przed wyborami europejskimi popełniłem notkę pt. "Źegnam Jacka Kurskiego". Bylo o tym, że pan Kurski przerźnie w tych wyborach aź miło i w związku z tym nie bede go juź widział. Napisałem, ze tego żałuję bo to zawsze byl jakiś folklor. Jednak to nieprawda. W gruncie rzeczy bardzo się cieszyłem, że tego palanta już nie będę oglądał. Na końcu notki napisalem, że gdy moja prognoza (o tym, że pan Kurski przerźnie wybory europejskie) się nie spełni to zawyje spod stołu. Wyć nie musiałem, co było raczej oczywiste. Dostałem zresztą bardzo wiele przychylnych komentarzy, co dość rzadko mi się na tym salonie zdarza. Ale to co dziś zobaczyłem w telewizorze zdumialo mnie niepomiernie.
Wiedziałem zawsze, że pan Jacek to kawał cynicznego .... ale żeby się tak upokorzyć przed prezesem?! Tego nawet po nim się nie spodziewałem. Wiem, że ma kłopoty rodzinne. Podobno rozwodzi się z żoną (jak to prawdziwy Polak i katolik). Potrzebuje jakiegoś oparcia. Ale w prezesie. Nie lubię pojęcia honor.Bo to dla każdego znaczy coś innego. Ale pan Jacek, cokolwiek by nie znaczyło, na pewno czegoś takiego nie posiada.
Wybory parlamentarne za półtorej roku. Pan Jacek przy takiej wazelinie, jaką dzisiaj ujawnił, pewnie załapie się na dobre miejsce na listach PIS-u i wejdzie do Parlamentu.Znowu go będę musiał znosić i oglądać w telewizorze. Trudno. Ale Wyć spod stołu nie będę.
