmienić i powiedzieć: „Grają jak zawsze – wygrywają jak nigdy”, przy czym „grają jak zawsze” oznaczałoby, że grają jak zawsze świetnie.
Viva Espana!
To, co się wydarzyło dwa dni temu we Wiedniu było absolutnie niesamowite. Naprawdę trudno było się spodziewać, że Hiszpanom uda się ograć Włochów. Sam pisałem nawet sarkastycznie: „Przed Hiszpanami jeszcze czwarty i za sprawą Holendrów niestety ostatni mecz na Euro. A potem rozpamiętywanie, jak co dwa lata: Dlaczego znów graliśmy jak nigdy, a przegraliśmy jak zawsze?” I powiem szczerze, że właściwie nie miałem nadziei, bo o tradycyjnie już słabej grze drużyn, które odpuściły sobie trzeci mecz w grupie pisałem już po porażce Portugalii. Potem sprawdziło się to w przypadku Chorwacji i Holandii, które w pełni zasłużenie pojechały do domu. No i – powiedzmy sobie szczerze – sprawdziło się również w przypadku Hiszpanów, którzy zagrali najsłabszy mecz na Euro 2008. Jednak kompletnie nie przewidziałem, że Włosi będą tak mizerni. Włosi zupełnie nie przypominali siebie z Mistrzostw Świata 2006, ze zwycięskiego grupowego meczu z Francją, a nawet tej drużyny, która przegrała wysoko z Holandią, prezentując nienajgorszy futbol (po prostu Pomarańczowi byli w tym dniu, jak półbogowie). Włosi zagrali żenująco słabo i pojechali do domu, co wprawiło mnie i moich znajomych oglądających ze mną Euro w euforię.
Dla mnie jest to wydarzenie szczególne, bo kibicuję Hiszpanom mocno od dobrej dekady na każdej wielkiej imprezie. Pamiętam smutek, gdy dziesięciu lat temu Hiszpanie nie wyszli z grupy podczas Mistrzostw Świata mimo zwycięstwa 6:1 nad Bułgarią, za sprawą kunktatorsko grających Nigeryjczyków (nota bene była to wówczas moja ulubiona drużyna na świecie) – sytuacja przed ostatnią rundą była wtedy identyczna jak w tym roku w grupie śmierci. Tyle że wówczas Nigeria podłożyła się Paragwajowi. Za karę przegrała niespodziewanie w 1/8 z Duńczykami i to aż 1:4. Pamiętam doskonale gorycz porażki z Francją sprzed ośmiu lat, gdy w ostatnich minutach Raul nie wykorzystał karnego, którym mógł doprowadzić do dogrywki. Pamiętam zawód sprzed lat sześciu, gdy Hiszpanie też byli o krok od czwórki podczas azjatyckich Mistrzostw Świata, ale wtedy awans zabrał nam sędzia, który nie zaliczał prawidłowo strzelanych bramek, a w karnych lepsi byli wyzwoleni od psychiki Koreańczycy. Pamiętam żal sprzed czterech lat, że z grupy wyszła gwałcąca futbol Grecja, a nie Hiszpania, która wówczas również rozpoczęła od zwycięstwa z Rosją, tyle że 2:0. Pamiętam w końcu porażkę sprzed dwóch lat 1:3 w 1/8 finału – ponownie z Francją.
Tak… Tym razem nareszcie było inaczej. Nareszcie będziemy mogli ujrzeć Hiszpanów, którzy wrócą do kraju z medalami. Z medalami, na które czekali i – nie bójmy się tego powiedzieć – pracowali od 24 lat. Piękny szybki futbol, z licznymi krótkimi podaniami i znakomitą jak na europejskie warunki techniką naprawdę zawsze mógł się podobać. I wreszcie to zaowocowało. A widok załamanego po rzutach karnych Gigi Buffona… bezcenne.
Co dalej?
To jednak jeszcze nie koniec Mistrzostw. Co więcej, Hiszpanów czekają jeszcze najważniejsze spotkania, bo mecze dzięki którym można uzyskać upragniony tytuł mistrza Europy, na który czekają Hiszpanie od roku 1964! W tej sytuacji jaka się wytworzyła, tytuł wydaje się być w zasięgu ręki. Powiem więcej: o ile nie wierzyłem w awans Hiszpanów do półfinału, o tyle, skoro już tej sztuki udało się dokonać, uważam, że Hiszpanie są głównym faworytem do Mistrzostwa: nie ma już Holendrów, nie ma Portugalczyków. Zapewne w finale rywalami będą Niemcy – zawsze mocni, ale do ogrania, a wcześniej trzeba uporać się z Rosją, z którą Hiszpanie wygrali w grupie aż 4:1.
