We Francji, w wypadku autobusu zginęło 26 osób. Dziennikarskie hieny poczuły krew. To, co – w związku z wypadkiem – wyrabia TVN-24 przekracza nie tylko granice przyzwoitości, ale też granice dobrego smaku. Z wypadku zrobiono „hit dnia” (nie da się tego określić inaczej). O ile się nie mylę (nie oglądam cały czas) filmy z miejsca wypadku pokazywane – bez dłuższych przerw – od kilku godzin. Zmontowano już nawet coś w rodzaju teledysku (!) – zwolnione zdjęcia, ponura muzyka w tle, fragmenty jakichś wypowiedzi. Dziennikarki z wystudiowanym smutkiem w głosie mówią o „Polsce pogrążonej w smutki” (jakoś nie wierzę w ten „smutek” dziennikarek.) i epatują publiczność potokiem szczegółów („7,14 stopni spadku drogi”). Reporterki nadają relacje z rozmów z rodzinami, które „nie mają pewności, co z ich bliskimi”), itd., itd. Pooglądamy jeszcze pewnie psychologów opowiadających jakie spustoszenia w psychice może zrobić śmierć krewnego, dowiemy się czegoś o innych wypadkach tego rodzaju, itd., itd. Słowem - mamy prawdziwy show. Dziennikarze są w swoim żywiole, i nawet nie starają się ukryć, że idzie przede wszystkim o grę na emocjach widzów (a jeśli się starają – marnie im to wychodzi). Bo jaką wartość informacyjną ma robienie wywiadu z mężem jednej z uczestniczek pielgrzymki z pytaniami w rodzaju: „jak pan dowiedział się o tym, że był ten wypadek?” Pchanie się z kamerą do tych ludzi, dzisiaj jest bezczelnością.
Na szczęście nie pokazują (jeszcze?) trupów. Choć pewnie mieliby ochotę. Może następnym razem...
Ktoś powie: ale oglądasz! Chwilami, z niesmakiem...
Inne tematy w dziale Polityka