Paweł Pomianek Paweł Pomianek
138
BLOG

Moralne dylematy zbierania i redagowania informacji

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Wydawałoby się, że dziennikarstwo informacyjne, poza sytuacją jawnego kłamstwa, nie zawiera w sobie żadnych dylematów moralnych. W treści artykułów czy newsów przedstawia się przecież – przynajmniej z założenia – suche fakty. Nic bardziej mylnego. Dylematów moralnych przy tworzeniu informacji jest cała masa.
 
Pisząc ten tekst, chciałbym się oprzeć głównie na moich doświadczeniach związanych z kilkumiesięczną pracą w podkarpackiej Gazecie Codziennej „Nowiny”. Mógłbym oczywiście pisać o wielu rzeczach i poruszyć wiele wątków, ale o takich kwestiach, jak wysłuchanie dwóch stron sporu, rzetelne uzyskiwanie informacji na podstawie dwóch niezależnych źródeł, sprawdzanie informacji u źródła czy bezstronnego podchodzenia do relacji każdej ze stron pisze się wiele.
 
Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na problem moralny, który wiąże się ze zbieraniem informacji, a mówi się o nim stosunkowo mało. Przez bodaj cztery miesiące robiłem dla „Nowin” tzw. „Domki”. Moim zadaniem było iść na daną ulicę i zapytać siedem osób o to, czy są zadowoleni z mieszkania na swojej ulicy, jakie są plusy mieszkania na ich osiedlu i jakie są problemy do rozwiązania. Wszystko byłoby pewnie proste i łatwe, gdyby nie fakt, że musiałem również uzyskać zdjęcia wypowiadających się osób oraz poprosić o podanie do gazety imienia i nazwiska.
 
Dopóki mieszkańcy mówili wyłącznie o plusach mieszkania przy ich ulicy, nie było żadnego problemu. Kłopot pojawiał się w sytuacji, gdy na osiedlu mieszka się niedobrze, a powodem nie jest złe zarządzanie blokiem czy osiedlem (o zarządzających każdy raczej mówił otwarcie), ale przykładowo agresywni młodzi ludzie, niszczący samochody, wybijający szyby czy chociażby zakłócający ciszę nocną. Respondenci po prostu zwyczajnie bali się pozwolić na publikację takiej wypowiedzi. Mówili o tym do mnie, prywatnie, nie chcieli jednak, by taka informacja ukazała się w ich wypowiedzi. W ten sposób obraz jakości mieszkania na danej ulicy stawał się szczątkowy, niepełny, zamazany. Podobnie ludzie skarżyli się czasem na niemiłe lub głośne sąsiedztwo, nie chcieli jednak narażać się, publikując pod swoim nazwiskiem wypowiedź w największej lokalnej gazecie.
 
Dla mnie, jako dziennikarza rodził się dylemat. Materiał oddać musiałem, wiedziałem jednak, że oddaję materiał szczątkowy i nie do końca prawdziwy. I tutaj pojawiał się problem moralny, bo miałem tak naprawdę dwie opcje: 1) walczyć za wszelką cenę, by ktoś podpisał się pod słowami, że np. młodzi ludzie dewastują okolicę; 2) przedstawić materiał uładzony, nie do końca prawdziwy, ale taki, który w każdym razie nikomu nie zaszkodzi. Można by oczywiście mówić również o trzeciej opcji, czyli o publikacji pewnych rzeczy anonimowo, ale to akurat w tym wypadku nie wchodziło w grę. Poza tym wypowiedzi anonimowe są też mało wiarygodne, bo anonimowo, to można powiedzieć czy napisać wszystko, co widać czytając choćby komentarze pod wpisami na internetowych blogach.
 
Wracając jednak do meritum… Oczywiście opcja pierwsza byłaby lepsza dla rzetelności i prawdziwości informacji. Jednak konsekwencją mogłoby być zniszczenie samochodu, wybicie okna lub nawet pobicie osoby, która podpisała się pod taką informacją. A znając skuteczność naszej policji i polskie przepisy, agresorzy nadal pozostawaliby bezkarni.
 
Stając w tej sytuacji, przy całej świadomości zaniżonej wartości informacji, która była publikowana w „Domku” nie tylko zgadzałem się na opublikowanie jedynie fragmentów niekontrowersyjnych, ale jeszcze dodatkowo pytałem poszczególne osoby, które pewne rzeczy mówiły wprost i nie zastrzegały, by ich nie publikować, czy są przekonane, że dane rzeczy mogą się pod ich nazwiskiem ukazać. Zniszczenie czyjegoś samochodu czy pobicie kogoś po publikacji dziennikarza, też jest pewną współodpowiedzialnością moralną tego, kto pozwolił danym rzeczom ujrzeć światło dzienne.
 
Z drugiej strony, niestety, takie podejście nie pozwala przezwyciężać ludziom strachu – czasem nieuzasadnionego – i nie pozwala na poprawę sytuacji, którą mogłoby (przynajmniej czasem) powodować ujawnienie całej prawdy.
---------
Praca zaliczeniowa z etyki w podyplomowym studium dziennikarskim w KUL.
Od autora: Temat moralności w informowaniu dziennikarskim podejmuje w sposób ogromnie ciekawy również film „Veronica Guerin”.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości