Marek Niedźwiecki odchodzi z programu III-go PR. Niestety – za późno... Już słyszę to wołanie: „jak można nie lubić Marka Niedźwieckiego?!”. Ano można. Niedźwiecki kojarzony jest powszechnie z listą przebojów programu III-go, ale robił jeszcze coś ponad to. Zajmował się mianowicie promowaniem muzyki kierując się przy tym swoim perwersyjnym gustem, na czym ucierpiała kultura narodowa...
Ale – cofnijmy się w lata 80-te ubiegłego wieku...
W tych zamierzchłych czasach trzy, czy cztery programy Polskiego Radia miały monopol na rynku, w związku z tym nie musiały zawracać sobie głowy komercyjnym wyścigiem o słuchacza. Miało to swoje konsekwencje. Program III-ci – na przykład - mógł sobie wówczas pozwolić na takie ekstrawagancje jak puszczanie popołudniami „muzyki poważnej” przez godzinę - dziś każdy menadżer radia tego typu na samą myśl o czymś podobnym dostaje palpitacji serca. Przy tym wszystkim, niedorozwój rynku mediów i zamknięcie PRL-u na świat owocował szczególną pozycją prezenterów radiowych. Prezenter – to była wtedy potęga. Prezenter mógł zrobić gwiazdą jakiegoś bliżej nieznanego zachodniego szansonistę, z tego tylko powodu, że wujek prezentera akurat płytę tego śpiewaka przysłał w paczce z Anglii. I w takich warunkach właśnie rozwinęła się kariera Marka Niedźwieckiego... Co zrobił Niedźwiecki z całym tym potencjałem? Wykorzystał go do wciskania publiczności badziewia w rodzaju „The Eagels”, czy cukierkowatego pop-jazzu, spaczając tym samym gust muzyczny – niemal – dwóm pokoleniom słuchaczy.. Jeśli dziś stacje radiowe raczą nas głównie ... tym, czym raczą, to nie tylko z powodu „globalizacji”, „standardyzacji gustów” czy innych, tym podobnych fenomenów. Niedźwiecki też przyłożył do tego swoją łapę... A teraz odchodzi. Niech mu eter lekkim będzie. Płakać po nim nie zamierzam....
PS
W nowym miejscu – jak słyszałem – Niedźwiecki prezentować ma „swoją ulubioną muzykę”. No – spodziewam się... Bogu dzięki – nie odbieram tego radia...
Inne tematy w dziale Kultura