Oto kilka argumentów, dla których uważam, że Hiszpanie są faworytem w meczu z przepięknie grającymi ostatnio Rosjanami:
- Hiszpanie już raz z drużyną Hiddinka wygrali i to bardzo pewnie. Była to oczywiście inna faza turnieju, ale historia pokazuje, że pierwsze zwycięstwo w turnieju daje bardzo dużą przewagę psychologiczną. Żeby nie szukać daleko wystarczy przywołać przykład finału sprzed czterech lat, gdzie Grecy po raz drugi ograli Portugalię. O ile zwycięstwo w pierwszym meczu było wielką niespodzianką i można je było uznać za wypadek przy pracy, złe wejście w turniej, o tyle wynik finałowy był ogromną sensacją, bo wydawało się, że tak grających jak wówczas Portugalczyków nic i nikt nie jest w stanie powstrzymać przed zdobyciem tytułu na swoim terenie. Z kolei w roku 2002 Brazylia dwa razy pokonała Turcję (w I meczu grupowym 2:1, w półfinale 1:0). W 1996 roku Niemcy pokonali w finale Czechów 2:1, wcześniej wygrywając w grupie 2:0. Ten drugi mecz jest zawsze o wiele trudniejszy, o wiele bardziej zacięty, ale jednak wygrywa zazwyczaj ta sama drużyna.
- Hiszpanie zagrali z Włochami dość przeciętnie – wyglądało to, tak jak w pozostałych przypadkach drużyn, które zagrały rezerwami ostatnie mecze grupowe, na mecz kryzysowy. W półfinale Hiszpanie powinni się odrodzić. Z kolei Rosjanie mają za sobą dwa niesamowite, fantastyczne mecze. Tak się nie da grać non stop, co widzieliśmy w przypadku Holendrów.
- Rosja to drużyna o wiele młodsza, o wiele mniej doświadczona. Na tym etapie młodość nie musi być już atutem.
- Guus Hiddink nie doszedł bodaj nigdy z trenowaną przez siebie drużyną wyżej niż do półfinału (piszę z głowy: półfinały z Holandią w latach 1998 i 2000, półfinał z Koreą w roku 2002) – niech tak pozostanie.
Kilka słów o innych meczach
Ciekawe jest to, że w poprzednich wpisach udało mi się przewidzieć bardzo wiele z tego, co zdarzyło się w ćwierćfinałach Chorwacja-Turcja i Holandia-Rosja. Przewidziałem przeciętność Chorwatów, waleczność Turków (to, co zrobili przejdzie do Historii i chwała im za to), fakt że Rosjanie będą niesamowicie silni oraz że drużyny, które zagrały rezerwami w ostatnim meczu będą mieć ogromne problemy z awansem do półfinału. Warto podkreślić niesamowitą grę Rosjan, a przede wszystkim na niesamowite minięcie-zmyłkę Arszawina (bezsprzecznie zawodnika meczu) przy ostatniej bramce.
Ciekawostką jest fakt, że z grupy określanej „grupą śmierci” do półfinału nie przeszła żadna drużyna. Można więc powiedzieć, że „grupa śmierci” okazała się grupą najsłabszą, bo pozostałe mają swoich przedstawicieli w półfinałach. Jest to oczywiście duże uproszczenie, bo druga połówka jest oczywiście zdecydowanie słabsza, niemniej to, co się stało jest godne zauważenia. Z grupy polskiej na szczęście przedstawiciel jest. Tylko pewnie nie ten, którego niektórzy by chcieli.
Typ na finał…
Ostatnio typowałem finał Włochy-Niemcy. Na szczęście jestem zmuszony ten typ zweryfikować. Dziś typuję Hiszpania-Niemcy. Dlaczego Hiszpania, rozpisałem się powyżej. A Niemcy? Tutaj sprawa wydaje się dość jasna. Turcy ugrali już niesamowicie dużo. Zazwyczaj te słabsze drużyny wchodzące do półfinału raczej już odpadają (wyjątkiem Grecy sprzed czterech lat). Turcy chyba nie za bardzo będą mieć na Niemców argumenty. Poza tym Niemcy to zespół turniejowy. Raczej słabszy mecz w półfinale im się nie przydarzy, a tylko taki mógłby dać cień szansy Turkom. Choć nie można zapominać o ich nieprawdopodobnej waleczności. Niemcy powinni się strzec!
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura