Tymczasowe konto Peacemakera Tymczasowe konto Peacemakera
102
BLOG

Neron, Hitler, Tusk i inni superbohaterowie walki z PODPALACZAMI i wszelkim ZŁEM

Tymczasowe konto Peacemakera Tymczasowe konto Peacemakera Polityka Obserwuj notkę 2
Nawet gdyby prawdą były te wszystkie kłamstwa Tuska, że PiS to tylko kradł, a nie dawał... ba, nawet gdyby PiS cynicznie umieścił "prawo do kradzieży" w swoim programie tak, jak PO umieściła "prawo do aborcji" to i tak głosowanie na Koalicję Obywatelską i każdą partię która współtworzy z nią obecny rząd byłoby nieskończenie dalsze od wiary chrześcijańskiej niż głosowanie na PiS. Bo wprawdzie ważne jest przykazanie "nie kradnij" (choć przykazanie "nie zabijaj" jest jeszcze ważniejsze) i zgodnie ze słowami św. Pawła "złodzieje nie odziedziczą Królestwa Bożego" (podobnie jak mężczyźni współżyjący ze sobą... czyli znów "remis"), ale nic nie jest taką odwrotnością chrześcijaństwa niż właśnie nienawiść. Można ją nazwać "przywracaniem praworządności", można "wyrównywaniem krzywd", można wreszcie cynicznie jak Tusk nazwać tę nienawiść "prawem" i "sprawiedliwością". Ale nie zmieni to faktu, że pozostanie ona NIENAWIŚCIĄ, czyli tym co NISZCZY OD ŚRODKA nienawidzącego i ZARAŻA OD ZEWNĄTRZ innych - zarówno tych, co się do tej nienawiści PRZYŁĄCZĄ, jak i tych, co dziś nienawidzeni jutro ODPOWIEDZĄ NIENAWIŚCIĄ. Więc jeśli mimo tego, że głosujesz na Tuska ciągle tli się w Tobie jakiś choćby najmniejszy płomyk dobra, to WEŹ SIĘ WRESZCIE OGARNIJ... I WYRWIJ Z TEGO ZAKLĘTEGO KRĘGU NIENAWIŚCI... ZANIM DO RESZTY ZNISZCZYSZ SIEBIE I WSZYSTKO WOKÓŁ SIEBIE!

Tytułowe zestawienie trzech POSTACI z ich PIĘKNĄ RETORYKĄ oraz idącymi za nią i kontrastującymi z nią ZBRODNICZYMI DZIAŁANIAMI mówi tak dużo, że pisanie jakiegokolwiek artykułu rozwijającego tę niby oczywistą myśl wydawałoby się zbyteczne. Gdyby patrzeć na ten temat od strony zdroworozsądkowej, to żaden polityk (zwłaszcza będący z wykształcenia historykiem, jak Donald Tusk) nie powinien sięgać po przypisywanie swoim przeciwnikom roli "PODPALACZY" - choćby ze względu na skojarzenia z takimi postaciami jak Hitler i Neron. A jednak... A jednak Tusk nie tylko wyskakuje z tekstem o "podpalaczu z Żoliborza", ale powtarza tę frazę tak często, że nasuwa się kolejne skojarzenie o kłamstwie powtórzonym 1000 razy... A jednak miliony Rzymian kupiły retorykę Nerona, miliony Niemców z entuzjazmem przyjęły retorykę Hitlera, a miliony Polaków z euforią (a niektórzy bez euforii, ale ciągle z poparciem - mimo oczywistych skojarzeń ze słowami i czynami największych zbrodniarzy w historii) witają retorykę Donalda Tuska. Bo słowa ekstremalnie upraszczające rzeczywistość i wyznaczające wroga są dla niektórych bardzo atrakcyjne. Ale po tych słowach zawsze przychodzą CZYNY. W Cesarstwie Rzymskim była to delegalizacja chrześcijaństwa i prześladowania chrześcijan. W Niemczech była to delegalizacja najpierw partii o charakterze komunistycznym i socjaldemokratycznym, a następnie całej opozycji, uchwalenie tzw. „Ustawy o pełnomocnictwach” (niem. Ermächtigungsgesetz), która oficjalnie nazywała się „Ustawą o usunięciu zagrożenia narodu i Rzeszy” (niem. Gesetz zur Behebung der Not von Volk und Reich) i nadawała Rządowi III Rzeszy prawo wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, bez udziału parlamentu, aż wreszcie terror, Holocaust i koszmar II Wojny Światowej. A jak to wygląda w Polsce? Specjalne uprawnienia, które w nawiązaniu do filmów o Jamsie Bondzie można nazwać "licencją na łamanie prawa" Donald Tusk już dawno sobie uzurpuje i nawet przyznaje to wprost - nazywa je "DEMOKRACJĄ WALCZĄCĄ". Więc dylemat czy słowa Tuska o "podpalaczu z Żoliborza" są preludium do następnego, jeszcze bardziej brutalnego i sprzecznego z prawem etapu "robienia porządków żelazną miotłą", czy też jest to wyłącznie pic na wodę i opium dla mas - kolejna porcja narkotyku antypisowskiej nienawiści (bez którego jak wiadomo "silni razem" żyć nie mogą) pozostaje chwilowo nierozstrzygnięty... przynajmniej do czasu, kiedy po słowach pojawią się czyny... lub się nie pojawią. Trzeba tu podkreślić, że o ile w przypadku Nerona w 64 roku naszej ery w trwającym pięć i pół dnia rzeczywiście spłonęło dziesięć z czternastu dzielnic Rzymu, a w przypadku Hitlera w nocy z 27 na 28 lutego 1933 roku Reichstag rzeczywiście został podpalony, to w przypadku Tuska zdarzenie pod siedzibą PO wyglądało co najmniej dziwnie... i chyba nic nie zostało tam podpalone... nawet nie jest pewne, czy sprawca próbować cokolwiek podpalać... a Tusk kłapie jadaczką, jakby spłonął Sejm, Senat i większość dzielnic lewobrzeżnej Warszawy. I ewidentnie lekceważy on koszmarny kontekst historyczny takich oskarżeń. Dlaczego? Bo nie tylko wie, że wbrew propagandowym hasełkom o "inteligentnym i wykształconym" elektoracie PO (od soboty KO) oraz "ciemnym, fanatycznym i nienawistnym ludzie pisowskim" to właśnie w elektoracie obecnej koalicji rządzącej zachodzą obecnie dwa zjawiska, za sprawą których "kulturalny", "inteligentny" i "wrażliwy" naród niemiecki przemienił się nie tylko w fanatyczne mięso armatnie, ale w pozbawione ludzkich odruchów maszynki do zabijania sterowane przez zbrodniarzy zdolnych do popełniania wydawałoby się że niewyobrażalnych okrucieństw. Broń Boże nie chcę tutaj stawiać znaku równości pomiędzy elektoratem PO, PSL, PL2050 i Lewicy a elektoratem NSDAP - w Polsce terror "zaciął się" na pierwszej fazie i właśnie Tusk z Żurkiem próbują "popchnąć" go dalej. I to, że się "zaciął" jest niewątpliwie zasługą Polaków, którzy jednak w ogromnej części stawiają jakiś opór i nie dają sobie do końca wyprać mózgów i zniszczyć sumień - pokazały to chociażby wybory prezydenckie. Ale chcę tu krótko nazwać i opisać dwa zjawiska, które powinny być sygnałem alarmowym, że Tusk robi ze swoimi wyborcami coś bardzo niedobrego. 

Moralne odcięcie

Jeszcze raz powtórzę, że nie mam zamiaru stawiać tutaj znaku równości pomiędzy elektoratem PO i innych partii "antypisowskich" a niemieckimi zbrodniarzami. A jednak jest tutaj w pewnym obszarze uderzające podobieństwo. Hannah Arendt opisując Adolfa Eichmanna stwierdziła, że w życiu prywatnym był on "PRZERAŻAJĄCO NORMALNY". Zachowywał się jak troskliwy ojciec i mąż, dobry sąsiad, przykładny obywatel... by w godzinach pracy nadzorować mordowanie tysięcy Żydów i ludzi innych narodowości dziennie... po czym wracał do domu i znów był wzorowym ojcem, mężem, sąsiadem, obywatelem. Adolf Eichmann, podobnie jak większość niemieckich zbrodniarzy całkowicie odciął politykę od całej reszty działań podlegających osądowi moralnemu. W domu był dobrym mężem i ojcem, bo tak trzeba, a w godzinach pracy zmieniał się w bezduszną bestię... "bo tak trzeba". Bo - jak napisał w swoim rozkazie Heinrich Himmler - "żyjemy w czasach żelaza, w których porządki trzeba robić żelazną miotłą". Bo był - podobnie jak większość Niemców popierających Hitlera - przekonany, że Żydzi, Polacy, Rosjanie i inni ludzie (a w jego mniemaniu "podludzie") całkowicie zasłużyli sobie na taki los, bo dopuścili się strasznych zbrodni i stanowią zagrożenie dla narodu niemieckiego. 


"Ale czyż można wyliczyć wszystkie objawy bezprawia i opisać całą garderobę płaszczyków, pod którymi się ukrywa? Jest jeden taki płaszczyk demagogiczny, w który wszyscy prawie wierzą jak w królewską koszulę z bajki Andersena. A mianowicie zarzuca się osobom, które się chce zniszczyć, po prostu nieuczciwość. Urzędowe oświadczenie, że ktoś kradł, dopuszczał się nadużyć natury finansowej, wyzyskiwał swoje wpływy czy stosunki itp. — któż na całym świecie natychmiast w to nie uwierzy? Może jakaś zaślepiona matka i to chyba nie w czasach dzisiejszych. Tylu tysiącom ludzi przypisano podobne sprawki, że opinia publiczna nie może się wprost połapać, czy wytoczono sprawy tym rzekomym kanaliom, czy zostali skazani. Wiadomo, że są aresztowani, że siedzą: dobrze im tak. A gazeta jutrzejsza przyniesie tyle nowych sensacji, że o wczorajszych „panamach” nie będzie czasu myśleć. Tak łatwo przecież przyczepić się do ludzi operujących ogromnymi kapitałami publicznymi. Gdzie tylko jest fundusz dyspozycyjny — tam szantaż murowany. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby inny reżim zastąpił obecny i chciał zastosować te same metody walki. (...) Powróćmy do rzekomych nadużyć. Zarzuca się je wszystkim „niewygodnym”. (...) Przeciw jednemu z nich wysunięto zarzut, że pobierał „niesłychanie wygórowane wynagrodzenie”, bo aż siedemset marek miesięcznie. Ale jak już wspomniałem, zarzut chciwości, choćby poparty tak śmiesznie słabymi argumentami, zawsze trafia do złośliwej łatwowierności tłumu."

Czyż powyższy cytat nie brzmi jak opis tego, co obecnie robi rząd Tuska i jak na to reagują jego wyborcy? Tak, brzmi. A jest to fragment z wydanej prawie sto lat temu książki "Cywil w Berlinie" Antoniego Sobańskiego opisujący pierwszy rok rządów Hitlera z punktu widzenia korespondenta, który pojechał do Berlina aby być naocznym świadkiem działań reżimu i reakcji różnych grup społecznych na jego zbrodnie. "Wiadomo, że są aresztowani, że siedzą: dobrze im tak.". Celowo pogrubiłem te słowa, bo przecież są one obecnie MOTTEM ŻYCIOWYM WIELU WYBORCÓW TUSKA. Tak jak wyborcy NSDAP całkowicie odcinają oni od standardowych osądów moralnych cały obszar związany z polityką. Są wzorowymi ojcami, matkami, dziadkami, babciami, synami, wnuczkami, sąsiadami, kolegami z pracy... aby w momencie kiedy wkroczą na obszar polityki zmieniać się w żądne krwi potwory, które nie marzą o niczym innym niż oglądanie "pisiorów" w celach śmierci (nie żartuję, nie przesadzam, słyszałem to na własne uszy... i to przy stole wielkanocnym) lub ostatecznie w więzieniach i ciągnących się w nieskończoność aresztach wydobywczych. Nic ich tak nie raduje jak doniesienia o aresztowaniach, zajęciach kont, konfiskatach mienia... mimo że żaden wyrok jeszcze nie zapadł. Szydzą sobie ze śmierci jednego, drugiego, trzeciego polityka PiS... Jan Szyszko, Lech Morawski, Henryk Cioch... oczywiście zawsze z tytułem profesorskim zamienionym na jakieś pogardliwe określenie typu "dubler". Szydzą z chorób nowotworowych Ziobry, Mateckiego... Winą za śmierć Barbary Skrzypek obarczają oczywiście Jarosława Kaczyńskiego... podobnie jak obarczali go winą za śmierć jego brata bliźniaka i całej delegacji lecącej do smoleńska. Wielbią samobójcę Piotra Szczęsnego. Kpią z próby samobójczej cierpiącego na zespół Aspergera z elementami ADHD w spektrum autyzmu dziecka aresztowanej Anny Wójcik... Po czym dalej są wzorowymi ojcami, matkami, dziadkami, babciami, synami, wnuczkami, sąsiadami, kolegami z pracy. I ten "firewall" odcinający politykę od strefy normalnego osądu moralnego jest u nich tak silny, że nawet w momencie szoku, który u każdego normalnego człowieka wywołałby refleksję połączoną z głęboką przebudową własnego postępowania (otarcie się o śmierć, choroba nowotworowa... samobójstwo w najbliższej rodzinie dziecka z zespołem Aspergera w spektrum autyzmu - to autentyczne, znane mi osobiście przypadki) nie stać ich na to, aby powiedzieć "dość", "koniec tej nienawiści", "koniec zemsty", "koniec czczenia samobójców", "koniec szydzenia ze śmierci", "koniec cieszenia się z poniżania, z aresztowań i cierpienia rodzin aresztowanych"... Nie, oni nawet w obliczu osobistej tragedii żyją tak, jakby w obszarze polityki ta tragedia niczego nie zmieniała. Żyją tak, jakby politycy PiS i członkowie ich rodzin nie byli ludźmi. "Wiadomo, że są aresztowani, że siedzą: dobrze im tak." Czasem wyborca PO jest tak "wspaniałomyślny" że nie traktuje znajomego wyborcy PiS jak "pisiora". No cóż... Niemcy bywali jeszcze bardziej wspaniałomyślni - zdarzało im się nie tylko zaniechać zabicia lub wydania znajomego Żyda lub Polaka, ale nawet jakiemuś znajomemu ocalić życie... między egzekucjami kilkudziesięciu innych. Wiem, to nie jest to samo - to co czyni reżim Tuska to jeszcze nie jest to, co robił reżim Hitlera, gdy się rozpędził... Ten reżim "zaciął się" na samym początku... i nie wiemy czy gdyby nie to "zacięcie" to poszedłby dużo dalej niż posunął się do tej pory, czy nie. Ale mechanizm jest mechanizmem - albo jesteśmy ludźmi zawsze i wszędzie, albo nie jesteśmy nimi nigdy i nigdzie.  

Intelektualna redukcja

Czy ktoś widział zwolennika PO prowadzącego merytoryczną dyskusję ze zwolennikiem PiS? A czy ktoś może widział polityka PO merytorycznie dyskutującego z politykiem PiS? Najczęściej "dyskusję" polityka obecnej koalicji z "pisiorem" można streścić słowami "wy jesteście podludzie, nie należą wam się żadne prawa, braliście i bierzecie udział w strasznych zbrodniach, więc nie zasługujecie na nic". Czy przesadzam? A jak zareagował Bartosz Arłukowicz (i to były lekarz!!! LEKARZ PEDIATRA!!!) gdy UDOWODNIONO MU że skłamał pisząc o Annie Wójcik, że po zwolnieniu z aresztu nie pojechała prosto do chorego dziecka, tylko na wywiady w telewizjach "Republika" i "wPolsce24"? 

image

image

No właśnie zareagował według schematu: "jesteś pisiorem, współpracujesz z pisowskimi telewizjami, więc NIE MASZ ŻADNYCH PRAW": 

image

Czy wiecie co mają wspólnego WSZYSCY wyborcy Tuska i jego koalicjantów, którym JESZCZE zdarza się rozmawiać z "pisiorami" o polityce? TO, ŻE KIEDY ZACZYNA IM BRAKOWAĆ ARGUMENTÓW, AUTOMATYCZNIE ZMIENIAJĄ TEMAT NA JAKĄŚ INNĄ OSOBĘ, której samo nazwisko uruchamia "małpi rozumek" u ogółu "antypisowców" - najczęściej to jest Macierewicz, czasem Mejza, czasem Obajtek... nie uwierzycie, ale kiedyś to był... MARIAN BANAŚ... ale jak tylko dał się zaszantażować i skorumpować antypisowskiej sitwie, to natychmiast z "gangstera" awansował na "bohatera"... nawet "męczennika". I CZY TAKI MĘŻCZYZNA LUB KOBIETA Z TYTUŁEM MAGISTRA LUB INŻYNIERA NIE ZDAJE SOBIE SPRAWY, ŻE OWĄ NAGŁĄ ZMIANĄ TEMATU WCALE NIE WYGRYWA DYSKUSJI (chyba że w oczach podobnych do niego lub do niej) TYLKO SIĘ OŚMIESZA? Bo przecież nie piszę o paniach stojących w kolejce do warzywniaka lub panach kopiących rowy, tylko o "wykształconych" ludziach rozmawiających w korporacjach z "pisowskimi wyrzutkami". 

Jest jeszcze jedna cecha, która ten elektorat łączy. I tu znów nie mam zamiaru przekraczać granicy stawiania znaku równości pomiędzy tuskistą a nazistą, ale jest to właśnie ta cecha, którą również Hitler wyrobił w narodzie niemieckim lat trzydziestych ubiegłego wieku. To przekonanie, że jedno, dwa lub trzy odpowiednio "cięte" (czytaj "złośliwe") zdania polityka "uśmiechniętej koalicji" potrafią "obalić" KAŻDĄ argumentację KAŻDEJ osoby która odważyła się stanąć po stronie "pisowskiego status quo" i sprzeciwić się dokonywanej przez Tuska, Żurka, Giertycha, Wrzosek (wcześniej Bodnara) REWOLUCJI. Przykład pierwszy z brzegu. Proszę porównać długi, rzeczowy, merytoryczny i przesiąknięty troską o Polskę i rozumiane ponadpartyjnie dobro wymiaru sprawiedliwości wywód sędziego Zbigniewa Kapińskiego z "odpowiedzią" jakiej na to uzasadnienie wyroku udzielił Adam Bodnar: 

image

Bo choć znaku równości pomiędzy wyborcą Tuska i Hitlera jeszcze nie da się postawić, to znak równości pomiędzy MENTALNOŚCIĄ jaką Tusk i jego otoczenie kształtują już dawno został postawiony. Co ma robić wyborca Tuska? Nienawidzić PiS-u! A co oprócz tego? Klaskać, skandować i nie dyskutować! Punkt pierwszy: wszystkiemu winny jest PiS. Punkt drugi: jeśli jakieś przesłanki wskazują na to, że jest inaczej i w danej sprawie to zwolennicy PiS mają rację - patrz punkt pierwszy. Punkt trzeci: jeśli nie zgadzasz się z punktami pierwszym i drugim, to jesteś pisior, idiota, burak, ruski szpieg... powinno się ciebie zdegradować, odebrać wszystkie tytuły, pozbawić majątku, wtrącić do więzienia... Jeśli ktoś twierdzi, że przesadzam, to niech odpowie sobie na pytanie: 

Dlaczego Tusk przyjął taki a nie inny model reagowania na różne zdarzenia - krótkimi, złośliwymi "tweetami"?

Jak ktoś z wyborców PO jeszcze ma jakieś wątpliwości, czy taka droga bezwzględnego posłuszeństwa, żelaznej dyscypliny, bezwarunkowej lojalności wobec linii partyjnej z odrzuceniem wszelkich hamulców moralnych jest dobra dla demokracji, to Tusk w Pabianicach dokładnie mu te wątpliwości wybił z głowy: 


Czy można być chrześcijaninem i głosować na Tuska? 

Powyższe pytanie jest parafrazą wypowiedzi Donalda Tuska z konwencji PO która odbyła się 2 lipca 2022 r. w Radomiu:


Jeśli macie dzieci, wnuki, wiecie co? Tak się zwracam do ojców i dziadków. Jeśli macie tak jak ja córkę, wnuczkę, to nie możecie na miłość Boga głosować na PiS. Oni naprawdę zgotowali piekło kobietom i oni zgotują piekło waszym córkom i wnuczkom. Mówię też o tym z pełnym przekonaniem jako chrześcijanin. Ludzie, jeśli ktoś wierzy w Boga i czuje się chrześcijaninem, to może głosować na partię, która ma Mejzę, Kurskiego, w ogóle, o czym my rozmawiamy? Czy można głosować na kłamstwo, złodziejstwo, pogardę, nienawiść? Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS. To jest proste jak drut.

Zadajmy sobie pytanie: czy można być chrześcijaninem i głosować na Tuska? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw zapytać czy można być wyborcą PiS lub PO "POMIMO ŻE" czegoś się w działaniach jednej lub drugiej partii nie akceptuje? Bardzo pokrętnej odpowiedzi na to pytanie udzielił lewacki pseudonaukowiec Przemysław Sadura

Dlaczego pseudonaukowiec? Bo stronniczość jego wypowiedzi przekreśla go jako jakiegokolwiek, choćby najsłabszego, ale obiektywnego badacza. Zupełnie inną miarą mierzy on elektorat PiS, który głosuje na tę partię, mimo że się z jakimiś punktami jej programu nie zgadza (mówi o elektoracie "cynicznym" i "materialistycznym"), a zupełnie inną miarę stosuje do podobnego elektoratu PO i jej koalicjantów (nazywa go elektoratem "krytycznym", "niefanatycznym"). Tylko mimo całej tej stronniczości z wypowiedzi wynika, że owi "cynicy" którzy głosują na PiS mimo że się z częścią jej programu nie zgadzają byli, są i będą zawsze bardzo liczną grupą... a "krytyczna" i "niefanatyczna" część elektoratu PO znika w zastraszającym tempie ustępując fanatykom, których od "populistycznych, prawicowych radykałów" odróżnia tylko to, że wprawdzie tak samo jak owi radykałowie nienawidzą oni Ukraińców, imigrantów, muzułmanów (i oczywiście pisowców), ale za to "są za aborcją", "prawami kobiet" i "prawami mniejszości seksualnych". 

Ale nawet bez tego pseudonaukowego wywodu patrząc wyłącznie od strony zdroworozsądkowej w przypadku PiS odpowiedź jest pozytywna. Tak, można głosować na PiS nie popierając "piątki dla zwierząt", zaostrzenia prawa antyaborcyjnego, działań Niedzielskiego lub Szumowskiego wobec pandemii (nawet nie sposób zgadzać się z obydwoma ministrami, bo działali oni w skrajnie różne sposoby... więc albo się zgadza z Szumowskim, a krytycznie podchodzi do Niedzielskiego albo odwrotnie) czy choćby mając zastrzeżenia do "Polskiego Ładu". Bo te działania nie stanowią esencji programu PiS, a niektóre z nich są ewidentnymi wpadkami tego ugrupowania widocznymi nawet dla jego najtwardszego elektoratu. Natomiast trudno by było głosować na PiS będąc przeciwnikiem programu Rodzina 500+ lub strategicznego sojuszu militarnego ze Stanami Zjednoczonymi. 

A jak to wygląda w przypadku Platformy (obecnie KO) i całej obecnej koalicji rządzącej? Czy można na nią głosować uważając całą tę nienawiść do PiS za rzecz złą i etycznie niedopuszczalną? A przecież bycie chrześcijaninem wyklucza podsycanie nienawiści. PRZYKAZANIE MIŁOŚCI JEST W CENTRUM WIARY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ. No właśnie nie da się. Dałoby się pogodzić bycie chrześcijaninem i głosowanie na PO jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku, bo cała kampania wyborcza tego ugrupowania (której podporządkowały się inne ugrupowania startujące z tej samej listy: PSL i Lewica) opierała się WYŁĄCZNIE na ataku wymierzonym w kościół katolicki, przy okazji którego PiS miał "oberwać rykoszetem" jako partia powiązana z klerem. Ale ktoś z bardzo giętkim kręgosłupem moralnym mógłby sobie jeszcze wmawiać, że tamten atak był "dla dobra kościoła" (bo rzeczywiście grzechy hierarchów tuszujących zbrodnie pedofilskie księży wołają o pomstę do nieba). Można sobie wmawiać i tłumaczyć także, że atak na Jana Pawła II przeprowadzony na przełomie marca i kwietnia 2023 roku wyłącznie w tym celu, aby silnymi emocjami odwrócić uwagę od sukcesu ekipy PiS jaką była wizyta Joe Bidena i tym samym zatrzymać sondażowy "zjazd" Platformy był wyłącznie inicjatywą stacji TVN i PO nie ma z nią nic wspólnego. 

Ale w żaden sposób nie można sobie wytłumaczyć tego, że Tusk nazywający PiS "ZŁEM", nazywający Kaczyńskiego "podpalaczem z Żoliborza" działa w imię miłości bliźniego... ani tego, że owa nienawiść do PiS, wbijanie do serc i rozumów wyborców tej NIENAWIŚCI oraz STRACHU PRZED PISEM nie jest rdzeniem spajającym całą obecną koalicję rządzącą. 

Nawet gdyby prawdą były te wszystkie kłamstwa Tuska, że PiS to tylko kradł (patrz cytat z "Cywila w Berlinie"), a nie dawał (patrz 500+)... ba, nawet gdyby PiS cynicznie umieścił "prawo do kradzieży" w swoim programie tak, jak PO umieściła "prawo do aborcji" to i tak głosowanie na Koalicję Obywatelską i każdą partię która współtworzy z nią obecny rząd (a w zasadzie reżim... trochę "zacinający się", ale reżim) byłoby nieskończenie dalsze od wiary chrześcijańskiej niż głosowanie na PiS. Bo wprawdzie ważne jest przykazanie "nie kradnij" (choć przykazanie "nie zabijaj" jest jeszcze ważniejsze) i zgodnie ze słowami św. Pawła "złodzieje nie odziedziczą Królestwa Bożego" (podobnie jak mężczyźni współżyjący ze sobą... czyli znów "remis"), ale nic nie jest taką odwrotnością chrześcijaństwa niż właśnie nienawiść. Można ją nazwać "przywracaniem praworządności", można "wyrównywaniem krzywd", można wreszcie cynicznie jak Tusk nazwać tę nienawiść "prawem" i "sprawiedliwością". Ale nie zmieni to faktu, że pozostanie ona NIENAWIŚCIĄ, czyli tym co NISZCZY OD ŚRODKA nienawidzącego i ZARAŻA OD ZEWNĄTRZ innych - zarówno tych, co się do tej nienawiści PRZYŁĄCZĄ, jak i tych, co dziś nienawidzeni jutro ODPOWIEDZĄ NIENAWIŚCIĄ. Więc jeśli mimo tego, że głosujesz na Tuska ciągle tli się w Tobie jakiś choćby najmniejszy płomyk dobra, to WEŹ SIĘ WRESZCIE OGARNIJ... I WYRWIJ Z TEGO ZAKLĘTEGO KRĘGU NIENAWIŚCI... ZANIM DO RESZTY ZNISZCZYSZ SIEBIE I WSZYSTKO WOKÓŁ SIEBIE!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka