tad9 tad9
680
BLOG

barbarzyństwo dożywocia / humanitaryzm kary śmierci...

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 66

„Kara śmierci to barbarzyństwo” – głosi Dyskurs Dominujący, a tymczasem .... a tymczasem 300 skazanych na dożywocie włoskich więźniów napisało do prezydenta swojego kraju list, w którym domagają się zamiany dożywocia na karę śmierci. Nie jest to pierwszy przypadek tego rodzaju - w styczniu 2006 roku dziesięciu więźniów osadzonych z potężnymi wyrokami (też bodaj dożywocia) w więzieniu w Clairvaux we Francji domagało się przywrócenia kary śmierci. Twierdzili, że wolą szybką egzekucję, niż powolne dogorywanie w celach. I co zrobić takimi fantami?  Sprawa nie jest prosta.  Jak bowiem wyglądają najmocniejsze argumenty przeciwników kary śmierci? Mniej więcej tak: kara śmierci jest zbyt okrutna, a nadto nieodwracalna. Ta  druga właściwość kary śmierci jest ważna, może się bowiem zdarzyć, że skazany zostanie osobnik niewinny, wykonanie egzekucji uniemożliwia zaś „poprawienie” pomyłki wymiaru sprawiedliwości. Niestety, w  przypadku więźniów o których mowa wyżej argumenty te nie działają...  Ostatecznie to karani wiedzą najlepiej jaka kara jest dla nich najdotkliwsza, a ci skazani, jako się rzekło,  najwyraźniej uznali dożywocie za karę bardziej uciążliwą niż KS. Jeśli zaś chodzi o pomyłki sądowe  - żaden z więźniów nie twierdzi, że trafił za kraty przez pomyłkę. Chcą kary.

Zgoda – w zachodnich systemach prawnych przyznanie się do winy przez oskarżonego to za mało. Winę trzeba oskarżonemu udowodnić. Ale to właśnie zostało najwyraźniej zrobione w trakcie procesów Mamy więc do czynienia z pełną zgodnością stanowisk – i sąd i sami skazani uważają, że wina była. Ryzyko sądowej pomyłki jest tu doprawdy minimalne. Jak okrutnym trzeba być, by utrzymywać przemocą przy życiu ludzi, którzy chcą umrzeć? Więc może spełnić postulat więźniów domagających się egzekucji? Jakoś nie wypada. Przywracać karę śmierci odsądzoną od czci i wiary... . Zresztą – tym więźniom już by to nie pomogło, ostatecznie zostali już osądzeni, prawo nie powinno działać wstecz...  Może więc – bo ja wiem – eutanazja? Też niedobrze. W przypadku dożywocia jeszcze jakoś trzyma się to kupy. Ostatecznie dożywocie to dożywocie, nieważne, czy ciągnie się to 2 tygodnie czy pięćdziesiąt lat, ale co z innymi wyrokami? Przyznając więźniowi skazanemu na – powiedzmy – dwadzieścia pięć lat prawo do eutanazji przyznajemy mu tym samym prawo do samodzielnego regulowania wymiaru kary. Czy to nie zbyt wielki przywilej? Posiedzi taki ze dwa lata i zagra sprawiedliwości na nosie – zamiast odsiedzieć pozostałe dwadzieścia trzy, zafunduje sobie lekkie zejście na koszt podatnika. Głupio...

Wracając do barbarzyńskiego charakteru kary śmierci ....Kara śmierci to barbarzyństwo, powiedzmy, ale co począć, gdy domagają się jej sami skazani? Może od takiej strony: skoro karę śmierci uważają za łagodniejszą, wygląda na to, że po prostu domagają się złagodzenia wymiaru kary, a tego zawsze można im odmówić. Dobrze, ale co powiedzą o nas, Europejczykach, barbarzyńcy, skoro skazujemy ludzi na kary gorsze od kary śmierci, która wśród barbarzyńców uchodzi za najwyższy wymiar kary? Obawiam się, że bez wstydu się nie obejdzie ... .

    Ale rzućmy okiem i od drugiej strony. Nie od strony sprawców, lecz – od strony potencjalnych ofiar. Państwo wyrzekło się kary śmierci. Wyrzekło się jej jako ... niehumanitarnej, chociaż kara śmierci jest ludzka, a nawet arcyludzka - jak uczy nas historia. Są tacy myśliciele, którzy owo wyrzeczenie się przez państwo kary śmierci (ściślej - wyrzeczenie się jej w imieniu ogółu przez pewną mniejszość, która doszła do władzy) traktują jako akt zdrady. Zdaniem owych myślicieli obywatele scedowali niegdyś na państwo swoje prawo do zemsty, i państwo nie może pozbywać się owego depozytu ot tak sobie - bo akurat rządzący układ polityczny ma taką fantazję. Brzmi to nieźle - jeśli wierzy się w tego rodzaju "umowy społeczne". No ale cóż - myśliciele mogą sobie myśleć, a nawet gadać, nie zmienia to faktu, że kwestia kary śmierci jest jedną z "kwestii granicznych", w przypadku których niezwykle trudno jest o kompromis. Podobnie jak to ma miejsce chociażby w przypadku aborcji. Wydaje się, że tak jak drzwi mogą być tylko albo otwarte, albo zamknięte, tak kara śmierci może albo istnieć w systemie karnym, albo nie istnieć - i nic pomiędzy. I w pewnym sensie tak jest. Nie zmienia to jednak faktu, że są różne sposoby istnienia.

    Zatem - czy istotnie w przypadku kary śmierci niemożliwy jest żaden kompromis między stronami wojny kultur? Otóż - nie jest to takie pewne. Nie bez powodu przywołałem nieco wyżej przykład przerywania ciąży. Jak bowiem brzmi ulubione hasło zwolenników wolnej aborcji? "Nie chcesz aborcji - to jej nie rób". Nikogo nie zmuszamy do przerywania ciąży - przekonują nas miłośnicy tego hasła - chcemy jedynie, by ci, którzy mają na aborcję pogląd odmienny od jej zdecydowanych przeciwników, mieli możliwość jej dokonania, zgodnie ze swoim sumieniem. Takie rozwiązanie nie narusza wolności tych, którzy aborcji robić nie zamierzają - ostatecznie nikt nie będzie nikomu robił aborcji siłą - za to poszerza pole wolności tym, którzy aborcję uważają za dopuszczalną. Jest to rozwiązanie idealne w ramach państwa neutralnego światopoglądowo, a takie państwo jest najlepsze z możliwych. Tak - mniej więcej - przemawiają zwolennicy wolnej aborcji (dodajmy - będący z reguły przeciwnikami kary śmierci). By nie tonąć w dygresjach darujmy sobie dywagacje na temat tego, czy możliwa jest "neutralność światopoglądowa" (nie jest). Zastanówmy się, czy hasło "nie chcesz aborcji, to jej nie rób" nie da się przeszczepić na grunt rozważań dotyczących kary śmierci. Otóż - da się. Brzmiałoby to na przykład tak: jesteś przeciwnikiem kary śmierci? To się jej wyrzeknij. Ale - we własnym imieniu. Indywidualnie. Jak wyglądałoby to w praktyce?

Wyobraźmy sobie taką sytuację: kara śmierci istnieje w kodeksie karnym, w sposób niejako "warunkowy". Może być stosowana, ale nie musi. Decyzja należy do sądu. To nie wszystko. O tym, czy sąd może rozważać zastosowanie w danym przypadku kary śmierci decydują najbardziej zainteresowani czyli - obywatele. W jaki sposób? Składając odpowiednie deklaracje. Ot - podobnie jak ma to miejsce w przypadku przeszczepów. Ci, którzy nie życzą sobie, by - w razie ich śmierci - pobierano ich organy, deklarują, że nie mają ochoty służyć za dawców. Ci, którzy nie mają nic przeciw temu, by posłużyć za rezerwuar części zamiennych, nie składają żadnych deklaracji, co traktowane jest domyślnie jako wyrażenie zgody na pobranie organów. Czy nie dałoby się wprowadzić podobnego rozwiązania w przypadku kary śmierci? Zwolennicy tej kary mogliby składać w odpowiednim urzędzie deklaracje, mówiące o tym, że jeśli deklarujący stanie się ofiarą zbrodni pewnego rodzaju, to sąd, sądzący sprawcę MOŻE brać pod uwagę możliwość zastosowania najwyższego wymiaru kary. Może rozważać. Nie musi orzekać. A co z przeciwnikami kary śmierci? Ci nie składaliby żadnych deklaracji. Gdyby padli ofiarą zbrodni - sąd NIE MÓGŁBY rozważać zastosowania kary śmierci sądząc sprawcę. Stosowałby inny rodzaj kary przewidziany na taką ewentualność - na przykład dożywocie. Oczywiście ci, którzy zaniedbaliby złożenia deklaracji traktowani byliby - domyślnie - jako przeciwnicy kary śmierci, jeśli zaś chodzi o dzieci, w ich imieniu deklaracje składać mogliby prawni opiekunowie. Z chwilą osiągnięciu przez dziecko pełnoletności moc deklaracji gasłaby, (ex)dziecko musiałoby zadecydować o sobie samo.

    Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tej sprawy - gdyby deklaracje były jawne, na przykład publikowane w internecie, po pewnym czasie moglibyśmy zyskać ciekawy materiał statystyczny pozwalający rozstrzygnąć wreszcie kwestię: czy kara śmierci działa odstraszająco, czy też nie. Gdyby okazało się, że ci, którzy deklaracji nie złożyli padają ofiarami zbrodni znacząco częściej byłby to mocny argument na rzecz tezy, że kara śmierci jednak straszy.

Tak wygląda moja skromna propozycja odnośnie kary śmierci. Nie wątpię, że z entuzjazmem przyjmą ją przynajmniej zwolennicy wolnej aborcji ... Jeśli zaś chodzi o więźniów domagających się egzekucji... Może porozdawać im po kawałki sznurka i odwrócić głowę?


PS

Obdarzeni dobrą pamięcią wierni czytelnicy mojego blogu na agorowym „bloxie” zauważyli pewnie, że pisząc powyższy tekst wykorzystałem teksty z „bloxa”. To prawda – ale sprawa z 300 włoskimi więźniami sprawiła, że postanowiłem rzecz odświeżyć, pouzupełniać i wykorzystać raz jeszcze...  

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (66)

Inne tematy w dziale Polityka