Paweł Pomianek Paweł Pomianek
51
BLOG

Rzeszów. O wybitnym miasta naszego gospodarzu raz jeszcze

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Polityka Obserwuj notkę 1

Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc jest postacią absolutnie nietuzinkową. Mało który prezydent cieszy się poparciem niemal 85% mieszkańców swojego miasta (wynik lepszy od Dutkiewicza) i zdobywa wyróżnienia we wszelkich rankingach. Niemniej po kolejnym spotkaniu z nim, w którym uczestniczyłem, znów muszę napisać kilka gorzkich słów.

To, co trzeba prezydentowi Ferencowi oddać, to na pewno to, że posiada dużą charyzmę, a przede wszystkim niezwykłe umiejętności pijarowskie. Było to widać również przed dwoma dniami na kolejnym spotkaniu z mieszkańcami osiedla Słocina, choć ciągłe sukcesy sprawiły, że zdarzają się prezydentowi również publicznie (bo o tym, jak traktuje swoich współpracowników mówi się po cichu w całym mieście) wypowiedzi dość aroganckie (widać, że na stanowisku czuje się bardzo pewnie).

Nie czas to jednak i miejsce, by pisać studium nt. osoby prezydenta. Chciałem raczej odnieść się dziś do konkretnych rzeczy, które – czy to w wypowiedziach prezydenta, czy w rzekomych osiągnięciach miasta – przykuły moją uwagę i niestety mnie zmartwiły.

1. „My przychodzimy do was, jako ci, którzy chcą wam służyć” – mówił Tadeusz Ferenc. Slogan jakże oklepany, a jednak w ustach prezydenta brzmi świeżo i wydaje się, że ludzie to kupują. Poparcie prezydenta jednoznacznie na to wskazuje.

2. Prezydent posługuje się też ciekawymi sztuczkami. Gdy Słocinianie domagali się od niego różnych rzeczy, które kiedyś dawno obiecywał, powiedział mniej więcej słowa, o takim sensie: Proszę Państwa, ja coś wam powiem. Może nie powinienem, ale jednak. Słocina jest oczywiście częścią Rzeszowa. Ale ze Słociny wpływa w podatkach rocznie [i tutaj padła kwota kilkuset tysięcy o ile dobrze pamiętam – oczywiście była to kwota konkretna], a wydajemy rocznie na rozbudowę tego osiedla [i tu padła kwota około 1,5 mln]. Ale proszę zapomnieć o tym, że to powiedziałem.

Sprytny, krótki wtręt, który pewną rzecz pokazuje: Słocina nie powinna się wiele domagać. Jednocześnie prezydent próbuje ustawić siebie, jako tego, który na takie sprawy nie patrzy. I mimo że mieszkańcy nie powinni się niczego domagać (inna sprawa, że te wymagania są czasem rzeczywiście nie na miejscu), on chce ich wysłuchać i zrobić wszystko, co będzie możliwe.

3. Wielką pewność siebie było widać w wypowiedzi dotyczącej jednej z ulic, gdzie mieszkaniec chce za kilka arów swojego terenu – które są potrzebne pod przedłużenie ulicy – ogromne pieniądze. W innym wypadku – stwierdził podobno – przykuje się do płota, a terenu nie sprzeda. Prezydent stwierdził buńczucznie, że on tyle nie zapłaci, a na ten teren i tak wejdzie, będzie pewnie wielka sprawa na całą Polskę, a on jeszcze zyska rozgłos, że drogi buduje.

To, co najbardziej boli to fakt, że ludzie w takiej sytuacja stoją po stronie prezydenta Ferenca. Dlaczego? Bo w naszym kraju prawo jednostki do wolności i własności nie ma już żadnej wartości i jest deptane na każdym kroku. Tak się nauczono za komuny i tak jest i ma być. Gdzie samorządowcom się zamarzy, to tam musi pójść projekt, a że właściciel danego terenu akurat ma inne zdanie na dany temat, to nie ma znaczenia.

4. Prezydent podkreślił, że obniża podatki. Stwierdzenie takie na spotkaniu w Słoninie było straszliwie nieszczęśliwe, bo tutaj wszedł bodaj od tego roku dość wysoki podatek za posiadanie pusto stojących obór, stajni czy stodół (Słocina to teren dość świeżo przyłączony do miasta; w gminie takich dziwnych podatków oczywiście nie ma). Kiedyś używanych, teraz po prostu stojących, bo nie ma kto tego rozebrać (choć niektórzy robią to na gwałt, bo mają na to ostatnie dni).

A jeśli chodzi o obniżanie podatków, to owszem. Słynna była sprawa obniżenia podatku w Rzeszowie o 1 gr rocznie za mieszkańca. Nie pamiętam już czego obniżka dotyczyła, ale rozpisywała się o tym lokalna prasa. Oczywiście zniesiono też np. podatek za posiadanie psa (i słusznie), ale to wcale nie znaczy, że w sumie podatnicy zapłacą mniej.

5. Równie nieszczęśliwe było uzasadnienie rzekomego obniżania podatków. Jak stwierdził prezydent są teraz takie możliwości, że można pieniądze ściągać z zewnątrz, więc nie ma potrzeby obciążać mieszkańców. Rzecz jednak w tym, że te pieniądze z zewnątrz z niebiesiech nie spadają i też ktoś musi je wyłożyć. Najczęściej rzecz jasna pochodzą z przymusowych podatków mieszkańców innych państw Unii. Ludzie gdzieś wewnętrznie czują, że zwyczajnie kogoś okpili. A to jest zawsze demoralizujące.

6. Najbardziej boli czasem słuchanie tego, jaki jest cel wydawania miejskich pieniędzy. Na przedwczorajszym spotkaniu oznajmiono, że w żłobkach rodzice płacą tylko ok. 200 zł miesięcznie. Pozostałe ok. 4oo zł dopłaca miasto. Z pieniędzy podatnika rzecz jasna. Aż mnie skręca, gdy tego słucham. Miasto dopłaca z naszych podatków za rozbijanie rodziny, za oderwanie maleńkiego dziecka od matki już od najmłodszych lat.

Warto zaznaczyć – logicznie rozumując – że do żłobka są posyłane te dzieci, których mamy chodzą do pracy. Czyli nie dość, że kobieta chodzi do pracy, a rodzina ma podwójną pensję, to dostaje jeszcze dodatkowy zastrzyk pieniężny. Jak to zwykle bywa, pomoc Państwa jest kierowana do bogatszych (którzy mają podwójną pensję), a nie do najbiedniejszych, do tych matek, które podejmują decyzję, że wychowanie dzieci jest dla nich sprawą priorytetową. Rzecz jasna jako liberał osobiście każdą redystrybucję dóbr uważam za nieuczciwą, jednak jeśli już ktoś ma otrzymywać te 400 zł miesięcznie, to przeznaczmy je dla tych matek, które decydują się skupić na tej najważniejszej ziemskiej roli kobiety. Bo to ich dzieci są przyszłością naszego państwa, a nie te, których najintymniejsze potrzeby nie są zaspokajane od najmłodszych lat.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka