Przyznaję się: kupiłem książkę Tomasza Lisa "Polska, głupcze". Wydałem na nią całe 29 złotych i 90 groszy w pełni świadom, że część z tej sumy wyląduje w kieszeni autora. Trudno - niech mu będzie na zdrowie. Obiecuję, że w ramach pokuty policzę cytaty w trzech następnych esejach Adama Michnika (a - wierzcie mi - będzie co liczyć...). Wracajmy jednak do książki Lisa... Czyta się to równie łatwo jak (i tu nasuwa mi się porównanie z pewnym środkiem przeczyszczającym w roli głównej, ale porównania nie użyję - z szacunku dla publiczności). Nie, nie szydzę z Lisa. To co właśnie napisałem to, złośliwy komplement. Książkę czyta się lekko, a - jak wiadomo - takie rzeczy najtrudniej się pisze. Ale o czym pisze Lis?
Otóż, proszę wybaczyć – o pierdołach. Na przykład, że Kurski nazwał siebie bulterierem, Dorn powiedział o jakimś dziennikarzu, że ten „łże jak bura suka”, a Glemp – 17 lat temu! – nazwał kogoś tam „szczekającym kundelkiem”. Te kynologiczne rozważania ciągnie Lis przez trzy strony. O „cieniasach” Marcinkiewicza – prawie tyle samo. Mamy panią Beger i „kurwiki”, Błochowiak z „pedałami” i Millera z „kształtną piersią” Jakubowskiej. Dowiadujemy się, że jeden Kaczyński często mówi „my razem z bratem”, a drugi powiedział „spieprzaj dziadu”. Jest też felieton o „wannie Wassermana” i o pluszaku z kampanii wyborczej A.D. 2005... I tak dalej i tym podobne przez 270 stron (minus spis treści)... I teraz jedno z dwóch: albo książka określa horyzont intelektualny i horyzont obywatelskich trosk autora – i wtedy wychodzi na to, że Lis ma mentalność nastolatka. Albo Lis, co prawda sam ma w głowie co innego, ale swoim pisaniem z premedytacją formować chce horyzonty intelektualno-obywatelskie czytelników. W tym drugim przypadku Lis to intelektualny dywersant...
Ktoś powie, że nie rozumiem metody. Ślizgam się po powierzchni, a trzeba zejść w głąb. Tak jak Kisielewski pisząc o przygodach z tubką kleju pisał o realnym socjalizmie, tak Lis snując swoje mikroobserwacje chce nam powiedzieć coś ogólnego a ważnego. Przypuśćmy. Rzecz jednak w tym, że Kisielewski musiał, Lis nie musi, a z tego, że może nie wynika jeszcze, że powinien tej możliwości nadużywać i robić z niej patent na całą książkę. No ale dobrze – taką sobie wybrał metodę, jego prawo. Jaki więc jest ten głębszy przekaz Lisa? Taki, że wszyscy politycy do durnie i świnie. Oczywiście – jeśli z wszystkich zrobi się durniów i świnie, najwięcej skorzystają na tym świnie (durnie są zbyt durni, by sposobność wykorzystać). Czy czegoś nam to nie przypomina? Taką sztukę z powodzeniem od lat stosuje Jerzy Urban. Ktoś dowcipny nazwał to „panświnizmem”.. Łączy Lisa z Urbanem i to, że – co prawda – za durniów i świnie mają (niemal) wszystkich, to jednak durnie i świnie prawicowe są dla nich bardziej durne i świńskie, niż lewicowe... Dodajmy, że w książce Lisa pomiędzy „wanną Wassermana” i pluszakiem, pomiędzy „piersiami Jakubowskiej” i „pedałami” poutykane są myśli o tym, że lustracja może i BYŁA niezbędna, ale została ostatecznie ośmieszona, że dekomunizacja, wraz z lustracją stały się „młotem, który w razie potrzeby można wyjąć z szafy, by wyrżnąć nim w łeb odradzającą się postkomunę”, że „postkomuniści post-PZPR-owscy i postkomuniści prawicowi to dwie strony tego samego medalu”. A gdy Lis wzywa, by zatrudniać fachowców, a nie politycznych kolesi – dziwnym trafem za przykład fachowca robi pan Stypułkowski - totumfacki Kwaśniewskiego... Niemal czysta „urbanistyka” (niemal, bo Urban nigdy nie nazwałby lustracji „niezbędną”, nawet gdyby zaraz potem orzec, że została „ostatecznie ośmieszona”). Lis więc – że tak powiem – chrumka w jednym chórze z Urbanem, Urban jednak był pierwszy, nazwę więc Lisa Urbanem Młodszym...
A teraz – jak słyszę – Urban Młodszy dostać ma od TVP program i sto tysięcy pensji z okładem...
Sto tysięcy na Lisa!
Ja bym dwakroć łożył
Gdyby Lis był skamieniał
Kisielewski – ożył...
PS
ponieważ śmietanka inteligencji RPRL ma problem z wychwytywaniem odniesień literackich – patrz: demologiczne rozważania po tym, gdy Kaczyński zacytował Ujejskiego – wyjaśniam, że powyższe wierszydło tak do końca oryginalne nie jest...
Inne tematy w dziale Polityka