payssauvage payssauvage
2068
BLOG

Komorowski czci zamach na spodnie Hitlera, czyli o repolonizacji mediów

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 50

Kiedy Jarosław Gowin zająknął się u Moniki Olejnik o konieczności repolonizacji mediów podniósł się klangor pod niebiosa, że niby co ten Gowin wygaduje, że nietolerancja, „demony patriotyzmu” i w ogóle jak tak można? Wiadomo przecież, że „kapitał nie ma narodowości”, prawda? Może i prawda, ale powiedzcie to ludziom, którzy pracują „u Niemca”, np. Konradowi Piaseckiemu. Konrad Piasecki z radia RMF FM, którego właścicielem jest niemiecki Bauer Verlag (poprzez Bauer Media Polska), wziął się ostatnio na Twitterze za obronę czegoś, czego obronić się nie da, czyli decyzji B. Komorowskiego, który postanowił wziąć udział w uroczystościach upamiętniających niemieckiego nazistę Clausa Stauffenberga.

Póki gonił zające, póki kaczki nosił”, czyli póki zwyciężał na frontach II wojny światowej, Adolf Hitler był najukochańszą duszeńką pułkownika Stauffenberga, któremu nie przeszkadzały masowe mordy dokonywane na Polakach i Żydach. Ale jakże miały one panu pułkownikowi przeszkadzać, skoro uważał on Polaków za podludzi, którym jedyne co się od życia należy, to bat i niewolnicza praca dla Niemców. Aliści dopóty Führer wodę nosi, dopóki mu się ucho pod Stalingradem nie urwie. Kiedy wojska III Rzeszy zaczęły ponosić klęskę za klęską Stauffenberg postanowił wysadzić Hitlera w powietrze, by Niemcy mogły zawrzeć pokój z zachodnimi aliantami i skupić się na walce ze Stalinem. Pan pułkownik postanowił podłożyć bombę w bunkrze „Wilczy Szaniec” w Gierłoży, kiedy będzie tam przebywał Adolf Hitler. Jak postanowił, tak zrobił, bomba wybuchła, ale wódz III Rzeszy nie ucierpiał. Jedyną ofiarą nieudacznika Stauffenberga były spodnie Adolfa, które wybuch potargał na strzępy (Führer pokazywał je potem Mussoliniemu i do dziś zachowały się zdjęcia tych podartych pantalonów). Właśnie zamach na spodnie Hitlera umyślił sobie upamiętniać Komorowski, a Konrad Piasecki umyślił sobie tej decyzji bronić.

Czyniąc to, dziennikarz RMF FM z jednej strony wydziwiał nad „polskocentryzmem” (chodziło mu chyba o polonocentryzm), a z drugiej próbował przedstawić niemiecki punkt widzenia jako obiektywny („bronię zdrowego rozsądku” – pisał kabotyńsko Piasecki). Warto tutaj przypomnieć, że to drugie charakterystyczne było dla prasy polskojęzycznej wydawanej podczas wojny przez niemieckiego okupanta, a przez Polaków nazywanej „gadzinową”. Nie chcę przez to powiedzieć, że pan Piasecki szykuje się do podpisania Volkslisty. Chodzi mi o to, że dla pana Konrada i jemu podobnych fakt zatrudnienia u niemieckiego właściciela stwarza… Jakby to powiedzieć? Pewne obiektywne uwarunkowania – może tak. Wiadomo, że nad panem Piaseckim nie stoi kapo z pejczem, ale z drugiej strony, jeśli np. Piasecki zacząłby się krytycznie wyrażać o Niemcach, to musiałby się liczyć z utratą pracy. A wówczas – kto go przyjmie?  Kto da mu jeść? Człowiek rozsądny musi brać takie rzeczy pod uwagę. A jak już weźmie, to efekty nie dają na siebie długo czekać.

Wydaje mi się, że dyskusja o repolonizacji mediów jest obecnie bardziej aktualna, niż kiedykolwiek. Istnienie silnych mediów opartych o polski kapitał leży bowiem nie tylko w interesie państwa polskiego. Również patrząc z punktu widzenia dziennikarzy byłaby to sytuacja jak najbardziej pożądana. Choćby po to, by nie musieli oni stosować autocenzury, albo, co gorsza, nie musieli, w sposób który ich ośmiesza, podlizywać się niemieckim właścicielom mediów, w których pracują.

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (50)

Inne tematy w dziale Polityka